Po raz pierwszy w tym sezonie dwumecz w PGE Ekstralidze zakończył się remisem 90:90. Włókniarz pokonał Stal dokładnie 50:40, przez co punktu bonusowego nie dostali ani jedni, ani drudzy. Nie zmartwiło to zapewne pozostałych drużyn, walczących o play-off.
Ostrovia Ostrów Wielkopolski – Sparta Wrocław 34:56
Przed startem kolejki mistrzowie Polski wylądowali na przedostatnim miejscu. Kiedy, jeśli nie teraz miała więc zapunktować Ostrovia? Beniaminek ostatnio postraszył Motor, a teraz na własnym torze przyjmował drużynę, która ma wyraźne kłopoty. Jednak łowcy niespodzianek srogo się zawiedli. Gospodarze spełnili pokładane w nich oczekiwania tylko w pierwszej serii startów, którą wygrali 13:11. Trójki przywieźli Chris Holder i Oliver Berntzon. I… były to jedyne trójki Ostrovii w tym meczu. Podopieczni Mariusza Staszewskiego w pozostałych 11 biegach raptem trzykrotnie uciułali remis 3:3. Resztę wyścigów przegrali, co złożyło się na wysoką porażkę 34:56.
Na torze dominował Maciej Janowski. Popularny Magic przegrał tylko raz – właśnie w pierwszym starcie z Holderem. Pięć kolejnych wyścigów wygrał i zgromadził 17 oczek. Niestety, formy nie potwierdził dzień później w Grand Prix w Gorzowie Wielkopolskim. Na dobrym poziomie pojechali także pozostali liderzy Sparty – Tai Woffinden (12+3 pkt w 6 startach), Gleb Czugunow (11+1 pkt w 6 startach) oraz Dan Bewley (9+1 pkt w 6 startach). Po stronie Ostrovii tylko Holder przebił barierę dwucyfrowej zdobyczy – 10+1 pkt w 6 startach.
Apator Toruń – GKM Grudziądz 56:34
GKM Grudziądz już do końca sezonu będzie musiał radzić sobie bez Nickiego Pedersena. Przed tygodniem świetną formą błysnął Norbert Krakowiak i grudziądzanie wygrali u siebie z Włókniarzem, sygnalizując chęć wskoczenia do playoffów. Jednak w Toruniu tak wesoło nie było. Krakowiak pojechał tylko dwa razy i zdobył punkt, a jego koledzy, choć walczyli dzielnie, to uzbierali łącznie 34 oczka. Indywidualnie biegi wygrywali tylko Krzysztof Kasprzak (raz) i Przemysław Pawlicki (dwa razy). Kasprzak w parze z Frederikiem Jakobsenem wygrali pierwszy bieg 4:2, co mogło zwiastować wyrównany mecz, ale kolejne trzy gonitwy podwójnie wygrywali gospodarze. Apator nie pozostawił złudzeń.
Bezbłędny był Patryk Dudek. O zwyżkującej formie Duzersa już pisaliśmy. 18 punktów w 6 startach. Czego chcieć więcej? 12+3 dorzucił Robert Lambert. Więcej kibice oczekują od dwóch pozostałych seniorów – Jacka Holdera (6 pkt) i Pawła Przedpełskiego (8+2 pkt), ale tak dzieje się od dłuższego czasu. Po stronie grudziądzkiej najsolidniej punktowali wspomniani Kasprzak (11 pkt) i Pawlicki (10+2 pkt). Obaj pojechali po 6 razy. 9+2 pkt dorzucił Jakobsen.
Unia Leszno – Motor Lublin 43:47
Dużo emocji przyniosły niedzielne mecze. Unia Leszno miała chrapkę na objechanie Motoru, co w tym sezonie nie udało się nikomu. Początek wskazywał na to, że jest to możliwe. Po czterech biegach było 14:10 na korzyść gospodarzy, a – co ważne – Byki wygrały 4:2 bieg juniorski! Pokonanie pary Wiktor Lampart – Mateusz Cierniak to duża sztuka, nawet jeśli obaj nie są ostatnio w topowej dyspozycji. Motor jednak podniósł się po kiepskim początku. Duża w tym zasługa Jarosława Hampela, który zaczął od dwóch zer, ale jak na doświadczonego żużlowca przystało – dopasował się do toru i potem dwukrotnie wygrywał. Cały czas na bardzo dobrym poziomie jechał też Mikkel Michelsen, a i do Dominika Kubery pretensji mieć nie można. Co ważne – cała trójka (Hampel, Kubera, Michelsen) w przeszłości krócej lub dłużej reprezentowała barwy Unii. W niedzielę odpowiadali oni za 35 w 47 punktów Motoru.
