Polski finał? Jest coraz bliżej takiej opcji. „Tylko” dwa sety dzielą ZAKSĘ od gry w trzecim z rzędu finale Champions League! Obrońca tytułu zagrał wyśmienicie i pokonał 3:1 Sir Sicoma Monini Perugia. To dużo trudniejszy półfinałowy przeciwnik niż ten Jastrzębskiego Węgla.
To miało być starcie gigantów. Kędzierzynianie to zwycięzcy dwóch ostatnich edycji Champions League. Z kolei Perugia to jeden z głównych faworytów do końcowego triumfu w tegorocznej Lidze Mistrzów. Naszpikowana gwiazdami drużyna w tym sezonie spisuje się znakomicie. Jej barw bronią reprezentanci Polski: Wilfredo Leon i Kamil Semeniuk, a na ławce trenerskiej zasiada, dobrze nam znany, Andrea Anastasi. Drogę do półfinału Perugia miała o dwa mecze krótszą niż ZAKSA. Włosi z kompletem zwycięstw wygrali swoją grupę i od razu awansowali do ćwierćfinału. W nim dwukrotnie pokonali Berlin Recycling Volleys (3:1 oraz 3:2). Z kolei ZAKSA, aby dotrzeć do najlepszej czwórki rozgrywek, musiała pokonać dwóch rywali w fazie pucharowej. Najpierw zmierzyła się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie (3:0, 2:3), a potem z Itasem Trentino (3:2, 2:3). O awansie zadecydował złoty set, w którym zdecydowanie lepsi okazali się zawodnicy ZAKSY. Oba zespoły grały już ze sobą w Lidze Mistrzów w sezonie 2017/2018. Doszło wówczas do walki o trzecie miejsce w turnieju Final Four. Perugia wygrała z ZAKSĄ 3:2.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Sir Sicoma Monini Perugia 3:1 (25:18, 24:26, 25:19, 25:22) MVP: Bartosz Bednorz
ZAKSA fenomenalnie weszła w spotkanie (10:5). Mocne serwy umożliwiały kędzierzynianom kontry (13:7). Perugia była totalnie rozbita. Pojedyncze ataki Leona i Herrery to było za mało na atak dysponowanych gospodarzy (17:11). Leon był trafiany w przyjęciu, a po polskiej stronie świetnie grał Bartosz Bednorz. Błąd gości doprowadził do piłki setowej (24:17). Jeszcze pierwszą włoska ekipa obroniła, a raczej ZAKSA sama oddała punkt zepsutą zagrywką (24:18). Perugia nie pozostała dłużna i zrobiła to samo (25:18). Łatwo poszło, podejrzanie za łatwo. W drugim secie wszystko zmieniało się szybko jak w kalejdoskopie. Do stanu 15:15 żadna z drużyn nie potrafiła zbudować prowadzenia wyższego niż dwa punkty. Anastasi na dłużej wpuścił Herrerę i to się opłaciło. Facet odmienił mu ten mecz. A przynajmniej na chwilę. To właśnie dzięki niemu Perugia zdobyła pięć punktów z rzędu i wyszła na prowadzenie 15:18. Kędzierzynianie ponownie uruchomili mocną zagrywkę i doprowadzili do remisu po 19. Nadal jednak nie potrafili znaleźć sposobu na Herrerę (20:22). Nikt nie jest nieomylny i błąd Kubańczyka dał kolejny remis (23:23). Kędzierzynianie byli w lepszej sytuacji, bowiem po ataku Śliwki jako pierwsi mieli piłkę setową (24:23). Niestety nieporozumienie w rozgraniu i złe dogranie do Bednorza doprowadziło do remisu po 24. Perugia uciszyła trybuny trzema punktami z rzędu (24:26).
Trzeci set od początku do końca należał do obrońców tytułu. Dzięki świetnej grze Bednorza i Kaczmarka przewaga wynosiła trzy „oczka” (7:4). ZAKSA konsekwentnie powiększała swoje prowadzenie, które w środkowej fazie wynosiło 5-6 punktów (17:12). ZAKSA spokojnie grała swoją siatkówkę i dzięki błędowi Olega Płotnickiego w ofensywie miała piłkę setową (24:19). Błąd techniczny Simone Giannelliego zakończył tę odsłonę (25:19). W tej partii Perugia popełniła aż 11 błędów, a ZAKSA o cztery mniej. Nikt się nie spodziewał takiego rozpoczęcia czwartej partii. Sir Sicoma Monini Perugia nie była w stanie poradzić sobie ani w przyjęciu, ani w ataku (4:0). Kędzierzynianie dalej robili swoje i po ataku Kaczmarka prowadzili już 14:9. Wydawało się, że ta przewaga jest wystarczająca, ale nic bardziej mylnego. Simone Giannelli uruchomił zagrywkę, a Semeniuk skończył ważną kontrę i zrobiło się 15:14. Na szczęście ZAKSA przetrwała ten napór i ponownie wypracowała trzypunktowe prowadzenie (19:16). Zepsuta zagrywka Perugii oprowadziła do piłki meczowej (24:21). Po skutecznym bloku Marcina Janusza na Kamilu Semeniuku Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała do 22 i cały mecz 3:1. Ostatni set był udany dla kędzierzyńskiego bloku, bowiem punktował aż pięciokrotnie.
Co zadecydowało o porażce o Perugii? Przede wszystkim błędy ogólne. Oddała ZAKSIE aż 35 punktów, a sama otrzymała od przeciwnika o 10 mniej. Nie będziemy jednak narzekać. Wiadomo, że siatkówka to gra błędów. Jeśli chodzi o grę blokiem, to była bardzo wyrównana (Z: 10, P: 9). W polu serwisowym lepiej spisali się gospodarze. Co prawda posłali siedem asów, tj. o dwa więcej od Włochów, ale zepsuli o wiele mniej zagrywek. Bilans ZAKSY to -10, a Perugii -19. Najlepszym zawodnikiem spotkania zasłużenie został wybrany Bartosz Bednorz. Skończył 20 z 34 ataków (59%) oraz dorzucił trzy punktowe bloki. Jego przyjęcie także stało na wysokim poziomie (57%). We włoskiej ekipie najwięcej „oczek” zdobyli dwaj Kubańczycy: Wilfredo Leon (17) oraz Jesus Herrera (14).
Rewanż odbędzie się 6 kwietnia o 20:30 w Perugii. W nieco lepszej sytuacji jest ZAKSA, ale to Perugia będzie grała przed własną publicznością. Kędzierzynianie do awansu potrzebują dwóch wygranych partii. W przypadku przegranej 0:3 lub 1:3 i tak dostaną jeszcze szansę w „złotym secie”.