Cztery drużyny pozostały w walce o medale DMP Ekstraligi 2024 i tylko jedna nie została do tej pory doświadczona kontuzjami. To rzecz jasna Motor Lublin, który i bez tego faktu był faworytem numer jeden. Teraz to naprawdę trudno uwierzyć, by ktokolwiek miał zagrozić Koziołkom w zdobyciu trzeciego z rzędu złota. W półfinale spróbują to zrobić Anioły z Torunia, które jako pierwsze w 2024 potrafiły pokonać lublinian. W drugiej parze starcie Stali ze Spartą, zapowiadające się na dużo bardziej wyrównane.
Temat lucky looserów na szczęście już za nami. To niezbyt sportowy system, w którym drużyna przegrywająca dwa mecze uzyskuje awans do kolejnej rundy. Od kolejnych rozgrywek – 2025 – już tego nie będzie, bowiem w nieco innej formule będą przebiegać zmagania w Ekstralidze. Ostatnim szczęśliwcem korzystającym z możliwości zwycięskiego przegrywania został Apataor Toruń.
Niedziela, 16:30 Apator Toruń – Motor Lublin
O tym, że warto jeździć do końca torunianie przekonali się w minioną niedzielę. 81 punktów w dwumeczu wystarczyło, by zostać czwartym półfinalistą. Taki sam rezultat uzyskał GKM Grudziądz, ale tutaj do gry weszły kwestie miejsca po fazie zasadniczej. W niej Apator był na czwartym miejscu, a lokalny rywal “oczko” niżej, przez co zakończył sezon. Jeszcze przed chwilą GKM cieszył się z sukcesu, jakim były play-offy, a teraz Gołębie… płaczą, gdyż mieli wszystko w swoich rękach, by dołączyć do strefy medalowej i wydłużyć sobie sezon do 20 meczów. Anioły z kolei do maksimum wykorzystały zapis o zastępstwie zawodnika i trzeba przyznać, że sprawiły niespodziankę. Bez Emila Sajfutdinowa jak dotąd odjechali najlepszy wyjazdowy mecz – w Zielonej Górze – a później przebrnęli pierwszą rundę play-off. Teraz jednak kończy się temat pod tytułem “brak Emila”, bowiem w czwartek toruński klub przekazał informacje o powrocie Rosjanina na tor. W tygodniu trenował na Motoarenie, a dokładnie miesiąc po urazie pośladka w Anglii odjedzie mecz ligowy. – Tydzień rehabilitacji pomógł Emilowi i dziś czuje się już znacznie lepiej. W tym tygodniu już na pewno ma spróbować wyjechać na tor, a wtedy wszystko będzie jasne. Postęp w rehabilitacji dodaje jednak optymizmu – mówił ostatnio trener Piotr Baron i teraz wszystko jasne. Emil wraca, a to oznacza, że siła ognia Aniołów wróci zapewne do normy.
Tyle że to nie był jedyny kłopot zdrowotny w Apatorze! Po rewanżowym meczu w Gorzowie do grona kontuzjowanych dołączył Wiktor Lampart. W tym przypadku trudno jednak mówić o jakiejkolwiek stracie, skoro młody Polak po prostu kompromitował się regularnie w tym sezonie. Jego miejsce do końca sezonu zajmie Anders Rowe, który wcale więcej punktów nie gwarantuje. W ten sposób nadal wszystko będzie na barkach tercetu Patryk Dudek, Robert Lambert i Emil Sajfutdinow. W domowych meczach zapewne jeszcze można liczyć na pomoc Pawła Przedpełskiego, ale w Gorzowie wychowanek torunian pokazał, dlaczego w przyszłym sezonie nie będzie dla niego miejsca w Ekstralidze – 1+1 w sześciu startach… To właśnie duet Dudek i Lambert zapewnili awans zdobywając 32 z 39 “oczek” na wyjeździe! Reszta zespołu zdołała dwukrotnie pokonać Jakuba Stojanowskiego i Adama Bednara, co chyba służy za najlepszy komentarz.
W Lublinie – póki co – odpukują w niemalowane pod kątem kontuzji. Serca kibiców Motoru musiały zadrżeć podczas poniedziałkowych półfinałów DMPJ, gdy Wiktor Przyjemski wycofał się z rywalizacji. Jak się później okazało nie jest to żadna poważna kontuzja, a po prostu dmuchanie na zimne przez samego zainteresowanego oraz sztab Koziołków, który pozostawił Przyjemskiego bez jazdy także w środowej rundzie DMPJ, po której Motor zapewnił sobie awans do finału tych zawodów. Trudno się dziwić, skoro najlepszy junior Ekstraligi może być tym, który będzie języczkiem u wagi w końcówce sezonu. W końcu nikt nie dysponuje taką siłą młodzieżowców, jak Motor. Owszem ostatnio świetne wyniki notował Oskar Paluch, ale w jego przypadku to nie jest reguła, w przeciwieństwie do wychowanka Polonii Bydgoszcz.
Co ciekawe we wspomnianej poniedziałkowej rundzie… czerwoną kartkę dostał Bartosz Bańbor, który wykonał samosąd i uderzył Tobiasza Potasznika z Ostrovii. To już nie pierwszy raz, gdy Bańbor nie trzyma ciśnienia. Poprzedni głośny wybryk młodego zawodnika miał miejsce w… Toruniu, gdy pokazał środkowy palec Wiktorowi Lampartowi w ubiegłym sezonie.
