Polacy spokojnie wygrali w 1/8 finału mistrzostw świata. Bez problemu rozprawili się z Tunezją, zwyciężając w trzech szybkich setach. O awans do półfinału powalczą z reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Będzie to o wiele trudniejsza przeprawa niż ta z Tunezyjczykami.
Nikt, kto interesuje się siatkówką, nie brał pod uwagę problemów z reprezentacją Tunezji. Ekipa z Afryki na tegorocznym mundialu wygrała zaledwie jeden mecz (z Portoryko). Nic więc dziwnego, że kibice liczyli na szybkie i spokojne 3:0. Trener Nikola Grbić podszedł do tego meczu bardzo poważnie i nie mieszał w składzie. W podstawie wyszli: Bartosz Kurek, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Kamil Semeniuk, Marcin Janusz, Mateusz Bieniek oraz Paweł Zatorski. Oczywiście w trakcie meczu rotował składem. Na parkiecie pojawili się wszyscy oprócz Mateusza Poręby i Jakuba Popiwczaka. Przejdźmy zatem do tego, jak wyglądało to starcie.
Polska – Tunezja 3:0 (25:20, 25:15, 25:20)
Początek meczu pokazał, że Tunezja będzie walczyć. Polska nie potrafiła odskoczyć rywalowi na więcej niż dwa punkty. Dopiero po autowym ataku prowadzenie się zwiększyło do trzech „oczek”. Polacy wyszli na to spotkanie trochę ospali. Szczególnie było widać to po Bartoszu Kurku, który w inauguracyjnym secie skończył zaledwie… jeden z ośmiu ataków, co dało mu 12% skuteczności. Jego uderzenia dzielnie bronili Tunezyjczycy. Przy stanie 17:14 Biało-Czerwoni zaczęli „odjeżdżać” rywalom. W połowie seta w ekipie Antonio Giaccobe zaczęło zawodzić przyjęcie, co natychmiast skutecznie wykorzystali nasi reprezentanci. Do końca tej partii nic się nie zmieniło. Zakończył ją atak z lewej flanki Śliwki (25:20). Szacunek jednak dla Tunezji za robotę w defensywie.
Kolejnego seta Polacy rozpoczęli od dwóch błędów własnych. Szybko jednak doprowadzili do wyrównania. Po dwóch skutecznych blokach wyszli już na czteropunktowe prowadzenie (7:3). Narzucili swój styl gry i z każdą akcją prezentowali się coraz lepiej. W końcu akcje zaczął kończyć Bartosz Kurek. Byl to najspokojniejszy set ze wszystkich. Przewaga Polaków cały czas rosła. Po efektownej ,,czapie” Mateusza Bieńka było już 20:13, a gdy trafił Kamil Semeniuk – 21:13. Biało-Czerwoni spokojnie kontrolowali przebieg tego seta, natomiast Tunezyjczykom coraz trudniej przychodziło zdobywanie punktów. Ostatecznie zdobyli ich tylko 15. Partię numer dwa zakończył Łukasz Kaczmarek (25:15).
W końcu udało się Polakom rozpocząć dobrze seta. Dosyć szybko wyszli na wysokie prowadzenie. Stało się to za sprawą zagrań Bartosza Kurka oraz autowego ataku Hamzy Nagga. Do tego doszła kiwka Aleksandra Śliwki oraz as serwisowy Mateusza Bieńka. Na tablicy widniał wynik 8:3. Nagle Polakom zdarzył się przestój, co szybko wykorzystali Tunezyjczycy. Po przestrzeleniu przez Śliwkę oraz uderzeniu z lewej flanki Elyesa Karamosliego nagle zrobiło się 9:8. Była to bardzo groźna sytuacja, bo gdyby był to lepszy zespół, to mogłoby się skończyć kłopotami. Z pięciopunktowego prowadzenia nagle zrobiło się zaledwie jedno „oczko”. Na szczęście kontakt punktowy nie trwał długo i Polacy znowu odskoczyli. Po zagraniu blok-aut przez Tomasza Fornala było 16:12, ale Biało-Czerwoni własnymi pomyłkami oddawali punkty za darmo. Do końca spotkania trwało naprzemienne punktowanie i dopiero blok Karola Kłosa przerwał tę serię, a jednocześnie zakończył mecz (25:20).
Rywale się zmieniają, a w polskich szeregach jedno jest pewne, że nasi środkowi grają na bardzo dobrym poziomie. Jakub Kochanowski zanotował 100% skuteczności w ataku oraz dorzucił cztery asy serwisowe. Nieco słabiej zaprezentował się Mateusz Bieniek, ale także punktował we wszystkich elementach (atak, blok, zagrywka). Dobrze poradził sobie nasz libero, Paweł Zatorski. Przyjmował 20 razy i nie pomylił się przy tym ani razu. Zanotował 50 proc. pozytywnego i 20 proc. perfekcyjnego przyjęcia. Najwięcej punktów w polskiej ekipie zdobył Kamil Semeniuk (13). W całym spotkaniu Polacy zanotowali dziewięć asów serwisowych, z kolei rywale zaledwie jednego. Co może niepokoić? Na pewno dużo popełnionych błędów własnych. Biało-Czerwoni oddali Tunezyjczykom aż 24 punkty, a goście nam 19. Niepokojące też było to, że Tunezyjczycy podbijali sporo piłek w defensywie. Przy lepszych kontrach i lepszym rozgrywającym, mógłby być to spory kłopot.
W ćwierćfinale przeciwnikiem Polaków będą Stany Zjednoczone. Mecz zostanie rozegrany w czwartek o 21:00. Z reprezentacją USA spotkaliśmy się w fazie grupowej MŚ i udało się wygrać 3:1, ale Amerykanie grali bez swojej gwiazdy, Micaha Christensona. W 1/8 omal jednak nie doszło do sensacji, bo nasi ćwierćfinałowi rywale mieli olbrzymi problem z reprezentacją Turcji. Prowadzili 2:0, ale Turcy doprowadzili do tie-breaka i mieli nerwówkę. Ćwierćfinał to już będzie inna bajka.