W meczu na szczycie 26. kolejki PlusLigi Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ponownie pokonała bez straty seta Jastrzębski Węgiel. Ważna informacja jest taka, że mistrzowie Polski mają nie tylko problemy sportowe, ale także zdrowotne. Nie wygląda to za ciekawie…
W ciągu dziewięciu dni siatkarze z Kędzierzyna-Koźla oraz Jastrzębskiego Węgla zmierzą się ze sobą trzykrotnie, a więc został jeszcze rewanż w Champions League. Na razie w tym tygodniowym „trójmeczu” jest aż 6:0. Do tej pory w tym sezonie obydwa zespoły grały ze sobą już pięć razy. Co najdziwniejsze, żadno ze spotkań nie było wyrównane. Wszystkie zakończyły się wygranymi w trzech setach. Tylko raz, w meczu o SuperPuchar Polski, wygrał Jastrzębski Węgiel. Z kolei ZAKSA triumfowała dwukrotnie w PlusLidze, w finale Pucharu Polski oraz w pierwszym półfinałowym spotkaniu w Lidze Mistrzów. Rewanż odbędzie się już w ten czwartek w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie Jastrzębski Węgiel musi wygrać za trzy punkty, żeby doprowadzić do „złotego seta”. Jednak wróćmy do tego, co wydarzyło się w meczu 26. kolejki PlusLigi.
PlusLiga wchodzi w decydującą fazę, a Jastrzębski Węgiel w hitowym starciu walczył w osłabionym składzie. Chociaż słowo „walczył” to za dużo powiedziane. Andrea Gardini ma do dyspozycji wąską kadrę. Trener mistrzów Polski wspomina, że po meczu z Projektem Warszawa, który odbył się 23 marca, w jego drużynie lawinowo rozprzestrzenił się wirus. Włoch w rozmowie z TVP Sport wyjaśnił, że nie jest to COVID, bowiem testy wychodzą negatywne: – Nawet jeśli zawodnicy są negatywni, to mają objawy takie, jak wysoka temperatura, problemy z oddychaniem, czyli typowe grypowe. Co ciekawe, nie wszystkie się u wszystkich pokrywają. Jedni wracają do gry wcześniej inni później. Przykład? Tomasz Fornal. Grał z temperaturą i czuł się jak gówno. Łukasz Wiśniewski też wystąpił w meczu z lekką temperaturą, poczuł się lepiej i teraz objawy wróciły. Tak się dzieje, kiedy nie można odpocząć przez dłuższy czas – powiedział. Grypa to nie jedyny problem jastrzębian. Od dłuższego czasu z gry wyłączeni są Dawid Dryja i Jurij Gładyr. Polak w styczniu przeszedł zabieg usunięcia przepukliny krążka międzykręgowego na poziomie L5/S1, co wykluczyło go z gry na co najmniej trzy miesiące. Jurij Gładyr na początku marca nabawił się na treningu kontuzji. Z kolei Trevor Clevenot ma uraz kolana. Prawdziwy szpital w Jastrzębskim Węglu.
Przejdźmy zatem do niedzielnego starcia między mistrzem a wicemistrzem Polski, które trwało zaledwie 80 minut. ZAKSA rozpoczęła spotkanie w niemal podstawowym składzie. Pomimo tego, że Jastrzębski był osłabiony, to nie dał przeciwnikowi „odskoczyć”. Dopiero pojedynczy blok Marcina Janusza, a potem punktowa zagrywka Norberta Hubera dały ZAKSIE trzypunktowe prowadzenie (9:12). Mistrzowie Polski mieli coraz większe problemy w ataku, a kędzierzynianie świetnie grali blokiem (14:19). ZAKSA kontrolowała końcówkę premierowej partii i bez problemów wygrała do 20. Kolejne dwa sety to już dominacja kędzierzynian. Drugą partię rozpoczęli od prowadzenia, ale gospodarzom udało się doprowadzić do remisu (4:4). Jastrzębski popełniał coraz więcej błędów (8:12). Podobnie jak w poprzednim secie, wicemistrzowie Polski całkowicie zdominowali końcówkę. Wszystko im wychodziło: ataki, zagrywki, bloki (13:23). Ostatecznie wygrali do 16. O ile w drugiej odsłonie Jastrzębski na początku jeszcze walczył, to w trzeciej ZAKSA nie dała im szans. Przewaga przejezdnych była bardzo mocno widoczna, znakomicie radzili sobie systemem blok-obrona. Natomiast jastrzębianie, cóż… stać ich było tylko na ugranie 15 „oczek”. Przecież to była kropka w kropkę mecz Ligi Mistrzów. Pierwszy set wygrany do 20, a później już deklasacja. Dwa ostatnie klasyki miały niemal identyczny przebieg. Kibic mógł się poczuć jakby po prostu oglądał powtórkę półfinału.
Chociaż większość zespołów zagrała już 26 meczów, to nadal nie wiadomo kto wygra rundę zasadniczą oraz kto uzupełni stawkę w play-offach. ZAKSA zdominowała starcie w Jastrzębiu-Zdroju i wróciła na miejsce lidera, ale prowadzi tylko jednym punktem. Pewny gry w kolejnej fazie jest GKS Katowice, ale do czołowej ósemki w miejsce Projektu Warszawa może jeszcze wskoczyć Trefl Gdańsk, który wygrał niedzielne spotkanie z Indykpolem AZS Olsztyn i ma do rozegrania jeszcze dwa zaległe mecze (9.04. z Jastrzębskim Węglem, a 11.04. z ZAKSĄ). Znane są za to dwie pary ćwierćfinałowe. PGE Skra Bełchatów zmierzy się z Indykpolem AZS Olsztyn, a Aluron CMC Warta Zawiercie będzie rywalizować z Asseco Resovią Rzeszów. W barażach o utrzymanie w PlusLidze na pewno zagra Stal Nysa, która jednym punktem przegrała z Czarnymi Radom.
Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (20:25, 16:25, 15:25) MVP: Łukasz Kaczmarek
Jastrzębski Węgiel: Boyer (17), Tervaportti (1), Cedzyński (6), Szwed (4), Szymura (11), Macyra (6), Biniek (libero) oraz Fornal
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Kaczmarek (14), Rejno (6), Janusz (4), Śliwka (11), Semeniuk (12), Huber (10), Shoji (libero) oraz Kluth (1), Kalembka (1), Żaliński (1), Banach (libero) i Jacznik