Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów zdecydowanie nie wystartowali w tym sezonie zgodnie z oczekiwaniami. Na siedem spotkań wygrali… zaledwie dwa. Ekipa z Podkarpacia obecnie jest dziewiątym zespołem PlusLigi, choć jak zwykle typowana była do walki o podium.
U Resovii to już standard: co roku zapowiada walkę o powrót na najwyższy stopień podium. Siedmiokrotnie wywalczyła mistrzostwo Polski (1971, 1972, 1974, 1975, 2012, 2013, 2015), ale od sezonu 2015/16 ani razu jeszcze nie zagrała w finale. W 2023 r. wywalczyła brąz, ale rok później skończyła na czwartym miejscu. Resovia pewnego czasu miała fioła na kupowanie niepotrzebnych zawodników. Wydawała kasę, ale nie przynosiło to oczekiwanych efektów. Tak chociażby było z Maurício Borgesem, który prawie w ogóle nie grał w Czarnych Radom, a Resovia ściągnęła go do siebie.
W kadrze Asseco Resovii z poprzedniego sezonu pozostali: Łukasz Kozub, Jakub Bucki, Stephen Boyer, Karol Kłos, Paweł Zatorski, Michał Potera, Klemen Cebulj, Krzysztof Rejno, Adrian Staszewski. Przede wszystkim w Resovii nastąpiła zmiana na stanowisku trenerskim. Giampaolo Medeiego zastąpił Tuomas Sammelvuo. Z klubem także pożegnali się: Fabian Drzyzga, Torey DeFalco, Bartłomiej Mordyl, Jakub Kochanowski, Yacine Louati, Jakub Lewandowski oraz Michał Kędzierski.
Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale pustkę po DeFalco i Kochanowskim trudno było, jest i będzie zapełnić. Pomóc w tym miał transfer Bartosza Bednorza. Oprócz niego nowymi zawodnikami, którzy od tego sezonu bronią barw Resovii są: Gregor Ropret, Patryk Niemiec, Cezary Sapiński, Lukas Vasina oraz Dawid Woch. Wyraźnie jednak brakuje wyróżniającego się w międzynarodowych meczach utalentowanego środkowego reprezentacji Polski.
Jak na razie gra nie układa się po myśli rzeszowian. Chociaż… sezon rozpoczęli od zwycięstwa z Barkomem Każany Lwów. Nic dziwnego, bo jak na razie lwowianie to jedna z najsłabszych drużyn w PlusLidze. Wygrali zaledwie jeden z siedmiu meczów. Także był yo łatwiutki mecz dla Resovii na inaugurację sezonu. W drugiej kolejce dostali lanie 0:3 od mistrza Polski – Jastrzębskiego Węgla (24:26, 21:25, 15:25). Tydzień później po wyrównanej walce ulegli Aluronowi CMC Warcie Zawiercie (25:21, 19:25, 23:25, 25:23, 12:15). Potem przegrali 1:3 z rewelacją tego sezonu, czyli Bogdanką LUK Lublin (18:25, 25:23, 21:25, 23:25).
W piątym spotkaniu nastąpiło przełamanie. Podopieczni Giampaolo Medeiego pokonali 3:1 GKS Katowice (28:30, 25:23, 25:21, 25:23). Starcie jednak nie należało do najłatwiejszych. Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę. W szóstej kolejce Resovia zmierzyła się z PGE Projektem Warszawa. Ekipa z Podkarpacia walczyła, ale to drużyna Piotra Grabana zwyciężyła w tie-breaku (19:25, 25:21, 25:22, 18:25, 9:15). O ile ta porażka nie była zaskoczeniem, to kolejna już tak. Ponownie po pięciosetowej batalii Resovia uległa… Steam Hemarpolowi Norwid Częstochowa (17:25, 25:23, 25:15, 28:30, 12:15). W dwóch ostatnich meczach prowadzili 2:1 w setach, by ostatecznie przegrać.
Jak na razie po siedmiu kolejkach Resovia zajmuje odległe dziewiąte miejsce. Zdobyła zaledwie dziewięć “oczek”. Gregor Ropret stwierdził w rozmowie z portalem “plusliga.pl”, że zespół ma jakiś wewnętrzny, trudny do opisania problem mentalny. Wydaje się, że najtrudniejsze mecze są na razie za rzeszowianami. W październiku rozegrają jeszcze spotkania z: Indykpolem AZS Olsztyn oraz PSG Stalą Nysa. Komplet punktów to dla nich obowiązek.