Skip to main content

W najbliższy weekend Ekstraliga miała mieć kompletnie wolne, ale jednak kibice żużlowi dostaną połowiczną dawkę emocji. W czwartek i niedzielę obejrzymy dwa zaległe mecze, po których tabela będzie wyglądać na kompletną po rozegraniu 8. kolejek. Wiele wskazuje na to, że w najbliższych dniach czekają nas roszady na ligowym podium. Być może lada moment wypadnie z niego wicemistrz Polski, a bliski trójki będzie… beniaminek z Zielonej Góry.

Czwartek, 20:00 Falubaz Zielona Góra – Włókniarz Częstochowa
W przededniu startu piłkarskich mistrzostw Starego Kontynentu w Zielonej Górze zaległy mecz 6. kolejki Ekstraligi. Po ostatnim weekendzie jedni i drudzy mogli być niemal w pełni zadowoleni. Zielonogórzanie nieco nieoczekiwanie zdobyli komplet punktów w rewanżu ze Spartą Wrocław. Z kolei Włókniarz zdobył tylko i aż dwa “oczka” z Unią Leszno u siebie. Lwy z jednej strony zawiodły, a z drugiej mogły zakończyć tamto spotkanie prawdziwą katastrofą, więc finalnie nie mogą aż tak bardzo narzekać.

Włókniarz wykonał niemal w 100% plan założony na trzy kolejne mecze przy ul. Olsztyńskiej. Wygrał komplet z nich – Apator, GKM oraz Unia – tyle że zabrakło jednego punktu, a mianowicie bonusa z tymi ostatnimi. Przed meczem wydawało się, że zdobycie 50+ obowiązek dla Lwów. Tymczasem do końca musieli drżeć o to, czy w ogóle wygrają tamto spotkanie! Trudno powiedzieć, w co “gra” Mikkel Michelsen. W Grand Prix bardzo różnie, z wpadkami oraz wygraną rundą na czele. W lidze trzy ostatnie mecze Włókniarz jechał u siebie i w tym przypadku Duńczyk także był sinusoidą. Przeciwko Apatorowi i Unii był kulą u nogi – 4pkt, a na GKM wyjechał odmieniony przywożąc aż 12 “oczek”. Trudno to racjonalnie wyjaśnić, ale takie wahania formy liderowi zdarzać się nie mogą i basta. Cieszyć natomiast może stabilizacja – na dobrym poziomie – dyspozycji Maksa Drabika. W trzech ostatnich meczach. Trzy ostatnie potyczki to trzykrotnie dwucyfrówki, czyli coś, czego wcześniej zdecydowanie brakowało z jego strony. Tak naprawdę poza regularnością Mikkela Michelsena oraz nieco lepszą postawą Kacpra Woryny, niewiele potrzeba do tego, by Włókniarz jeździł na poziomie, do którego był przewidywany.

Co ciekawe częstochowianie na swój wyjazdowy mecz czekają grubo ponad półtorej miesiąca. Ostatnia wizyta w gościach to 28 kwietnia w Gorzowie. To jeden z dwóch dotychczasowych meczów poza domem – porażki na Jancarzu i Smoczyku w Lesznie. Mankamentem przed najbliższą wizytą w Zielonej Górze jest kwestia juniorów. Kajetan Kupiec oraz Kacper Halkiewicz doznali kontuzji wobec czego w ostatnim meczu parę juniorską tworzyli Szymon Ludwiczak oraz Bartosz Śmigielski. Jeden i drugi mogą być zadowoleni, bowiem zakończyli mecz z dorobkiem 8+1(łącznie). Co ciekawe teraz w awizowanym składzie na mecz w Winnym Grodzie zabrakło miejsca dla Śmigielskiego, a jest Igor Nabiałkowski. Kto wystąpi? Być może podpowiedzią będą wtorkowe występy obu zawodników podczas meczów Ekstraligi U24.

