Puchar Świata w skonach narciarskich dopiero się rozpoczął, a mamy już pierwsze nerwowe ruchy. Do Klingenthal nie pojechał Kamil Stoch. Trudno się dziwić – nasz wybitny skoczek jest całkowicie bez formy. Zresztą, wszyscy pozostali spisują się niewiele lepiej. Kibice czekają na przełamanie, bo póki co oglądanie występów naszych reprezentantów jest po prostu smutnym doświadczeniem.
Niech w tym miejscu przemówią liczby, bo chyba nawet najwięksi pesymiści nie przypuszczali, że po dwóch weekendach PŚ najlepszy z Polaków będzie zajmował 24. miejsce. To Dawid Kubacki, który uzbierał marne 27 pkt. Oczko niżej jest Piotr Żyła z 23 punktami. Pozostali uciułali jeszcze mniej albo wcale. To absolutna zapaść w stosunku do ostatnich sezonów. Nawet w najgorszym sezonie za kadencji Michala Dolezala te wyniki były znacznie lepsze.
Co teraz? Pierwsza decyzja to odesłanie do Polski Stocha i Aleksandra Zniszczoła. Ten pierwszy ma skupić się na treningu, ten drugi powalczy o punkty w Pucharze Kontynentalnym, co może otworzyć nam drogą do posiadania dodatkowego skoczka w Turnieju Czterech Skoczni. Na dziś nie wydaje się to jednak zbyt istotne czy w niemiecko-austriackiej imprezie słabo będzie skakała piątka czy szóstka biało-czerwonych. No chyba że forma nagle przyjdzie…
O formę nie musi się na razie martwić Stefan Kraft, który króluje na starcie sezonu 23/24. Wygrał wszystkie cztery konkursy, a przy okazji pobił rekord punktów w konkursie na dużej skoczni oraz rekord punktów w konkursie na skoczni normalnej. Kraft przeskakuje wszystkich w niemal każdej serii, włącznie z treningami i kwalifikacjami. Jest niedościgniony. Inni faworyci tego sezonu, Ryoyu Kobayashi, Halvor Egner Granerud czy Anze Lanisek, nie wspominając już o Polakach, z zazdrością mogą przyglądać się skokom Krafta. Japończyk jest przynajmniej w czołowej dziesiątce. Lanisek tuż za nią, a Granerud aktualnie zajmuje 16. miejsce. Sezon rozpoczął się bardzo ciekawie i pod wyraźne dyktando Niemców oraz Austriaków.
W czołowej „10” klasyfikacji jest obecnie aż czterech podopiecznych Stefana Horngachera (Andreas Wellinger, Pius Paschke, Stephan Leyhe, Karl Geiger), a piąty – Philipp Raimund, zajmuje 13. miejsce. Austriacy nie są gorsi. Również mają czterech zawodników w TOP 10 (Kraft, Jan Hoerl, Daniel Tschofenig, Michael Hayboeck), a oczko za Raimundem jest piąty z nich – Manuel Fettner. Sezon dopiero się rozkręca, ale już teraz można zadać sobie pytanie, czy któraś z reprezentacji rzuci wyzwanie gospodarzom zbliżającego się Turnieju Czterech Skoczni.
Zanim jednak obejrzymy konkursy w Oberstdorfie, Ga-Pa, Innsbrucku i Bischofshofen, póki co karuzela PŚ ląduje w innym niemieckim mieście – Klingenthal. Pucharowa rywalizacja wraca tutaj po krótkiej przerwie w zeszłym sezonie. Poprzednie konkursy odbywały się w grudniu 2021, a wygrywali je Kraft i Kobayashi. W pierwszym z nich na podium uplasował się też Stoch, który na pewno nie powtórzy tego w sobotę lub niedzielę. Smak wygrywania na Vogtland Arenie zna doskonale również Granerud, który wygrał tutaj oba konkursy w sezonie 2020/21. I wtedy również w jednym z nich na podium stanął Stoch. Kiedyś to było…
Jak wygląda program skoków w sobotę i niedzielę? Wszystko zaczyna się w piątek o 13:30 treningiem. Po nim o 15:30 kwalifikacje. W sobotę o 14:45 seria próbna, a o 16:00 początek konkursu. W niedzielę o 14:00 pora na kwalifikacje, a konkurs znów rozpocznie się o godzinie 16:00.
Zamiast Stocha i Zniszczoła w kadrze Polaków na Klingenthal znaleźli się Andrzej Stękała i Maciej Kot. Nie wiadomo jeszcze, jak wyglądać będzie skład na Engelberg – te zawody tydzień później i będzie to już ostatnia pucharowa próba przed TCS.