Skip to main content

W 3. kolejce PGE Ekstraligi do skutku nie doszło spotkanie Motoru Lublin z Wilkami Krosno, gdzie oczywistym faworytem byliby gospodarze. Co ciekawe, w pozostałych trzech spotkaniach miejscowi nie wygrali ani razu!

Włókniarz Częstochowa – Stal Gorzów 45:45
To chyba największa niespodzianka tej kolejki. Włókniarz był faworytem, ale początek sezonu nie układa się po myśli Lwów. Nawet powrót Kacpra Woryny niczego nie zmienił – ten pojechał słabo i uzbierał 4 punkty. Rozczarowali również juniorzy, a i Jakub Miśkowiak wciąż nie potrafi się zbliżyć do dwucyfrówki. Mimo wszystko Włókniarz prowadził przez większą część meczu. Po 12. biegu było już 41:31 i chyba nawet najwięksi optymiści wśród kibiców Stali nie przypuszczali, że ich drużyna wyjedzie spod Jasnej Góry z punktem. Tymczasem w gonitwie nr 13 para Anders Thomsen – Martin Vaculik wygrała podwójnie. W pierwszym biegu nominowanym wygrał Szymon Woźniak, drugi był Maksym Drabik, a trzeci Oskar Fajfer. Tym samym goście wygrali 4:2 i utrzymali cień szansy na remis w meczu. Potrzebowali jednak kolejnej podwójnej wiktorii duńsko-słowackiej pary Thomsen – Vaculik. I sen się ziścił! Leon Madsen i Mikkel Michelsen dwoili się i troili na torze, goniąc gorzowski duet, ale na nic się to zdało.

GKM Grudziądz – Unia Leszno 40:50
W pierwszym niedzielnym meczu spotkali się dwaj kandydaci do walki o utrzymanie. W tym kontekście wygrana leszczyńskich Byków to ich wielki krok do pozostania w Ekstralidze. Zwłaszcza, że Unia ma już też na koncie ciężko wymęczoną wiktorię nad Wilkami Krosno. Po pierwszej serii startów GKM prowadził 15:9 i wydawało się, że mecz będzie układał się po myśli zespołu Janusza Ślączki. Nic z tego – po drugiej serii był już remis, po trzeciej również. Końcówka meczu należała do Unii, w której po torze „fruwał” Janusz Kołodziej – autor czystego kompletu. Dzielnie wspierał go Grzegorz Zengota, który zdobył 11 pkt plus 2 bonusy. W zespole GKM-u ciężko kogokolwiek wyróżniać – Nicki Pedersen zdobył 11 punktów, ale Duńczyk pewnie sam nie jest do końca zadowolony z siebie, skoro w trzech biegach oglądał plecy rywali – w 15. biegu nawet podwójnie. Unia zwycięstwo zapewniła sobie już w 14. gonitwie. Był to jednak bieg, który położył się cieniem na tym meczu – Kacper Pludra przeszarżował i wpakował Chrisa Holdera w bandę. Australijczyk wprawdzie wstał o własnych siłach, ale ponoć później pojawiły się u niego problemy z oddychaniem. Jego występ w najbliższym meczu Unii stoi pod ogromnym znakiem zapytania.

Apator Toruń – Sparta Wrocław 38:52
O ile wygrana Sparty, będącej jednym z dwóch głównych kandydatów do złota, nie jest niespodzianką, o tyle rozmiary porażki Apatora na własnym torze są już mocno zastanawiające. Sparta jeździła sobie po Motoarenie jak po swoim torze. Tylko Emil Sajfutdinow uzbierał dwucyfrowy wynik po stronie torunian – zresztą potrzebował do tego aż sześciu startów. Tymczasem Sparta zanotowała świetny wynik praktycznie bez udziału Macieja Janowskiego. Brązowy medalista IMŚ zdobył marne 2 punkty. Nie zawiedli pozostali seniorzy – Artiom Łaguta przywiózł płatny komplet (14+1), Tai Woffinden 8+3, Dan Bewley 11+2, a Piotr Pawlicki 10+1. Solidne punkty dołożył też junior, Bartłomiej Kowalski (7 pkt). Obraz toruńskiej nędzy i rozpaczy najlepiej podkreśla fakt, że seniorzy gospodarzy przywieźli aż sześć zerówek, a doliczając do tego Wiktora Lamparta (U24) – siedem.

Kolejne żużlowe emocje w PGE Ekstralidze już w czwartek – szykują się dwa zaległe mecze. Od piątku już kolejna seria spotkań. Oby dopisała pogoda! Chociaż w Lublinie nawet dobra pogoda nie jest gwarantem rozegrania meczu…

Related Articles