W Toruniu zabrakło im punktu, za to przeciwko wicemistrzowi Polski Falubaz zgarnął pełną pulę. Drużyna Piotra Protasiewicza w komplecie odjechała świetne zawody. Zaczynając od Jarosława Hampela, który był liderem z 11 punktami. Pozostali seniorzy jednak również pojechali na dobrym poziomie – Piotr Pawlicki 9, Przemysław Pawlicki i Rasmus Jensen po 9, a Jan Kvech 5+1. Warto dodać także 6 “oczek” ze strony Oskara Hurysza, który nie “tylko” wygrał bieg juniorski, ale potem pokonał także parę Maciej Janowski i Artiom Łaguta!!! Do tego 6 z 7 zawodników KSF przywiozło przynajmniej jedną trójkę. Jedynym bez indywidualnej wygranej był Krzysztof Sadurski. Wychowanek Unii Leszno w biegu juniorskim dowiózł jednak dwójkę z bonusem, co też można liczyć jako triumf.

Zielonogórzanie już teraz mają dwa punkty nad GKM-em Grudziądz oraz trzy nad Unią Leszno, co daje im naprawdę komfortową pozycje. Zwłaszcza chociażby w kontekście osłabionych przez kontuzje kontrkandydatów w walce o TOP6. Dodatkowo wydaje się, że komplet punktów z Unią Leszno to będzie konieczny warunek, by trafić do play-offów. W nich wcale nie trzeba być najniżej rozstawionym zespołem, co oznaczałoby bolesne spotkanie z Motorem w pierwszej rundzie. Apator na wyjazdach jeździ tragicznie, a dodatkowo w domu przestał wygrywać. Włókniarz miał/ma swoje kłopoty. Krótko mówiąc ewentualna wygrana Falubazu w czwartkowy wieczór sprawiłaby, że wjechaliby już na czwartą pozycje w tabeli, tuż za podium. Warto zrobić sobie przewagę, zwłaszcza wobec meczów 9. i 10. kolejki, gdy zmierzą się ze wspomnianymi ekipami z Grudziądza (wyjazd) i Leszna(dom). Tyle że po świetnym meczu ze Spartą nikt w Zielonej Górze nie wyobraża sobie powtórki. Na szali dwa punkty meczowe, ale także zrobienie gruntu pod ewentualnego bonusa pod Jasną Górą.

Niedziela, 19:30 Stal Gorzów – Unia Leszno
Zaległy mecz w Gorzowie to brzmi dość niebezpiecznie. Mamy jednak nadzieje, że cyrk związany z niedawnym niedoszłym spotkaniem Stal – GKM to już przeszłość, a w najbliższą niedzielę obejrzymy ciekawe widowisko na Jancarzu. Oczywistym faworytem będą gospodarze, którzy pokazali prawdziwą siłę przeciwko Apatorowi w Toruniu. Teraz wracają na domowy tor, na którym dotychczas odjechali dwa spotkania – Apator oraz Włókniarz – które padły łupem gorzowian. Trudno jednak jakkolwiek porównywać tamte wydarzenia do dzisiejszych, bowiem spotkanie z częstochowskim zespołem miało miejsce 28 kwietnia. Pogoda wtedy była zgoła odmienna od dzisiejszej, a jak przytomnie zauważył Piotr Pawlicki dzisiaj silniki zachowują się kompletnie inaczej, niż w momencie, gdy temperatura wieczorami spadała poniżej 10 stopni.

Stal będzie murowanym faworytem niedzielnej potyczki, a celem musi być nie tylko zwycięstwo za dwa punkty, ale także zrobienie dobrego gruntu pod zgarnięcie bonusa w ostatniej kolejce. Drużyna Stanisława Chomskiego nawet tracąc ewentualne zwycięstwo plus bonusa za dwumecz z GKM-em jest w bardzo dobrej sytuacji na półmetku rozgrywek. To wszystko też, dzięki świetnej wyjazdowej postawie. Są jedynym zespołem poza Motorem, który wygrywa bez względu na teren rozgrywania meczu. Poza domem już dwa skalpy – Zielona Góra i Toruń – a przecież jeszcze w rundzie rewanżowej będzie okazja wywieźć komplety punktów z Częstochowy, Grudziądza czy Leszna. Czy wygrane na tych terenach kogokolwiek by zdziwiły? Raczej nie. Zatem 8 punktów jest tam, jak najbardziej możliwe do wykręcenia (ewentualna wygrana w Grudziądzu nie da bonusa przez decyzje Ekstraligi o obustronnym walkowerze po pierwszym meczu).

