To był mecz godny finału mistrzostw Europy. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break, gdzie po wyrównanej walce triumfowała Turcja. To historyczny sukces tej reprezentacji, bowiem po raz pierwszy zdobyła złoto. MVP turnieju została wybrana Melissa Vargas.
Historia starć Serbek z Turczynkami jest długa. Nic dziwnego, bo to jedne z najlepszych drużyn nie tylko w Europie, ale i na świecie. Do tej pory grały ze sobą 30 razy, z czego 19 spotkań padło łupem aktualnych mistrzyń świata (Serbia). W ostatnich 10 spotkaniach sześciokrotnie górą były Serbki. Turczynki nigdy wcześniej nie wygrały mistrzostwa Europy. Dwukrotnie zdobyły srebrny medal (2003, 2019), a trzykrotnie brązowy (2011, 2017, 2021). Serbki to aktualne mistrzynie świata, ale znają także smak złotego medalu mistrzostw Europy (2011, 2017, 2019). W 2019 r. Serbia pokonała Turcję 3:2 w finale. Tym razem Turczynki się zrewanżowały. Do finału obydwie drużyny przystąpiły bez żadnej porażki. Serbia pokonała w fazie grupowej: Ukrainę (3:0), Słowenię (3:0), Polskę (3:1), Węgry (3:1), Belgię (3:0), w 1/8 finału Szwecję (3:0), w ćwierćfinale Czechy (3:1) oraz w półfinale Holandię (3:1). Natomiast Turcja wygrała w fazie grupowej z: Szwecją (3:0), Azerbejdżanem (3:0), Czechami (3:1), Grecją (3:0), Niemcami (3:0), w 1/8 finału z Belgią (3:1), w ćwierćfinale z Polską (3:0), a w półfinale z Włochami (3:2).
Serbia – Turcja 2:3 (27:25, 21:25, 25:22, 22:25, 13:15)
W tym meczu mieliśmy wszystko. Obraz gry zmieniał się jak w kalejdoskopie. Jak sam wynik pokazuje, spotkanie było bardzo wyrównane. W finał lepiej weszły Turczynki, które od początku mogły liczyć na Melissę Vargas (1:3). Do remisu doprowadziła Bianka Busa (8:8). Od tej pory rozpoczęła się walka punkt za punkt. Żadna z ekip nie była w stanie odskoczyć na więcej niż jedno „oczko” (14:13). Jako pierwsze wyższą przewagę wywalczyły Serbki. Po ataku Sary Lozo na tablicy był wynik 18:15. Turczynki zaczęły punktować blokiem i znowu był remis (19:19). Końcówka była bardzo zacięta. Przy wyniku 26:25 Hande Baladin nie trafiła w boisko. Dzięki temu mistrzynie świata wygrały pierwszą część tego starcia. Drugi set był nieco mniej emocjonujący. Od początku lepiej prezentowały się podopieczne Daniele Santarelliego. Szybko odjechały rywalkom (8:11). Co prawda Serbki nawiązały kontakt punktowy (10:11), ale udane ataki Ebrar Karakurt ponownie dały zaliczkę Turcji (16:19). W końcówce nie zawodziła Vargas (17:22). Seta skończyła asem. Punkt nr 24 i 25 zdobywa Vargas. Hmmm… brzmi znajomo, prawda?
Podrażnione mistrzynie świata pewnie weszły w trzeciego seta (5:3). Szybko jednak inicjatywę przejęła Vargas i jej ekipa (6:9). Wyszły nawet na sześciopunktowe prowadzenie (7:13). Okazało się, że sześć „oczek” przewagi, to nic. Turcja zaczęła popełniać błędy i to sporo. W serbskiej ekipie bardzo dobrą zmianę dała Katarina Lazović. Nagle różnica wynosiła tylko jeden punkt (18:19). Po ataku ze skrzydła Tijany Bosković na tablicy pojawił się remis 19:19. Swoje cały czas obiła Bosković (19:19). Chwilowo przyćmiła Vargas. Trudne zagrywki Popović przechyliły szalę na korzyść jej drużyny (22:19). To Bosković doprowadziła do piłki setowej, a błąd serwisu zakończył tę odsłonę. Ponownie Serbki objęły prowadzenie. Kolejna partia rozpoczęła się po myśli Turczynek, które głównie dzięki Vargas odjechały na trzy „oczka” (2:5). Wiadomo jednak, że na początku seta to żadna przewaga. Serbki szybko wyrównały (8:8). Od tego momentu trwała wyrównana walka. Żadna z drużyn nie potrafiła wypracować przewagi wyższej niż dwa „oczka” (16:18). W decydujący fragment seta Turczynki wchodziły minimalnie prowadząc (20:21). Serbki swoim błędem dały piłkę setową podopiecznym Daniele Santarelliego (24:21). Drugą z nich wykorzystała, oczywiście, Vargas. A więc tie-break!
To była najbardziej wyrównana partia w całym spotkaniu. Od początku trwała zacięta rywalizacja. W końcu na dwupunktowe prowadzenie wyszły Turczynki (5:3). Jak przystało na finał, Serbki szybko odrobiły straty (8:8). Gdy Zehra Gunes postawiła udany blok, to triumfatorki Ligi Narodów ponownie wyszły na dwupunktowe prowadzenie (10:12). Melissa Vargas dała swojej drużynie piłkę meczową (12:14) i to ona zdobyła ostatni punkt w tym turnieju. Serbki mogą pluć sobie w brodę, bowiem ich rywalki popełniły aż 31 niewymuszonych błędów. Z kolei mistrzynie świata pomyliły się tylko 19 razy. Bardzo duża różnica, której podopieczne Giovanniego Guidettiego nie potrafiły wykorzystać.
Turczynki pod wodzą Daniele Santarelliego kroczą od sukcesu do sukcesu. Najpierw triumf w Lidze Narodów, a teraz mistrzostwo Europy. MVP całego turnieju oczywiście nie mogła być inna niż Melissa Vargas, która w samym finale zdobyła aż 41 punktów, z czego 38 w ataku (przy 55% skuteczności) oraz trzy w polu serwisowym. To jej druga taka nagroda, bowiem kilka tygodni temu została również MVP Ligi Narodów oraz najlepszą atakującą tych zmagań. Pozostałe nagrody indywidualne po mistrzostwach Europy nie zostały jeszcze ogłoszone. Jak dobrze pamiętamy, Vargas w reprezentacji Turcji zadebiutowała w tegorocznej Lidze Narodów w meczu przeciwko Korei Południowej. 23-letnia atakująca jest z pochodzenia Kubanką. Co ciekawe w 2020 r. Vargas otrzymała… serbskie obywatelstwo. Do walki jednak włączyła się Turcja. Ostatecznie w kwietniu 2021 roku odbyła się wielka ceremonia. Vargas wybrała Turcję, a koszulkę wręczał jej sam prezydent tego kraju, Recep Tayyip Erdogan. Kubanka z miejsca stała się liderką w nowej reprezentacji.
Na koniec jeszcze kilka słów o brązowych medalistkach. Włoszki niespodziewanie uległy 0:3 Holenderkom. Kluczowa okazała się gra blokiem podopiecznych Felixa Koslowskiego. Tym elementem zapunktowały aż 12 razy. Postawiły o sześć bloków więcej niż przeciwniczki. Nie dość, że Włoszki nie obroniły tytułu, to jeszcze w ogóle nie stanęły na podium. Po sześciu latach przerwy Holenderki zdobyły medal. Ostatnio w 2017 r. zakończyły turniej ze srebrnym medalem na szyi.