Pora na drugi weekend Pucharu Świata w skokach narciarskich. Karuzela Sandro Pertile wylądowała w Lillehammer. Po beznadziejnych występach biało-czerwonych w Ruce, teraz może być już tylko lepiej. I oby było.
Przypomnijmy, że w Finlandii dwukrotnie punktował jedynie Dawid Kubacki, który zajmował 21. i 23. miejsce. W drugim z konkursów zapunktował też Piotr Żyła, który zajął 21. miejsce. To wszystko. Serio! Kamil Stoch w sobotę zajął 43. miejsce, a w niedzielę przepadł w kwalifikacjach! Dwa miejsca w czwartej dziesiątce zajął Paweł Wąsek, a Aleksander Zniszczoł raz był 32. w sobotę, by w niedzielę odpaść w serii kwalifikacyjnej. Tak źle nie było już od bardzo dawna. Dość powiedzieć, że zajmujemy 8. miejsce w Pucharze Narodów, a gdyby nie dyskwalifikacja Władimira Zografskiego w drugiej serii sobotniego konkursu, bylibyśmy prawdopodobnie nawet za Bułgarią!
Atmosfera gęstnieje od pierwszego weekendu. Mocno krytycznie o postawie polskich skoczków wypowiedział się już Adam Małysz, a z kolei Kamil Stoch skrytykował – choć nie wprost – trenera Thomasa Thurnbichlera, mówiąc, że siedząc na belce nie czuje, że skok będzie dobry i wykonany automatycznie. To raczej dość jasna krytyka przygotowań pod okiem austriackiego szkoleniowca. A przygotowanie te były ciężkie. Thurnbichler wybrał taki model, by zawodnicy lepiej znieśli trudy całego sezonu. Pytanie tylko, czy forma przyjdzie z czasem, czy pierwszy weekend jest raczej zapowiedzią nędzy i rozpaczy przez cały sezon. W tle pozostaje jeszcze wirus, który spowodował, że nasi zawodnicy nie czuli się najlepiej, a podobno najbardziej choroba zmogła Dawida Kubackiego, który też bez wątpienia był największą nadzieją Polaków na Kryształową Kulę.
Póki co początek sezonu to popis Stefana Krafta, który całkowicie zdominował weekend w Ruce, wygrywając bezdyskusyjnie obydwa konkursy. Skoki Krafta były jak z innej planety. Przypomniał się trochę Adam Małysz z prime time’u. Trochę rozczarowali inni faworyci – Halvor Egner Granerud zajął 16. i 10. miejsce. Ryoyu Kobayashi był 6. i 13. Anze Lanisek 15. i 12.
Ruka była popisem Krafta, ale i Niemców. Cała szóstka punktowała w obu konkursach. Karol Geiger zajął 11. i 9. miejsce, Martin Hammann 12. i 19., Philipp Raimund 7 i 14, a pozostała trójka to ścisła czołówka. Stephen Leyhe w sobotę był 3., w niedzielę 5. Pius Paschke w sobotę przegrał tylko z Kraftem, a w niedzielę uplasował się tuż za podium. Z kolei Andreas Wellinger w sobotę był 4., by w niedzielę poprawić się o jedną pozycję. Takie wyniki dały naszym zachodnim sąsiadom aż 486 pkt w Pucharze Narodów. Nasi uciułali ich… 28. Wygląda na to, że Stefan Horngacher w okresie przygotowawczym wykonał ze swoim sztabem i zawodnikami tytaniczną pracę. Sezon 22/23 nie był dla Niemców udany. Ten zapowiada się na fantastyczny, choć wyciąganie wniosków na podstawie inauguracyjnego weekendu jest obarczone pewnym ryzykiem.
Jak wygląda plan zawodów w Lillehammer? Dziś o 15:00 początek treningów na skoczni normalnej (HS98), a następnie o 17:00 seria kwalifikacyjna. Następnie skocznie opanują panie. W sobotę o 12:00 konkurs kobiet, poprzedzony serią próbną. Panowie zaprezentują się od 15:10 – najpierw seria próbna, a konkurs rozpocznie się o 16:10. W niedzielę rywalizacja przeniesie się na dużą skocznię (HS140). Panie skakać będą od 10:30 (trening, kwalifikacje i konkurs). Panowie wejdą na obiekt około 14:30 i czeka ich identyczny układ. Konkurs rozpocznie się o 17:00. Na liście startowej piątkowych kwalifikacji panów widnieją nazwiska 62 zawodników z aż osiemnastu krajów. W tym gronie ujrzymy piątkę Polaków – Kamila Stocha, Aleksandra Zniszczoła, Pawła Wąska, Piotra Żyłę oraz Dawida Kubackiego.