W Gorzowie przede wszystkim są bardzo zadowoleni ze świetnego występu Oskara Fajfera na toruńskim owalu. 10 punktów i aż trzy zwycięstwa to rezultat robiący ogromne wrażenie. Zresztą zawody rozpoczął od “jedynki”, gdy w bezpardonowy sposób odsunął od krawężnika Patryka Dudka. Potem za jednym zamachem objechał Wiktora Lamparta i Pawła Przedpełskiego w 5. biegu, a także pokonał Emila Sajfutdinowa! Swoje oczywiście zrobił duet liderów Martin Vaculik oraz Anders Thomsen. Woźniak przyjął rolę drugiej linii, ale finalnie jego 5+3 nie wygląda źle na papierze. Swoje zrobili także juniorzy, chociaż można powiedzieć, że zrobili “coś więcej”. Oskar Paluch 5, zaś Jakub Stojanowski także będzie miał zapłacone za pięć punktów, zgarniając finalnie 3+2. Ten ostatni pokazał się z bardzo dobrej strony na trasie, gdy objechał Dudka! Nad Wartą mogą jedynie żałować, że Stojanowski w następnym sezonie będzie już seniorem, bowiem mogliby mieć nawet najlepszą parę juniorską na kolejny sezon.

Leszczynianie w poprzedni piątek przeżyli huśtawkę nastrojów. Jechali świetne zawody w Częstochowie, zebrali mnóstwo pochwał, a do ligowej tabeli dopisali… okrągłe zero. Zabrakło jednego punktu, by przywieźć chociażby bonusa spod Jasnej Góry. Gdyby ktoś przed meczem powiedział, że do ostatniego biegu będą walczyć o ligowe punkty, nikt by wcześniej nie uwierzył. Tymczasem świetna postawa wielu słabiej jeżdżących do tej pory zawodników zrobiła swoje. Keynan Rew 11+1, Bartosz Smektała 7+1, ale największym zaskoczeniem był debiutant Benjamin Cook. Australijczyk przywiózł 9+1, wygrywając dwa biegi. 26-latek pokonał wszystkich, oprócz Leona Madsena, zawodników gospodarzy, co chyba jest najlepszym komentarzem na jego występ. Dla Rafała Okoniewskiego i Sławomira Kryjoma to także pozytywny ból głowy. Dobry występ debiutanta, odrodzenie Rew i Smektały, a już niedługo gotowy powinien być Janusz Kołodziej. Kogo teraz odstawić od składu? Pojawia się zagwozdka, bo przecież nikt nie myśli w tym kontekście o Andrzeju Lebiediewie. Łotysz pojechał bardzo słabo – 3pkt – ale wielokrotnie w tym sezonie ratował skórę swojej drużynie i bez jego zdobyczy nie byłoby wygranej nad Włókniarzem oraz remisu z Falubazem u siebie.

Kłopot jest jednak po stronie juniorów leszczyńskich. Antoni Mencel najlepszy występ miał na poziomie 3 pkt z bonusami, a Hubert Jabłoński o jeden więcej. Coraz głośniej docierają informacje, że na koniec czerwca do zdrowia ma wrócić Damian Ratajczak i nikt nie ma wątpliwości, że ten powrót jest także wyczekiwany. Nie tak, jak w przypadku Janusza Kołodzieja, ale jednak braki punktów ze strony juniorów położyły już wiele drużyn w perspektywie całego sezonu, a nie tylko pojedynczych spotkań.

Related Articles