Skip to main content

W finale Ligi Mistrzyń także zmierzyły się ekipy z tego samego kraju, w tym przypadku z Turcji. VakifBank SK Stambuł bronił tytułu, a jego przeciwnikiem była drużyna z tego samego miasta – Eczacibasi Dynavit. VakifBank obronił mistrzostwo, wygrywając 3:1. MVP spotkania została wybrana Paola Egonu, która zaprezentowała fenomenalną formę. Zdobyła aż 40 punktów!

Zdecydowanym faworytem według bukmacherów był VakifBank, chociaż w lidze tureckiej to Eczacibasi wygrało dwukrotnie po 3:0. Podopieczne trenera Ferhata Akbasa dobrze poradziły sobie także we wcześniejszych etapach Ligi Mistrzyń. Zwycięstwo w grupie (6W, 0P) dało im bezpośredni awans do ćwierćfinału, w którym dwukrotnie pokonały Developres Rzeszów (3:1, 3:2). W półfinale poniosły pierwszą porażkę. Uległy 2:3 drużynie Igor Gorgonzola Novara. W rewanżu nie dały szans rywalkom i dzięki wygranej 3:0 awansowały do finału. Z kolei VakifBank nieco sobie wydłużył drogę do Turynu. W fazie grupowej przegrał dwa mecze (z Novarą i niespodziewanie z SC Potsdam), przez co o ćwierćfinał musiał walczyć w repasażach/barażach. Dwukrotnie po 3:0 pokonał ŁKS Commercecon Łódź, a ćwierćfinale wygrał z Vero Volley (3:0, 3:2). W półfinale mieliśmy derby Turcji numer jeden, bo VakifBank rywalizował z Fenerbahce. W pierwszym meczu gładko wygrało Fenerbahce (3:0), a w rewanżu obrończynie tytułu (3:0). O awansie do finału zadecydował „złoty set”, którego 15:12 zwyciężył VakifBank.

VakifBank trzeci raz z rzędu grał finale Ligi Mistrzyń. Dwa lata temu przegrał z Imoco, rok temu ograł to samo Imoco, udanie się rewanżując, a teraz musiał pokonać tureckiego rywala z tego samego miasta. W całej swojej historii (do dnia finału) zdobył pięć złotych i trzy srebrne medale. Eczacibasi tylko raz triumfowało w Champions League (2015 r.). Jak wyglądał tegoroczny finał? Dwa sety były emocjonujące, a dwa „gładkie”. Zapraszamy na krótkie podsumowanie.

VakifBank Stambuł – Eczacibasi Stambuł 3:1 (27:25, 25:17, 23:25, 25:17)
W finale Ligi Mistrzyń nie zabrakło polskiego akcentu. Nie chodzi tu o żadną naszą siatkarkę, ale w sztabie szkoleniowym Eczacibasi pracują dwaj Polacy. Przemysław Kawka jest asystentem głównego szkoleniowca Ferhata Akbasa, a Łukasz Filipecki to trener przygotowania fizycznego. Początek finału był wyrównany. Jako pierwsze na trzypunktowe prowadzenie wyszły siatkarki Eczacibasi (6:9), zdobywając pięć punktów z rzędu, ale VakifBank za jakiś czas odpowiedział czterema z rzędu i z 10:13 zrobił 14:13. Wtedy już żadna z drużyn nie potrafiła zbudować przewagi wyższej niż dwa „oczka”. W decydujący fragment seta VakifBank wchodził, prowadząc 21:20. Obrończynie tytułu wygrywały 22:20, by zaraz przegrywać 22:23. Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Paola Egonu zapewniła swojej ekipie piłkę setową (24:23), jednak chwilę później kiwnęła w aut (24:25) i dopiero dwa efektowne i efektywne bloki VakifBanku zakończyły partie numer jeden (27:25).

Zawodniczki Eczacibasi, wyraźnie podrażnione, drugą partię rozpoczęły z wysokiego „c” (0:3, 4:7). VakiBank jednak nie zamierzał składać broni. Paola Egonu „pociągnęła” drużynę i na tablicy był wynik 11:11. Gdy w polu zagrywki pojawiła się Cansu Ozbay, to jej drużyna zbudowała sobie już całkiem bezpieczne prowadzenie (15:11). Odpowiedzieć tym samym próbowała Tijana Bosković, ale wiele to nie pomogło. VakifBank utrzymywał bezpieczne prowadzenie (18:15). Siatkarki Eczacibasi nagle przestały grać w siatkówkę. Rywalki zdobywały seriami punkty, a one tylko się przyglądały. Błąd dotknięcia siatki rywalek dał piłkę setową (24:17), a kolejny błąd –  tym razem w ofensywie, zakończył drugą partię (25:17). Jeszcze „tylko” jednego seta brakowało VakifBankowi do obrony tytułu.

W tym secie drużyna Akbasa musiała postawić wszystko na jedną kartę, by myśleć jeszcze o złotym medalu. Początek przypominał poprzednie partie. Eczacibasi wychodziło na prowadzenie (3:6), ale VakifBank zaraz wyrównywał (9:9). Przełamanie nadeszło przy stanie 15:15. Po kontrze Iriny Woronkowej Eczacibasi wygrywało trzema „oczkami” (16:19). VakifBank zbliżył się jeszcze do rywalek na jeden punkt (22:23), ale popełnił fatalny błąd. Piłka przebita przez Eczacibasi „za darmo” wpadła po prostu w boisko (22:24). VakifBank nie odwrócił już losów tego seta i przegrał do 23. W czwartej odsłonie do stanu 12:12 wynik był cały czas na „styku”. Żadna drużyna nie odpuszczała. Okazało się, że przełomowy był blok Gabi (13:12). VakifBank zdobył sześć punktów z rzędu i na tablicy miał już bardzo dobry wynik 18:12. Eczacibasi, podobnie jak w drugim secie, w tym także nie potrafiło nawiązać kontaktu punktowego. Bajema atakiem po skosie zapewniła swojej ekipie piłkę meczową (24:17), a autowe zagranie Jack zakończyło finałowe starcie (25:17).

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, najlepszą zawodniczką spotkania została wybrana Paola Egonu. Włoska atakująca zdobyła aż 40 punktów w czterech setach, notując skuteczność na poziomie 65%. Skończyła 37 na 57 ataków. Mnóstwo piłek wędrowało do niej. Dołożyła też dwa punktowe bloki i jednego asa. Nikt inny nie mógł zostać MVP. Na koniec jeszcze trochę statystyk. Blokiem lepiej zagrały zawodniczki VakifBanku, zdobywając 14 punktów. Ich rywalki tym elementem zapunktowały dziewięć razy. Eczacibasi fatalnie spisało się w polu zagrywki. Posłało tylko jednego asa serwisowego, a popełniło pięć błędów (bilans -4). Obrończynie tytułu zagrywką zapunktowały sześć razy, a pomyliły się ośmiokrotnie (bilans -2). Obydwa zespoły popełniły sporo błędów (V:18, E:17). VakifBank po raz drugi triumfował w dwóch finałach Ligi Mistrzyń z rzędu. Gdyby za rok udało się to powtórzyć, to byłoby to historyczne osiągnięcie. W XXI żadna żeńska drużyna nie wygrała trzech finałów z rzędu. Do tego jednak jeszcze daleka droga.

Related Articles