Bardzo udany początek sezonu dla tureckiej siatkówki. Najpierw wygrana mężczyzn w Lidze Europejskiej, a potem triumf kobiet w Lidze Narodów. W niedzielę siatkarze dorzucili kolejny sukces. W finale Challenger Cup pokonali Katar 3:2, dzięki czemu zagrają w przyszłorocznej edycji Ligi Narodów.
W Lidze Narodów udział bierze 16 reprezentacji. 10 to stali uczestnicy, którzy nie muszą martwić się o utrzymanie, niezależnie jaki wynik osiągną. Do tej grupy należą: Polska, Włochy, Francja, Brazylia, USA, Japonia, Argentyna, Iran, Serbia oraz Niemcy. Pozostałe drużyny to pretendenci, którzy są zagrożeni spadkiem. W tej grupie znajdują się: Słowenia, Kuba, Holandia, Kanada, Bułgaria i Chiny. Skład grup jest więc nieco inny niż u siatkarek. W tegorocznej edycji Ligi Narodów najsłabsze były Chiny, które wygrały zaledwie dwa spotkania (Bułgaria, Niemcy). Z sześcioma „oczkami” zajęły ostatnie miejsce. Azjaci mieli taki sam bilans jak Bułgaria i Iran, ale uzbierali mniej punktów. Chiny miały jeszcze szansę na utrzymanie się w Lidze Narodów. Przypadło im jedno z ośmiu miejsc w Challenger Cup. Oprócz Chińczyków, w turnieju wzięli także udział: Katar (gospodarz), Ukraina (srebro Ligi Europejskiej 2023), Turcja (złoto Ligi Europejskiej 2023), Tunezja (najwyżej sklasyfikowana afrykańska drużyna w rankingu FIVB), Tajlandia (złoto Asian Challenger Cup 2023), Dominikana (wygrana kwalifikacji w Ameryce Północnej, Środkowej i Karaibach) oraz Chile (najwyższej sklasyfikowana drużyna z Ameryki Południowej, która nie gra w LN)
Uczestników Challenger Cup rozstawiono na podstawie rankingu FIVB, ale pozycja numer jeden przypadła gospodarzom. Siatkarze Kataru zmierzyli się więc z najniżej notowaną w tym gronie Tajlandią. Pozostałe pary wyglądały tak: Turcja – Dominikana, Ukraina – Chiny oraz Tunezja – Chile. Najciekawszy ćwierćfinał to starcie pomiędzy Katarem a Tajlandią. Co prawda gospodarze wygrali 3:0, ale każdy set był wyrównany. Dwie z trzech odsłon skończyły się dopiero po grze na przewagi. Chile także wygrało bez straty seta, ale Tunezja tanio skóry nie sprzedała (do 19, 23, 23). Z kolei Turcja, oprócz trzeciego seta przegranego na przewagi, panowała nad sytuacją (wygrana do 20, 19, 17). Natomiast Chiny, które walczyły o utrzymanie w Lidze Narodów, nie dały rady Ukrainie. Jedyne na co było stać Azjatów, to urwanie jednego seta.
W półfinale gospodarze zmierzyli się z Chile, a Turcja z Ukrainą. Katarczycy ponownie wygrali bez straty seta, ale Chile dzielnie walczyło. Szczególnie w trzeciej partii, gdzie przegrało po grze na przewagi. Dużo więcej emocji przyniósł drugi półfinał. Walczyły ze sobą drużyny, które ponad miesiąc wcześniej rywalizowały w finale Złotej Ligi Europejskiej. Wówczas lepsza po tie-breaku okazała się reprezentacja Turcji. Podobnie było w Challenger Cup. Też o wygranej musiał zadecydować piąty set. Trzy wcześniejsze (oprócz drugiej) partie były mało efektowne, bowiem raz jedna, raz druga ekipa wygrywała wysoko, ale już tie-break był bardzo zacięty. Turcja wygrała minimalną różnicą punktową. Katar na początku skazywany był na pożarcie, a tutaj… znalazł się w finale. Początek nie ułożył się dobrze dla gospodarzy. Turecka reprezentacja znokautowała rywali do 13 i wydawało się, że Katarczycy będą mieli problem, żeby się podnieść po takim ciosie. Własna publiczność dodała im skrzydeł i niespodziewanie wygrali kolejną partię do 21. Turcy musieli wziąć się w garść i tak też zrobili triumfując w trzeciej odsłonie do 19. Tylko jednego seta brakowało im, żeby postawić kropkę nad „i”. To była najbardziej wyrównana odsłona, ale w końcówce więcej zimnej krwi zachował Katar i doprowadził do tie-breaka. Choć początek decydującego seta był wyrównany (5:5), to w kolejnej fazie inicjatywę przejęli Turcy, którzy wygrali dość pewnie do 9. Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Adis Lagumdzija – 21, 18 dołożył Efre Bayram.
Do sukcesu reprezentację Turcji poprowadził Alberto Giuliani, który na ławce trenerskiej zasiada pierwszy rok. Jak na początek – jest bardzo dobrze. Przed turecką ekipą kolejne wyzwanie na przełomie sierpnia i września, czyli mistrzostwa Starego Kontynentu. Turcja trafiła do grupy D i będzie rywalizowała z: Francją, Rumunią, Grecją, Portugalią oraz Izraelem. Awans do 1/8 to powinna być bułka z masłem, bowiem z każdej grupy przechodzą dalej cztery z sześciu ekip. Męska reprezentacja Turcji jest dużo słabsza niż kobieca. W Lidze Narodów zagra po raz pierwszy, nie to co siatkarki, które w swoich rozgrywkach są wśród stałych uczestników.