Lublinianie po 12. biegu, wygranym 5:1, prowadzili różnicą sześciu oczek. Wydawało się, że jest po herbacie, ale w kolejnym biegu para Jason Doyle – Janusz Kołodziej wystrzeliła spod taśmy jak z katapulty i bezdyskusyjnie wygrała podwójnie. Zresztą, mijanek w tym meczu było jak na lekarstwo. Większość biegów rozstrzygała się na pierwszym łuku. Lider tabeli miał więc skromne 2 punkty przewagi przed nominowanymi. W 14. biegu Kubera wygrał, a na ostatnich metrach średnio spisujący się Maksym Drabik poradził sobie z równie średnim Davidem Bellego. Wygrana 4:2 zagwarantowała Motorowi minimum remis. Remisu jednak nie było, bo w ostatnim biegu Doyle przyjechał ostatni i trójka Kołodzieja nie miała znaczenia. Unia w dwumeczu z Motorem uzbierała 75 punktów, podczas gdy Koziołki 105. Nic dziwnego, skoro wynik ratowali tylko Doyle z Kołodziejem – obaj 14+1 pkt, przy czym Australijczyk w 7 próbach, a Kołdi w 6.
Włókniarz Częstochowa – Stal Gorzów 50:40
O wyniku tego meczu już wspomnieliśmy. Częstochowskie Lwy przystąpiły do meczu bez Fredrika Lindgrena. Ze Szwedem już podczas sobotniego Grand Prix działy się niepokojące rzeczy – dwukrotnie upadał po zakończonych biegach. Jak poinformował – po przebytym koronawirusie miewa duszności i dlatego udał się na L4. Gospodarze musieli stosować zastępstwo zawodnika. Co jednak jeszcze ciekawsze – problemy spotkały także gości. Zwycięzca sobotniego GP na „Jancarzu”, czyli Anders Thomsen pojechał w niedzielę tylko raz. Przywiózł dwójkę z bonusem, a potem poinformował, że nasila się u niego ból barku, co miało być pokłosiem niedawnego upadku w lidze duńskiej.
Stal “zet zetki” stosować i był to dla gorzowian spory problem. Oskar Paluch, Oskar Hurysz i Wiktor Jasiński pojawiali się na torze łącznie aż 8 razy i żaden z nich nie pokonał rywala. Ba, Patrick Hansen swój jedyny punkt na rywalu zdobył dopiero w 14. biegu, ale to tylko dlatego, że Bartosz Smektała zaliczył defekt na starcie. Ciężko liczyć na zwycięstwo, gdy nie ma się praktycznie żadnej drugiej linii. Zawiódł zresztą również Szymon Woźniak, przywożąc 6 punktów.
Przed ostatnim biegiem Włókniarz prowadził 49:35. Stal nie miała już szans na bonus, ale mogła wytrącić go z rąk gospodarzom. I udało się. Para Martin Vaculik – Bartosz Zmarzlik dała radę. Wygrali podwójnie, dzięki czemu wyrównali stan dwumeczu, a w takiej sytuacji żaden z zespołów nie dostaje punktu bonusowego. Słowak w całym meczu zdobył 15+1 pkt w 6 startach. Zmarzlik dołożył 14, również w 6 próbach. W szeregach gospodarzy bohaterem został Jakub Miśkowiak, który do tej pory nie potrafił nawiązać do znakomitych występów w zeszłym sezonie. Na „dwucyfrówkę” Miśkowiaka kibice Lwów poczekali 13 kolejek! Ale było na co czekać! 15 punktów w 6 startach to znakomity wynik. Zresztą, Mateusz Świdnicki dorzucił 7+3. Czyżby wobec słabszej formy lubelskiej młodzieży, to znów Włókniarz miał najmocniejszą formację juniorską w lidze? Na duży plus jak zawsze również Leon Madsen – 12+2 pkt. Nie zawiedli także krajowi liderzy – Kacper Woryna 8+2 pkt oraz Smektała 7+1 pkt (dwa defekty na koniec). Wszyscy jeździli po 6 razy, bowiem musieli zastępować Lindgrena. Niezadowolony był jedynie Jonas Jeppesen. Pojechał tylko raz w przegranym 1:5 biegu, a potem cały czas był zastępowany przez któregoś z juniorów.