
Weekend lotów na skoczni Kulm za nami. Dawid Kubacki przyleciał do Austrii w koszulce lidera Pucharu Świata, ale wyjechał w niej już Halvor Egner Granerud, którego ekspansja, rozpoczęta miesiąc temu w Turnieju Czterech Skoczni, trwa w najlepsze. Norweg wygrał oby konkursy w Bad Mittendorf. Polacy spisali się zaskakująco słabo.
Spójrzmy na wyniki podopiecznych Thomasa Thurnbichlera. Dawid Kubacki w sobotę zajął 10. miejsce, a w niedzielę zaledwie 17. Kamil Stoch w sobotę był 17., a w niedzielę 19. Aleksander Zniszczoł? 19. i 20. Ciut lepiej wypadł Piotr Żyła, który zajął 4. i 6. miejsce. Jakub Wolny nie zakwalifikował się do obydwu konkursów. Tak marnego weekendu w tym sezonie jeszcze nie było.
Szczególnie martwić musi forma Kubackiego, który już ostatnim konkursem w Sapporo sygnalizował lekką zadyszkę. Być może można to zrzucić na karb zmęczenia. Sezon jest intensywny. Kubacki do tej pory praktycznie nie schodził z podium. Ostatnie trzy konkursu były jednak znacznie słabsze. Inny potencjalny powód słabszych wyników to fakt, że Dawid nie przepada za mamucimi obiektami. Inna sprawa, że w kwalifikacjach było dużo lepiej niż podczas konkursów – w piątek podczas serii kwalifikacyjnej ówczesny lider Pucharu Świata zajął 4. miejsce, w niedzielę był dwie pozycje niżej. Nic nie zapowiadało takich wyników w konkursowych próbach.
Z kolei Kamil Stoch mówi otwarcie o błędach popełnionych podczas najazdu. – Nie chciałem składać broni i tego się trzymam. Zdaję sobie sprawę z wielu braków, które tutaj miałem. Przynajmniej wiem, nad czym mam pracować. Wiem, że pozycja najazdowa totalnie nie funkcjonowała na Kulm. Jeździłem z tyłu, przez co brakowało dobrej rotacji na progu, a przy tych oporach i prędkościach trzeba być dobrze zbalansowanym na rozbiegu, kierując energię we właściwą stronę, żeby była odpowiednia rotacja. Później można walczyć w locie – powiedział Stoch w rozmowie z portalem SkiJumping.pl.
Koszulkę lidera w mocnym stylu przejął od Kubackiego wspomniany Granerud, który nie miał sobie równych na austriackim mamucie. W sobotę wyprzedził Stefana Krafta i Domena Prevca, co było niemałą niespodzianką. W niedzielę znów Kraft był na podium – tym razem na najniższym stopniu i znów w trójce był Słoweniec, ale tym razem Timi Zajc.
Cichym bohaterem niedzielnego konkursu był Jewhen Marusiak. Ukrainiec od początku sezonu zajmował w większości treningów i kwalifikacji miejsca na szarym końcu, a tymczasem podczas drugiego z konkursów na Kulm wskoczył na punktowane miejsce i pobił rekord Ukrainy w locie – Marusiak zanotował 210 m. Do tej pory największym sukcesem młodego skoczka zza naszej wschodniej granicy było 16. i 29. miejsce wywalczone w zawodach Letniego Grand Prix w Szczuczyńsku (2021 rok).
Teraz karuzela Pucharu Świata przenosi się do niemieckiego Willingen. W piątek konkurs mikstów, a w sobotę i niedzielę klasyczna rywalizacja solo. Wszystkie konkursy rozegrane zostaną przy sztucznym świetle. Mamy nadzieję, że Kubacki i spółka znów będą na czołowych pozycjach.