Skip to main content

Biało-Czerwoni niespodziewanie przegrali z Holendrami pierwszego seta. Potem jednak od razu zaprezentowali rywalom swoją moc, wygrywając do 13. Wygrali trzy sety z rzędu i zdobyli komplet punktów. Kluczem do zwycięstwa była gra blokiem.

Reprezentacja Holandii to najtrudniejszy rywal Polski w grupie C. Do tej pory obydwie reprezentacje rywalizowały ze sobą 10 razy. Tylko raz triumfowała ekipa z Holandii i było bardzo to dawno temu… W 2003 r. w fazie grupowej mistrzostw Europy „Pomarańczowi” wygrali po tie-breaku. W tym sezonie Polska zmierzyła się z Holandią w Lidze Narodów. Co prawda podopieczni Nikoli Grbicia pokonali rywali, ale potrzebowali do tego aż pięciu setów. Jak poradzili sobie w piątek?

Holandia – Polska 1:3 (25:23, 13:25, 19:25, 22:25)
Biało-Czerwoni rozpoczęli mecz w składzie: Łukasz Kaczmarek, Tomasz Fornal, Wilfredo Leon, Jakub Kochanowski, Norbert Huber, Marcin Janusz oraz libero Paweł Zatorski. Od początku obydwie drużyny popełniały sporo błędów w polu zagrywki. Do połowy seta walka była bardzo wyrównana, chociaż Polacy ani razu nie prowadzili. Jedynie kilka razy remisowali. Wyraźnie zawodziła skuteczność w ataku, a szczególnie było to widoczne na lewym skrzydle. Po zagraniu blok-aut Nimira Abdel-Aziza oraz kontrze Bennie Tuinstry Holendrzy prowadzili trzema „oczkami” (17:14). Polacy gonili i wyrównali po ataku Wilfredo Leona (22:22). W najważniejszym momencie sprawy w swoje ręce wziął Abdel-Aziz, który dwoma dobrymi zagraniami z prawego skrzydła przyczynił się do wygrania przez Holendrów seta otwarcia (25:23). Fatalnie zaprezentował się Tomasz Fornal, który zdobył zaledwie jeden punkt blokiem. Co prawda jego skuteczność w przyjęciu była na dobrym poziomie (60%), ale w ataku zawodził. Nie skończył żadnej piłki na pięć prób. Nic dziwnego, że był pierwszy do zmiany. Na jego miejsce w drugim secie pojawił się Kamil Semeniuk.

Set ten był… błyskawiczny, bo trwał 22 minuty. Podrażnieni Polacy uzyskali przewagę od początku. Zaczęli punktować zagrywką. Łukasz Kaczmarek (1:3) i Jakub Kochanowski (3:7) popisali się asami. Dobrze grali także blokiem, a w ataku pewnie i skutecznie, dzięki czemu powiększyli przewagę do sześciu „oczek” (9:15). Po asie Marcina Janusza różnica była już dziesięciopunktowa (11:21). Po bloku Wilfredo Leona Polacy mieli aż trzynaście setboli. Holendrzy wybronili dwa, ale przy kolejnym nie mieli szans. Leon zakończył drugą partię. „Pomarańczowi” ugrali zaledwie 13 „oczek”. Początek trzeciego seta był wyrównany (6:6), ale później przewagę zaczęli budować Polacy. Przy serii dobrych zagrywek zdobyli pięć punktów z rzędu (10:17). Sytuację mieli pod kontrolą. W decydujący fragment spotkania wchodzili z ośmiopunktową przewagą (12:20). Licznik naszych rywali zatrzymał się na 19 punktach. Spokojnie wygrane dwa sety.

Początek czwartej partii nie układał się po myśli Biało-Czerwonych. Po dwóch asach serwisowych Nimira Abdela-Aziza Holendrzy prowadzili 4:0. Na szczęście Polacy szybko wyrównali (4:4). Pomału zaczęli przejmować inicjatywę. Po serwisie Kochanowskiego było już 6:9, a dodatkowo dobrze na siatce zachował się Łukasz Kaczmarek, podwyższając prowadzenie do czterech ,,oczek” (7:11). Polakom przydarzyła się chwila dekoncentracji, bowiem dwukrotnie dotknęli siatki i ich przewaga zmalała do punktu. Musieli do końca utrzymać koncentrację, bo Holendrzy tylko czekali na błędy. Dzięki bardzo dobrej dyspozycji Leona Polacy w końcówce wypracowali czteropunktową przewagę (19:23). Całe spotkanie zakończył Fabian Plak zepsutą zagrywką (22:25).

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, bardzo dobry mecz rozegrał Wilfredo Leon, który zdobył 20 punktów. Skończył 16/27 ataków, co dało mu 59% skuteczności. Do tego dołożył po dwa asy serwisowe oraz punktowe bloki. Kluczowa w wygraniu meczu okazała się gra blokiem. Polacy tym elementem zdobyli 13 punktów, a rywale zaledwie trzy. Jedynie martwią błędy w polu zagrywki, których było aż 20 (wszystkich błędów 24). Do braku wstrzymywania ręki jesteśmy w sumie przyzwyczajeni, ale przydałoby się tych autów i siatek jednak kilka mniej. Na szczęście Holendrzy także mylili się w tym elemencie. Zagrywkę zepsuli 18 razy (wszystkich błędów 25).

W niedzielę kolejny mecz naszej reprezentacji. O 20:00 zagra z Macedonią Północną, czyli współgospodarzami mistrzostw. Oczywiście niepodważalnym faworytem są nasi siatkarze. Inny wynik niż 3:0 już będzie niespodzianką. I to dużo większą niż urwanie seta przez całkiem groźnych Holendrów.

Related Articles