Skip to main content

Przed nami pierwszy w tym sezonie weekend Pucharu Świata z lotami narciarskimi. De facto ten weekend już trwa, bo skoczkowie w piątek zaliczyli dwie serie treningowe i kwalifikacje. Jednak wszystko, co najważniejsze na skoczni w Kulm rozegra się w sobotę i niedzielę.

Najprawdopodobniej przez kilka dni niewiele się zmieniło – kto był mocny, ten dalej jest. Pierwszy trening wygrał Stefan Kraft, minimalnie przed Halvorem Egnerem Granerudem. Dawid Kubacki zajął 3. miejsce, ale z bardzo wyraźną stratą do dwójki najlepszych. W drugim treningu odfrunął Piotr Żyła, znów drugi był Granerud. W czołówce próżno było szukać Kubackiego, który totalnie zawalił swój skok – wylądował na 123 metrze i zajął 51. miejsce. Oczywiście był to efekt zarówno błędu Dawida, jak i bardzo krótkiego najazdu, z którego sędziowie puścili dwóch ostatnich zawodników, czyli Graneruda i właśnie Kubackiego.

Na szczęście wynik treningu nie ma znaczenia. W kwalifikacjach bez większych niespodzianek – najlepszy był Kraft, drugi Andreas Wellinger, trzeci Granerud, a czwarty Kubacki. Tym razem różnice nie były wielkie. W pierwszej dwunastce serii kwalifikacyjnej znalazło się miejsce dla aż pięciu Słoweńców, którzy jak zawsze świetnie radzą sobie na mamucich obiektach. 8. miejsce w kwalifikacjach zajął Żyła, a 14. Kamil Stoch, który nigdy ze skocznią w Kulm się nie rozumiał i chyba trudno uznawać go za kandydata do zajęcia czołowego miejsca. Dobrą formę z Sapporo potwierdził za to Ryoyu Kobayahshi – jego powrót do światowego topu można uznać za dokonany.

Serię kwalifikacją przebrnął jeszcze Aleksander Zniszczoł (27. miejsce). Do konkursu nie załapał się za to Jakub Wolny – 41. miejsce to na mamuciej skoczni za mało, bowiem w konkursie zobaczymy tylko najlepszych 40 zawodników.

Wielu ekspertów oczekuje, że weekend w Kulm będzie weekend zmiany lidera Pucharu Świata. Dawidowi Kubackiemu po japońskim tryptyku pozostało zaledwie 48 punktów przewagi nad Halvorem Egnerem Granerudem. W tyle został Anze Lanisek, który w jednym z konkursów w ogóle nie zapunktował. Na ten moment wiele wskazuje na to, że walka o Kryształową Kulę rozstrzygnie się między Polakiem i Norwegiem, ale na pewno w ciut lepszej i stabilniejszej formie jest Skandynaw.

Skocznia Kulm w Tauplitz/Bad Mittendorf wraca do Pucharu Świata po kilkuletniej przerwie. Ostatnie zawody rozgrywano tutaj 2020 roku – w sobotę wygrał Piotr Żyła, w niedzielę Stefan Kraft, który po dzisiejszych dwóch skokach (odpuścił drugi trening) wyrasta na głównego faworyta rywalizacji na tym mamucie. Groźny powinien być też Andreas Wellinger i cała plejada Słoweńców.

W przeszłości poza Żyłą na skoczni Kulm wygrywał jeszcze Adam Małysz, ale sporym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że to obiekt lubiany przez naszych skoczków. Mamy nadzieję, że tym razem jednak szczęście bez z biało-czerwonymi. Konkursy w sobotę i niedzielę o 14:15. W sobotę poprzedzony zostanie serią próbną, w niedzielę kwalifikacjami.

Related Articles