Skip to main content

Jastrzębski Węgiel pewnie kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa w PlusLidze. Niestraszne mu były drużyny z Zawiercia czy Rzeszowa. Jastrzębianie po wygranej z Resovią w 8. kolejce zostali jedyną niepokonaną drużyną w PlusLidze. Rozpędzonych wicemistrzów Polski zatrzymał dopiero sensacyjnie… Cuprum Lubin.

W poprzednim sezonie nie udało się Jastrzębskiemu Węglowi obronić tytułu mistrza Polski. W tym są oczywiście głównym kandydatem do odebrania tego trofeum ZAKSIE i zagarnięcia go z powrotem dla siebie. Wicemistrzowie Polski nie poczynili wielu transferów. Do drużyny dołączył jedynie Kamil Dębski, a na stałe został do niej włączony, mający już za sobą debiut w barwach klubu, wychowanek Maksymilian Graniczny. Ponownie o sile Jastrzębskiego Węgla stanowią m.in. Francuzi: Benjamin Toniutti, Trevor Clevenot i Stephen Boyer, a także reprezentanci Polski Rafał Szymura, Tomasz Fornal oraz Jakub Popiwczak. O czym świadczą takie nieznaczne zmiany w składzie? Przede wszystkim o tym, że zarząd głównego winnego znalazł w trenerze Andrei Gardinim. Włoch został odsunięty od prowadzenia zespołu po pierwszym przegranym ćwierćfinale z Treflem Gdańsk. Jego miejsce zajął trener przygotowania motorycznego – Nicola Giolito, ale to była zmiana tymczasowa. Po zakończeniu rozgrywek przekazano, że na ławce trenerskiej Jastrzębskiego zasiądzie Marcelo Mendez.

W ubiegłym roku Jastrzębski bardzo dobrze rozpoczął sezon. W meczu o Superpuchar Polski pokonał 3:0 (25:18; 25:22; 30:28) Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Było to jednak jedyne trofeum, które Jastrzębski wyrwał ZAKSIE. Potem mistrzowie Polski znaleźli patent na jastrzębian i regularnie ich oklepywali, bo na dziewięć spotkań aż osiem padło ich łupem. ZAKSA wygrała dwa mecze rundy zasadniczej, finał Pucharu Polski, dwa starcia w Lidze Mistrzów, trzy spotkania w finale play-offów. Jedynie Jastrzębski urwał później jeden mecz w finałowej rywalizacji. Wszystkie te mecze to były zawstydzające baty, jedne po drugich. Jakby od razu przegrywali mentalnie na starcie. Kędzierzynianie mogli śmiać się tylko w twarz, bo Jastrzębski nie był żadnym rywalem. Ich duma musiała ucierpieć, tym bardziej, że przecież Toniutti zamieniał zespół – czysto teoretycznie – na ten, który będzie szedł w górę. ZAKSA miała być coraz słabsza, a… obroniła Ligę Mistrzów i odzyskała mistrzostwo Polski.

Jastrzębski Węgiel w tym sezonie znów pokonał swojego głównego rywala w Superpucharze Polski. Tym razem jednak dopiero po tie-breaku. W PlusLidze nie miał sobie równych, z jedenastoma zwycięstwami na koncie zdominował początek sezonu. Wszystkie spotkania kończyły się wynikiem 3:0 bądź 3:1. Jastrzębski nie oddał ani jednego punktu! Pokonał GKS Katowice (3:0), Indykpol AZS Olsztyn (3:1), LUK Lublin (3:1), Aluron CMC Wartę Zawiercie (3:0), BBTS Bielsko-Biała (3:0), Stal Nysa (3:0), Trefl Gdańsk (3:0), Asseco Resovię Rzeszów (3:0), Projekt Warszawa (3:1), Barkom-Każany Lwów (3:0) oraz Ślepsk Malow Suwałki (3:0). Kolejnym przeciwnikiem, który chciał zatrzymać pędzącą jastrzębską lokomotywę, był Cuprum Lubin. Szanse? Raczej nikłe. Patrząc na wyniki Jastrzębskiego w PlusLidze oraz Lidze Mistrzów (trzy zwycięstwa) nikt przy zdrowych zmysłach nie przypuszczał, że lubinianie urwą chociaż punkt. Tym bardziej, że wicemistrzowie Polski grali przed własną publicznością. Dodatkowo Jastrzębie wygrało osiem meczów z rzędu z tym rywalem, regularnie ich otłukując (tracąc przy tym zaledwie cztery sety).

Rywalizacja w pierwszym secie początkowo była wyrównana, a gospodarze musieli radzić sobie bez nieobecnego w szóstce Tomasza Fornala. Do zmiany doszło (w porównaniu z poprzednim meczem) również na pozycji atakującego i Stephen Boyer pokazał się zamiast Jana Hadravy. Tego seta jastrzębianie wygrali do 22 i była to jedyna partia, w której triumfowali. Potem inicjatywę przejęli goście. Co prawda nie zdominowali przeciwników, ale lepsi okazali się w końcówkach. Nie pomogło wejście na parkiet Fornala i Hadravy. Jastrzębski przegrał 1:3 i piękna seria zwycięstw została przerwana. Kto by przypuszczał, że drużyna zajmująca miejsce w końcowej części tabeli nie tylko przeciwstawi się liderowi, ale jeszcze go pokona? Ten mecz jest przynajmniej argumentem dla tych, którzy uważają, że dół tabeli PlusLigi służy do dostarczania punktów faworytom. Również teoretyczne ligowe „słabiaki” mogą sprawić sensację. Stal Nysa pokonała przecież ZAKSĘ, a Barkom Każany Lwów okazał się lepszy od Skry Bełchatów. To, jak radzi sobie Stal Nysa, jest już osobną historią.

Przekonamy się, czy ta przegrana to nic nieznacząca wpadka, czy Jastrzębski złapał jakąś lekką zadyszkę. W weekend jastrzębianie udadzą się do Bełchatowa, by tam zmierzyć się z miejscową Skrą. Mimo przegranej, Jastrzębski nadal jest liderem PlusLigi. Nad drugą Resovią i trzecim Aluronem ma cztery „oczka” przewagi. Czwarta ZAKSA traci już osiem punktów.

Related Articles