W 3. kolejce Ekstraligi najwięcej emocji przyniósł pierwszy z niedzielnych meczów, w którym Unia Leszno zremisowała z Falubazem Zielona Góra. Jeśli obie drużyny będą walczyć o utrzymanie, a jest to całkiem prawdopodobny scenariusz, to wynik ten stanowi na pewno niezwykle cenną zdobycz beniaminka z Zielonej Góry.
Sparta Wrocław – GKM Grudziądz 53:37
Pewne i wysokie zwycięstwa odniosła wrocławska Sparta. Trzeba jednak zauważyć, że grudziądzanie bardzo długo utrzymywali się w grze i na trzy biegi przed końcem spotkania przegrywali raptem sześcioma punktami. W 13. biegu wystawili też mocną parę Jason Doyle – Jaimon Lidsey. Mocną na papierze, bo Doyle jedzie ostatnio w lidze fatalnie. Warto podkreślić, że w lidze, gdyż w sobotnim Grand Prix w Gorican stanął na podium! Tutaj jednak para wrocławskiej Sparty Maciej Janowski – Dan Bewley wygrała 4:2, a obydwie gonitwy nominowane zakończyły się wynikami 5:1 dla gospodarzy. Tym samym wynik końcowy to wysokie zwycięstwo wicemistrzów Polski. Mimo wszystko za większość zawodów goście zasługują na pochwałę.
Na największą rzeczony już Lidsey, który przywiózł 12 pkt w 6 startach. W zespole gospodarzy dwucyfrowy dorobek udało się wykręcić aż trzem zawodnikom – Bewley’owi, Artiomowi Łagucie i Janowskiemu. Wszyscy trzej zdobyli dokładnie 12+1 pkt.
Motor Lublin – Apator Toruń 53:37
Identycznym w rozmiarach zwycięstwem zakończył się mecz mistrzów Polski z brązowymi medalistami sezonu 2023. Tutaj jednak przebieg był zupełnie inny. Początek należał do gospodarzy, a bardzo wysokie zwycięstwo, na jakie zanosiło się długo, zostało w końcu nieco zniwelowane. Dość powiedzieć, że torunianie wygrali obydwa biegi nominowane (4:2 w 14. biegu i 5:1 w 15. biegu). Miało to już jednak niewielkie znaczenie, bo po 12. biegu przewaga miejscowych wynosiła aż 22 punkty. Zresztą, już po 4 biegach było lanie – Motor zakończył pierwszą serię startów z wynikiem 19:5. Mało tego, podwójnie wygrał również bieg 5. Zanosiło się na jakiś rekordowy wynik, ale goście się ogarnęli i zaczęli punktować. Dwukrotnie udało im się nawet przywieźć na 5:1 Bartosza Zmarzlika, co w Ekstralidze zdarza się niezwykle rzadko. Jeden z pojedynków Zmarzlika z Emilem Sajfutdinowem, wygrany przez Rosjanina, był ozdobą tego meczu i całej kolejki. Żużel na najwyższym poziomie!
Sajfutdinow był oczywiście liderem gości i zdobył aż 16 oczek w 6 startach. Sensownie punktowali też Patryk Dudek i Robert Lambert. Obaj pojawiali się pod taśmą po 6 razy i przywieźli po 9 punktów. „Duzers” z jednym bonusem, a „Lambo” z dwoma. Po raz kolejny dziurą w składzie był jednak Paweł Przedpełski (0 pkt). Słaby był też Wiktor Lampart, który, podobnie jak Przedpełski, meldował się pod taśmą trzykrotnie i zdobył zaledwie punkt. A przecież przez kilka sezonów jeździł na torze w Lublinie jako zawodnik „Koziołków”. W Motorze dziur w składzie nie było. Czołowi jeźdźcy Grand Prix 2023 (Zmarzlik, Fredrik Lindgren i Jack Holder) zdobyli po 10 punktów, Australijczyk i Szwed dodatkowo z jednym bonusem. Skuteczny był też Dominik Kubera – 8+3. Pochwalić można też Wiktora Przyjemskiego (5+2 w 3 startach), który w 8. biegu stoczył epicki bój z Sajfutdinowem, przegrany o centymetry na linii mety.
