Sprawdziły się przewidywania wielu ekspertów – Dawid Kubacki utrzymał formę z Letniego Grand Prix i wygrał obydwa konkursy Pucharu Świata w Wiśle. To była naprawdę udana inauguracja dla biało-czerwonych!
Skoki na obiekcie im. Adama Małysza w Wiśle miały historyczny wymiar – jeszcze nigdy konkurs zimowego Pucharu Świata nie był rozgrywany na igielicie. O tym pisaliśmy już zresztą w zapowiedzi weekendowego szaleństwa w Beskidach. Wspominaliśmy też o dobrej formie Kubackiego, która znalazła przełożenie na rezultaty.
Brązowy medalista ostatnich Igrzysk Olimpijskich rozdawał karty od samego początku. W piątek wygrał zarówno trening, jak i kwalifikacje. W sobotę okazał się najlepszy w konkursie. W niedzielę znów wygrał kwalifikacje, po czym wygrał też konkurs. Co skok, to kapitalny. Forma marzenie.
W sobotę Kubacki wyprzedził Halvora Egnera Graneruda i Stefana Krafta, w niedzielę na podium stanęli Anze Lanisek i Marius Lindvik. Na pewno rozczarował obrońca Kryształowej Kuli – Ryoyu Kobayashi. Japończyk w sobotę zajął 7. miejsce, w niedzielę został zaś zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon.
Nawiasem mówiąc – ta sama historia spotkała Kamila Stocha, który przez problem z kombinezonem nie przebrnął niedzielnych kwalifikacji. Szkoda tym bardziej, że oddał świetny skok, dający mu 4. notę serii kwalifikacyjnej. Dzień wcześniej Stoch zajął 10. miejsce w konkursie.
O udanej inauguracji może mówić nie tylko Kubacki, ale też Piotr Żyła. Mistrz świata z Oberstdorfu był w 5. w sobotę i 8. w niedzielę. W klasyfikacji generalnej daje mu to obecnie 6. pozycję. Pozostali Polacy? Paweł Wąsek w sobotę zajął 15. miejsce, a w niedzielę 22. W sobotę punktowali jeszcze Tomasz Pilch (23. miejsce) i Stefan Hula (27. miejsce). W niedzielę niestety już nikt więcej, zatem można mówić o rozczarowujących rezultatach naszych skoczków z drugiego szeregu.
O rozczarowaniu mogą mówić też Niemcy. W sobotę najlepszy z nich był Pius Paschke, który zajął 12. miejsce. Za jego plecami znaleźli się Markus Eisenbichler (13.) czy Constantin Schmid (16.). Do drugiej serii nie awansował Karl Geiger! Wcale nie lepiej było w niedzielę – znów najlepszy był Paschke – tym razem uplasował się na 15. miejscu. Na kolejnych miejscach Geiger (17.), Philipp Raimund (19.) czy Eisenbichler (20.). Najwyraźniej podopieczni Stefana Horngachera nie trafili z formą na inaugurację sezonu.
W zupełnie innych nastrojach są Norwegowie czy Austriacy, których w czołówce obu konkursów była na pęczki. Zresztą, dobrze widać to w „generalce” po dwóch konkursach – drugi jest Granerud, trzeci Kraft, piąty Manuel Fettner, siódmy Lindvik, ósmy Philipp Aschenwald, dziewiąty Daniel Tschofenig i Daniel Andre Forgang, jedenasty Robert Johansson, dwunasty Jan Hoerl. Koalicję Norwegów i Austriaków rozbijają tylko Kubacki (bezapelacyjny lider), czwarty Lanisek i szósty Żyła.
Teraz przed skoczkami trzytygodniowa przerwa. Do rywalizacji wrócą dopiero 26 i 27 listopada w fińskiej Ruce. Kto musi podszlifować formę, otrzymuje od kalendarza Pucharu Świata wyśmienitą okazję. My na pewno żałujemy, że Kubacki nie będzie mógł błyszczeć formą przez najbliższe dwa weekendy, ale cieszymy się, że z miejsca widać efekty pracy nowego trenera kadry.