Skip to main content

Reprezentacja Polski miała łatwego rywala na swój początek mistrzostw Europy i bez najmniejszych problemów pokonała Czechów 3:0. Warte podkreślenia, że nasi południowi sąsiedzi ani razu nie wyszli nawet na punktowe prowadzenie.

Historia meczów Polski z Czechami nie jest długa. Do tej pory obydwa zespoły mierzyły się ze sobą czterokrotnie (po dwa razy Memoriał Wagnera i mistrzostwa Europy). Za każdym razem triumfowała reprezentacja Polski. Tegoroczne mistrzostwa Starego Kontynentu nasi siatkarze rozpoczęli właśnie meczem z Czechami. Oto krótkie podsumowanie tego krótkiego spotkania.

Polska – Czechy 3:0 (25:17, 25:20, 25:20)
Dwa dobre ataki Łukasza Kaczmarka otworzyły spotkanie. Za moment z potrójnym blokiem nie poradził sobie Donovan Dzavoronok i podopieczni Nikoli Grbicia szybciutko prowadzili trzema „oczkami” (4:1). Polacy ogólnie bardzo dobre przyjmowali, co przekładało się na skuteczność pierwszej akcji. Czesi za to nie potrafili poradzić sobie z naszym blokiem. Po dwóch ,,czapach” Kaczmarka zrobiło się 12:6. Zawodnik ZAKSY był jednym z wyróżniających się na boisku. Podopieczni Jiriego Novaka popełniali sporo niewymuszonych błędów. Po dwóch asach serwisowych Hubera Biało-Czerwoni prowadzili już siedmioma punktami. Premierową odsłonę spotkania efektownym atakiem ze środka siatki zakończył Jakub Kochanowski (25:17).

Seta numer dwa Polacy rozpoczęli jeszcze mocniej i efektowniej, bo od prowadzenia 6:0. Taka strata w męskiej siatkówce jest już praktycznie nie do odrobienia. Tu również tak było. Po wykorzystaniu kontry przez Semeniuka strata Czechów wynosiła już osiem „oczek” (10:2). W środkowej części seta nasi siatkarze utrzymywali wyraźną przewagę (16:7), a po asie Kamila Semeniuka prowadzili już 21:12. Wydawało się, że Czesi wywalczą mniej punktów niż w pierwszej partii, ale w polskich szeregach nastąpiła dekoncentracja. Czesi po prostu zmniejszyli straty, choćby zagrywką zaskoczył rywali Lukas Vasina (23:19), ale Polacy na więcej nie pozwolili. Semeniuk kiwką za blok zamknął drugą odsłonę (25:20). Ten wynik nie wyglądał dla Czechów na taki zły, jak się początkowo zapowiadał.

Polacy ewidentnie chcieli mocno wchodzić w każdego seta, żeby później grać spokojniej (5:1). Czesi jednak nie rezygnowali i złapali kontakt punktowy (8:7). Biało-czerwoni odpowiedzieli serią pięciu wygranych akcji przy zagrywkach Aleksandra Śliwki (13:7). W całym spotkaniu Czesi ani razu nie objęli prowadzenia. Ba, nawet nie doprowadzili do remisu. Polacy spokojnie kontrolowali przebieg partii (17:9). Po naszej stronie nie najlepiej zafunkcjonowała podwójna zmiana z Grzegorzem Łomaczem i Bartoszem Kurkiem, ale na szczęście Biało-Czerwoni mieli bezpieczną przewagę (19:16). Tym razem do końca utrzymywali koncentrację. Kochanowski atakiem ze środka wywalczył piłkę meczową, a po chwili kolejnym atakiem ze środka zakończył tę dość szybką i przede wszystkim jednostronną rywalizację (25:20).

Statystyki potwierdzają, że Biało-Czerwoni byli zdecydowanie lepszym zespołem. Dużo lepiej zagrali blokiem niż przeciwnicy (P: 14, Cz: 6). W polu zagrywki także poradzili sobie bardzo dobrze. Posłali pięć asów serwisowych, a popełnili siedem błędów (bilans -2). Czesi zapunktowali zagrywką tylko dwukrotnie, a zepsuli ich aż dziesięć (bilans -7). Polacy mieli bardzo dobrą skuteczność w przyjęciu (64%) oraz ataku (51%). Cieszyć może, że przede wszystkim nie popełnili dużo niewymuszonych błędów (10). Wiadomo, że przeciwnik nie był z najwyższej półki, ale to dobre wejście Polaków w turniej. W naszej drużynie nie było wyraźnego lidera. Gra opierała się na Kaczmarku (14), Semeniuku (14), Huberze (11) oraz Kochanowskim (10). Cała czwórka prezentowała bardzo dobrą dyspozycję. Marcin Janusz miał duże pole do popisu.

Oprócz Polski, w grupie C swoje mecze wygrała Holandia oraz Macedonia Północna. Nasi siatkarze już w piątek rozegrają kolejny mecz. Ich rywalami będą „Pomarańczowi”, którzy w pierwszym meczu pokonali 3:0 Czarnogórę. Początek spotkania o 20:00.

Related Articles