Skip to main content

To co wydawało się niemal niemożliwe, stało się faktem. Motor odrobił z nawiązką 12-punktową stratę z Gorzowa Wielkopolskiego i sięgnął po pierwszy w swojej historii tytuł Drużynowego Mistrza Polski! 19 punktów Bartosz Zmarzlika to wciąż za mało!

Jeszcze nigdy w historii finałowych dwumeczów nikomu nie udało się odrobić tak dużej straty po pierwszym meczu. I dlatego większość ekspertów typowała, że to Stal sięgnie po złoto. Dzięki rezerwowym taktycznym i zastępstwu zawodnika za kontuzjowanego Andersa Thomsena można było się spodziewać siedmiu startów Bartosza Zmarzlika i siedmiu Martina Vaculika, czyli dwóch bezapelacyjnych liderów gorzowskiej drużyny. A to już gwarancja naprawdę dużej zdobyczy. Ale wciąż pozostawało pytanie, czy pozostali dorzucą do wspólnego dorobku odpowiednią „końcówkę”. Teraz już znamy odpowiedź na to pytanie.

Początek? Raczej dla gości. W 1. biegu szybkość pokazał Vaculik, a w bieg juniorski, który jest zwykle domeną Motoru, zakończył się remisem 3:3. To efekt wykluczenia Mateusza Cierniaka, który upadł na pierwszym łuku. Kolejne dwa biegi gospodarze wygrywali po 4:2. Pozytywnie zaskakiwał Maksym Drabik (5 pkt po 2 biegach), a Cierniak odkupił swoje winy, mocno kąsając Zmarzlika w 4. biegu. Mistrz świata pokonał juniora, ale daleko z przodu był już Dominik Kubera, który korzystał na tym, że Zmarzlik jest zajęty rywalizacją z młokosem. Po pierwszej serii startów +4 dla Motoru.

Druga seria zaczęła się bardzo dobrze dla drużyny Stanisława Chomskiego. Zmarzlik wygrał, a nieoczekiwanie cenny punkt przywiózł też Patrick Hansen, ogrywając Drabika! Przewaga lublinian stopniała, ale potem fani na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich mieli powody do euforii. W dwóch kolejnych biegach Motor wygrywał podwójnie. Po drugiej serii +10 dla Motoru.

Trzecia seria znów zaczęła się od zwycięstwa 4:2 gorzowian. Zmarzlik znów wygrał, a punkt dowiózł Szymon Woźniak. Kibice przy Z5 mieli prawo czuć się rozczarowani zerem Mikkela Michelsena. Wiadomo, że ich lider zmaga się z problemami zdrowotnymi, ale dwa dni w ostatnim turnieju SEC tych problemów nie było widać – Michelsen triumfował w Pardubicach. Wróćmy jednak do Lublina, bo tutaj działo się dużo. W 9. biegu Zmarzlik znów przyjechał za 3, ale tym razem Woźniak oglądał plecy pary Kubera – Jarosław Hampel.

Kluczowy bieg tego meczu? Naszym zdaniem gonitwa nr 10. Vaculik wystrzelił spod taśmy jak z katapulty. Kubera próbował gonić go na trasie, zmniejszał dystans, ale Słowak mknął po 3 punkty i cenny remis 3:3. I wtedy stało się coś niesamowitego. Na ostatnim wirażu motor Vaculika odmówił posłuszeństwa. Strzelił łańcuch i nagle lubelska para Kubera – Drabik ku szalonej radości fanów wygrała 5:1. Załamany Vaculik miał co rozpamiętywać w parku maszyn. Po trzeciej serii +12 dla Motoru, który po raz pierwszy był wirtualnym mistrzem Polski. – Nie wiem, kiedy ostatni raz poszedł mi łańcuch. 10 lat temu? 15? – mówił po meczu Vaculik.