Maciej Kuciapa i spółka jednak mogą być zadowoleni przede wszystkim z postawy niemal wszystkich seniorów. Nawet 6+2 Jacka Holdera nie może martwić, bo przy czterech startach to średnia 2,00/bieg. Reszta pokazała jednak się ze świetnej strony. Zmarzlik 13, Lindgren 11+1 oraz Cierniak i Kubera po 10pkt, tyle że pierwszy przywiózł aż trzy bonusy, a drugi jednego. Zwłaszcza w przypadku Cierniaka kibiców Motoru może cieszyć taki rezultat. W końcu dwucyfrówki w tym sezonie to raczej pojedyncze przypadki. Gdyby liczyć z bonusami, to takie przypadki były trzy, a bez nich to dwa. Nie zmienia to faktu, że wszystkie osiągnięte… przeciwko Falubazowi.
Niedziela, 19:15 Stal Gorzów – Sparta Wrocław
W niedzielę oficjalnie doszło do tego, czego spodziewała się większość śledzących Ekstraligę – druga z trzecią ekipą po fazie zasadniczej stworzą jedną z półfinałowych par. Co ciekawe dwa dni później okazało się, że w tym samym składzie odjechany zostanie finał Ekstraligi U24. Wrocławianie wygrali jednym punktem w Grudziądzu, dzięki czemu rzutem na taśmę przeskoczyli Unię Leszno. Zanim jednak dojdzie do rozstrzygnięć w tych mało prestiżowych rozgrywkach, najpierw będzie jazda o wielką stawkę – finał Ekstraligi. Jeśli w pierwszym półfinale nie dojdzie do niespodzianki i finalistą zostanie Motor, wówczas jasnym stanie się powtórka batalii o złoto. Kwestią osobną, z którego roku. Jeśli Sparta, to finał sprzed roku, gdy osłabieni wrocławianie dostali lanie od Motoru. Dwa lata temu Stal przegrała zaledwie czterema oczkami w dwumeczu, a symbolem tamtego rewanżu był defekt na prowadzeniu Martina Vaculika, który praktycznie pogrzebał szansę gorzowian na złoto.
Teraz do półfinałowych spotkań jedni i drudzy przystępują osłabieni. Sparta nadal bez Taia Woffindena, który oficjalnie zakończył sezon przed kontuzje. To jednocześnie pożegnanie z wrocławskim klubem, z którego odejdzie po 13 latach! Były mistrz świata śmiało może o sobie mówić jako legenda Sparty, ale niestety ostatni sezon zdecydowanie nie był udany. Pomijając już kontuzje, która zakończyła rozgrywki na 9. kolejce Ekstraligi, to jednak wyniki były bardzo słabe. 4 “oczka” w ostatnim meczu w barwach wrocławskiego klubu to było podsumowanie obecnego sezonu. 1,395 pkt/bieg to zdecydowanie najgorszy wynik, odkąd trafił na Stadion Olimpijski. Dotychczas takim wynikiem była średnia 1,803 w pierwszym sezonie, gdy miał zaledwie 22 lata! Teraz obniżył loty znacznie, a wszystko wskazuje, że w kolejnym sezonie Wrocław zamieni na Zieloną Górę.
Miejsce Brytyjczyka do końca sezonu zapewne zajmie Francis Gusts. Tutaj jednak dochodzą możliwości taktyczne dla Dariusza Śledzia. W domowych meczach można mocniej liczyć na duet Marcel Kowolik i Jakub Krawczyk, który w ostatnich tygodniach regularnie ogrywa juniorskie pary rywali. Z kolei na wyjeździe niewykluczone, że będzie można korzystać z rezerw taktycznych. Wrocławianie jednak w minioną niedzielę po raz pierwszy w sezonie wygrali na wyjeździe, czego nikt się nie spodziewał. Na triumf poza domem czekali ponad rok – od pierwszej rundy play-off z 13 sierpnia 2023, gdy pokonali Unie w Lesznie 48:42.
Stal Gorzów według słów Stanisława Chomskiego pojedzie bez Oskara Fajfera do końca sezonu. Według siły rażenia to podobny poziom w tym sezonie do Taia Woffindena – średnia 1,421. W przypadku gorzowian jednak gorzej wygląda temat zawodnika U24. Jakub Miśkowiak zdobywa średnio 1,369 pkt/bieg i w tej materii jest zdecydowanie słabszy od Bartłomieja Kowalskiego. Z drugiej strony były mistrz świata juniorów w pierwszej rundzie play-offów nie zawiódł sztabu gorzowskiego zespołu – 5+1 i 7+1 punktów. Kluczem rzecz jasna będzie tercet Woźniak, Vaculik i Thomsen, ale także Oskar Paluch. Młodzieżowiec na Jancarzu wykręcił w ostatnią niedzielę najlepszy wynik w sezonie – 11+2! To z pewnością dobra informacja dla sztabu drużyny, gdyż powiększa możliwości taktyczne. Oczywiście pierwszym wyborem w miejsce kontuzjowanego Fajfera będzie młody Czech Adam Bednar. 17-latek na inauguracje objechał Pawła Przedpełskiego, potem jednak nie zdobył już punktów. Nikt przed nim nie będzie kładł dużych oczekiwań, ale zapewne u siebie chcieliby, żeby przywiózł za swoimi plecami chociaż juniorów wrocławskich czy Gustsa.