Wielu kibiców może być zaskoczonych, że to już w ten weekend. Do tej pory inauguracje Pucharu Świata w skokach narciarskich przypadały na drugą połowę listopada. Tym razem już pierwszy weekend tego miesiąca przyniesie pierwsze konkursy na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Organizatorzy nie muszą jednak martwić się sztucznym śniegiem. Przed nami historyczne zawody na igielicie!
Skoki na igielitowej nawierzchni były zawsze domeną Letniej Grand Prix w skokach, której prestiżem nijak nie można porównać do skoków zimowych. To był raczej element przygotowań do sezonu niż prawdziwa sportowa rywalizacja. Tak zresztą jest nadal. Nigdy do tej pory igielitowe konkursy nie były elementem zimowego Pucharu Świata w skokach narciarskich. Sandro Pertile, dyrektor PŚ, otworzył furtkę, która niebawem może poprowadzić do rewolucji w tej dyscyplinie sportu.
– Wisła to wyjątek. Ocieplenie klimatu to jednak fakt i musimy patrzeć perspektywicznie, bo nie wiemy, co będzie za dekadę. Musimy być gotowi na każdy scenariusz. Skoki narciarskie mogą być sportem całorocznym. Możemy skakać z wykorzystaniem torów ceramicznych, lodowych i lądować na igelicie lub śniegu. To czyni naszą dyscyplinę naprawdę elastyczną i to spory atut na przyszłość – powiedział Pertile w rozmowie z portalem Skijumping.pl.
Tak wczesna inauguracja sezonu to efekt tego, że niedługo w Katarze rozpoczynają się piłkarskie MŚ, które będą królować na telewizyjnych antenach całego świata. W tym okresie zawody w skokach narciarskich dopasowywać się będą godzinowo do mundialowego harmonogramu w tym dniu. Wisła tego problemu nie ma, inaugurując sezon na dwa tygodnie przed rozpoczęciem piłkarskiej gorączki. Jednak na kolejne zawody zaliczane do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata fani poczekają aż trzy tygodnie. 26 i 27 listopada odbędą się konkursy w Ruce – początek obydwu zaplanowany jest na 9:00, właśnie przez kolizję z fazą grupową piłkarskiej imprezy w Katarze.
Czy skoki w ciągu najbliższych lat przejdą drogę z dyscypliny zimowej na całoroczną? Trudno wyrokować, ale jeśli tak będzie, to kamień węgielny wmurowany zostanie właśnie w ten weekend w polskich górach. Zwłaszcza, że fani na skoczni w Wiśle obejrzą nie tylko rywalizację mężczyzn, ale również konkursy pań. Dziś dzień treningów i kwalifikacji. W sobotę o 12:00 konkurs pań, o 16:00 panów. W niedzielę godziny identyczne, z tym zastrzeżeniem, że konkursy poprzedzi nie seria próbna, a kolejne kwalifikacje.
Rzecz jasna nowy sezon to wielkie niewiadome. Tutaj nie wypada nie zacząć od gospodarzy. Polacy do nowego sezonu przygotowywali się już z nowym trenerem, Thomasem Thurbichlerem. Młody Austriak ma za zadanie odnaleźć topową formę u doświadczonych liderów kadry – Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Piotra Żyły – oraz odkryć nowe talenty polskich skoków. Letnie skakanie na igielicie było bardzo obiecujące – klasyfikację generalną wygrał bowiem Kubacki, na trzecim miejscu rywalizację skończył Stoch, a na czwartym niespodziewanie Paweł Wąsek. Problem w tym, że o znaczeniu Letniego GP pisaliśmy już w tym tekście powyżej. Trudno traktować te wyniki jako poważną weryfikację, zwłaszcza że wielu czołowych skoczków w ogóle nie występowało w tych zawodach.
W kuluarach dużo mówi się jednak o bardzo dobrej formie Kubackiego, który ma być w tym sezonie liderem polskiej ekipy. Jest jednym z głównych faworytów inauguracji sezonu w Wiśle, obok ubiegłorocznego zdobywcy Kryształowej Kuli, Ryoyu Kobayashiego. Wysoko stoją też notowania Mariusa Lindvika, Anze Laniska, Daniela-Andre Tande, Markusa Eisenbichlera, Halvora Egnera Graneruda, Stefana Krafta czy Karla Geigera. Te nazwiska niespecjalnie zaskakują, bo to przecież ścisła czołówka poprzedniego sezonu.
Na starcie dzisiejszych kwalifikacji stanąć ma 70 zawodników, w tym bardzo liczne grono biało-czerwonych. Poza już wymienioną trójką weteranów i Wąskiem, mamy również Jakuba Wolnego, Andrzeja Stękałę, Aleksandra Zniszczoła, Stefana Hulę, Jana Habdasa, Kacpra Juroszka, Macieja Kota, Klemensa Murańkę i Tomasza Pilcha.