Unia Leszno – Falubaz Zielona Góra 45:45
Żużlowe emocje w tej kolejce sięgnęły zenitu w niedzielne popołudnie. Mecz leszczyńskich Byków z beniaminkiem z Zielonej Góry zakończył się remisem. Nie może to dziwić, skoro aż 10 z 15 biegów (w tym pierwsze 6) kończyło się wynikiem 3:3 i ani przez moment żadna z drużyn nie prowadziła różnicą wyższą niż 4 punkty. Zresztą, gospodarze nie prowadzili w tym meczu ani razu. Jeśli ktoś był bliżej zwycięstwa, to Falubaz, który przed biegami nominowanymi miał 2 punkty na plusie. Niesamowicie emocjonujący bieg nr 14 zakończył się dość niespodziewanym zwycięstwem Damiana Ratajczaka, który napędził się po szerokiej i wyprzedził Przemysława Pawlickiego. Trybuny oszalały ze szczęścia, bo udało się wygrać 4:2 i odrobić straty. Niewiele brakowało, a na linii mety Pawlickiego wyprzedziłby jeszcze Grzegorz Zengota, ale były wieloletni zawodnik Falubazu przyjechał trzeci.
Bieg 15? Kolejna dawka adrenaliny. Na prowadzeniu po starcie znalazł się Andrzej Lebiediew, ale sensacyjnie na końcu stawki był Janusz Kołodziej. Oznaczało to remis 3:3. Łotysz dał się jednak ograć na trasie Jarosławowi Hampelowi. Lider Falubazu wyszedł na prowadzenie i w tym momencie to zielonogórzanie wygrywali ten mecz. Jednak i Kołodziej nie odpuścił. Objechał Piotra Pawlickiego na ostatnim kółku, dzięki czemu Unia zachowała jeden meczowy punkt. Lipcowy rewanż zapowiada się fantastycznie!
W zespole Unii wyróżnić trzeba oczywiście Kołodzieja (10+1 pkt), Lebiediewa (12+1), ale Zengota (9 pkt) i Ratajczak (8+1 w 4 startach) również dali z siebie wszystko. Wynik Falubazowi najmocniej trzymał Hampel (14 pkt). Na swoim solidnym poziomie pojechali bracia Pawliccy – Przemysław 9+1, Piotr 8+1.
Stal Gorzów – Włókniarz Częstochowa 48:42
Nikogo nie zdziwiłoby, gdyby na koniec sezonu na podium Ekstraligi znalazłaby się przynajmniej jedna z tych dwóch drużyn. W teorii można było więc mówić o szlagierze kolejki. Gorzowianie prowadzili tutaj od początku i ani przez moment ich przewaga nie stopniała do takich rozmiarów, które pozwalałby gościom marzyć choćby o remisie. Finalnie 42 punkty Włókniarza to zatem całkiem niezła zdobycz, dająca nadzieję na bonus w dwumeczu.
Tutaj oczywiście Lwy najwięcej zawdzięczają duetowi Duńczyków – Mikkel Michelsen i Leon Madsen jeździli po 6 razy. Michelsen zdobył 10+1 pkt, a Madsen aż 14 oczek. Cóż jednak z tego, skoro po raz kolejny dziurą w składzie był jeden z potencjalnych liderów zespołu, czyli Maksym Drabik. Tym razem pojawił się on w 3 biegach i zdobył 2 punkty z bonusem. Chwaląc Duńczyków w tym meczu nie sposób nie wspomnieć o Andersie Thomsenie, który tego dnia był najjaśniejszą postacią w ekipie Stali – wynik 12+1 pkt mówi sam za siebie. Nie zawiódł Martin Vaculik (9+2 pkt), nie zawiódł też Szymon Woźniak (8+1 pkt). Oczarowaniem był za to Jakub Miśkowiak. Młody żużlowiec w swoich pierwszych trzech biegach zdobył 8 punktów. Mocno zapachniało dwucyfrówką, ale w dwóch kolejnych dorobku już nie powiększył. Tak czy inaczej – jeśli zawodnik na pozycji U24 robi 8 punktów, to nie ma co narzekać.