Przewaga ekipy Macieja Kuciapy powiększyła się w 11. biegu. Po raz drugi w tym dniu pogromcę znalazł Zmarzlik. Okazał się nim Jarosław Hampel. Nie byłoby tej wygranej, gdyby na trasie Zmarzlikowi życia nie utrudniał Michelsen. Wygrana Koziołków 4:2 oznaczała, że gorzowianie są w coraz trudniejszym położeniu. W kolejnym biegu nie zawiódł Vaculik, ale jechał w parze z juniorem i skończyło się remisem 3:3. Emocje sięgały zenitu, gdy w 13. biegu pod taśmą zameldowała się śmietanka – Zmarzlik, Vaculik na Kuberę i Michelsena. Krajowy lider Motoru wychodził z pierwszego łuku na 1. miejscu, ale rywalizujący ze Zmarzlikiem Michelsen upadł. Sędzia nie miał wielkiego problemu ze znalezieniem winowajcy – Duńczyk upadł bez kontaktu z rywalem. Osamotniony Kubera w powtórce walczył jak lew, ale najlepszego zawodnika globu nie pokonał. Ku uciesze gospodarzy pokonał jednak Vaculika. 2:4 i przed nominowanymi +12 dla lublinian.

To +12 było niesamowicie cenne. Stal miała już wykorzystane rezerwy taktyczne. W 14. biegu musieli więc jechać słabo spisujący się Woźniak i Hansen. To oznaczało, że podwójna wygrana Motoru da im złoto! Ale i tutaj nie obyło się bez dużych emocji. Jadący na Motorze Zmarzlika Woźniak ruszył spod taśmy na prowadzenie, ale potem miał duży kłopot z okiełznaniem maszyny kolegi. Wpadł w tarapaty, co zakończyło się upadkiem. Znów sędzia nie miał zbyt twardego orzechu do zgryzienia. Zapalił żółtą lampkę, wykluczając Woźniaka. W powtórce osamotniony Hansen stanął przed misją z kategorii absolutnie najtrudniejszych. Jego rywalami byli Michelsen i Kubera. Duńczyk, mimo że również dostał motocykl mistrza świata, od samego startu do samej mety był jedynie bladym tłem dla lubelskiego duetu. W zasadzie po dwóch okrążeniach w Lublinie można było już odkorkowywać szampany. Hansen dojechał do mety z ogromną stratą, a Z5 odleciało w kosmos. 15. bieg nie miał już znaczenia, bo Motor osiągnął 16 punktów przewagi i nawet podwójne zwycięstwo najlepszej pary Stali niczego by nie zmieniło.

Podwójnej wygranej w ostatniej gonitwie zresztą nie było. Zmarzlik w kapitalnym stylu wygrał, rozprawiając się na trasie z Hampelem, ale Vaculik zanotował 0. Pewnie gdyby gra toczyła się jeszcze o stawkę, mocniej postarałby się na trasie, ale tego już się nie dowiemy. Wynik końcowy – Motor 53, Stal 37.

Motor miał w swojej historii dwa srebra. Pierwsze jeszcze za czasów legendarnego Hansa Nielsena, drugie rok temu. Dziś przyszła pora na pierwszy złoty medal. I trudno powiedzieć, by nie był zasłużony, skoro lubelska ekipa całkowicie zdominowała fazę zasadniczą, a przez cały sezon przegrała raptem trzy mecze.

Jarosław Hampel zdobywał tytuł DMP w każdym klubie, w którym występował. Dziś to się potwierdziło. Był jednym z liderów Koziołków i ma również tytuł z Motorem.

Za rok lubelska drużyna będzie już inna. Bez Michelsena, bez Drabika. Za to ze Zmarzlikiem i prawdopodobnie z Fredrikiem Lindgrenem oraz Jackiem Holderem, bo o tych transferach mówi się bardzo dużo. Czy będą jeszcze mocniejsi? Trudno to wykluczyć, skoro przychodzi do nich taki pewniak jak trzykrotny mistrz świata. Jeśli formy nie zagubią Kubera i Hampel, to ta trójka już powinna gwarantować sporo ponad 30 punktów w każdym meczu.

Ale to na takie dyskusje przyjdzie pora za kilka miesięcy. Dziś wypada pogratulować mistrzom, ale oddać szacunek również wicemistrzom. Stal miała w tym sezonie wiele problemów i pewnie fani w Gorzowie w trakcie rozgrywek srebro wzięliby w ciemno. Potem przyszedł piękny, wygrany dwumecz z Włókniarzem i duża zaliczka po pierwszym finale. Mimo to złota nie udało się wydrzeć.

Ależ to były emocje!

Na koniec punktacja:
Hampel 12+2
Drabik 10+2
Michelsen 7+1
Cierniak 3
Lampart 6+2
Kubera 15+1

Woźniak 2
Hansen 2
Zmarzlik 19
Vaculik 10
Paluch 3
Bartkowiak 1

Related Articles