Kolejny Memoriał Agaty Mróz-Olszewskiej za nami. Polki z dwoma zwycięstwami i jedną porażką zakończyły go na drugim miejscu. Jedyną drużyną, która pokonała nasze siatkarki była Serbia. To właśnie podopieczne Giovanniego Guidettiego triumfowały w całym turnieju.
Na początku przypomnijmy krótko postać Agaty Mróz-Olszewskiej. Była środkową reprezentacji Polski i dwukrotnie sięgnęła z nią po złoto mistrzostw Europy (2003, 2005). W barwach narodowych rozegrała łącznie 138 meczów. Zmarła w 2008 r. w wieku 26 lat po walce z chorobą nowotworową. Od 2009 r. rozgrywany jest memoriał ku czci jej pamięci. Gospodarz turnieju co jakiś czas się zmienia (Katowice, Dąbrowa Górnicza, Wrocław, Bielsko-Biała, Mielec). Zazwyczaj memoriał ten kojarzył się z rywalizacją klubową, bowiem na 11 dotychczasowych tylko dwukrotnie rywalizowały reprezentacje. Miało to miejsce w 2010 i 2011 roku. Tegoroczny turniej był tym trzecim.
Prezes PZPS Sebastian Świderski chciał, żeby to reprezentacja wzięła udział w Memoriale, bowiem termin ten akurat wpasowuje się jako ostateczny sprawdzian przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. W tym roku Memoriał odbył się już po raz 12. Oprócz Polek wzięły w nim udział: Serbki, Dominikanki oraz Francuzki. Szczególnie ciekawie zapowiadało się starcie z reprezentacją Serbii. W końcu to aktualne mistrzynie świata, więc nie byle jaka drużyna.
Polska – Dominikana 3:0 (25:18, 25:19, 25:21)
Pierwszym przeciwnikiem Polek w tegorocznym memoriale były Dominikanki. To było szybkie starcie. 1h i 12 minut – tyle Biało-Czerwone potrzebowały, żeby spokojnie pokonać rywalki. Podopieczne Marcosa Kwieka postawiły niziutko poprzeczkę. Tylko w trzeciej odsłonie przekroczyły granicę 20 punktów. Dominikanki popełniły bardzo dużo niewymuszonych błędów (21). Oddały naszym prawie całego seta. Dla porównania Polki pomyliły się tylko 13 razy. Zdecydowanie lepiej Biało-Czerwone radziły sobie w przyjęciu (59%) i ataku (49%).
Drużyna z Karaibów nie odstawała w dwóch elementach. Polki postawiły dziewięć bloków, a przeciwniczki dziewięć. Jeśli chodzi o serwy, to podopieczne Stefano Lavariniego posłały tylko jednego asa serwisowego. Padł on łupem Magdaleny Stysiak. Pomyliły się natomiast siedmiokrotnie (bilans -6). Z kolei rywalki zapunktowały zagrywką cztery razy, a pomyliły się dziewięć (bilans -5). Gra polskiej reprezentacji opierała się na trio: Martyna Łukasik (14), Agnieszka Korneluk (13) i Magdalena Stysiak (13). Nasza środkowa miała fantastyczną skuteczność w ataku. Skończyła 9 na 10 akcji (90%) i czterokrotnie zablokowała rywalki. Zwycięstwo bez wielkiej historii. Dominikana niczym nie zaskoczyła.
Polska – Francja 3:0 (25:11, 28:26, 25:22)
Kolejnymi rywalkami Biało-Czerwonych były gospodynie nadchodzących igrzysk olimpijskich, ale trzeba pamiętać, że nie są one taką potęgą jak ich męski odpowiednik. Po pierwszym secie wydawało się, że Polki szybko rozprawią się z Francuzkami. Popełniały one bardzo dużo błędów. Podopieczne Stefano Lavariniego zdemolowały je w każdym elemencie. Czapki jednak z głów za to co zrobiły Francuzki w kolejnym secie. Po batach do 11 w inauguracyjnej partii, podniosły się i grały jak równy z równym. Dwukrotnie odrobiły pięciopunktową stratę. Ostatecznie doprowadziły do gry na przewagi, ale tam więcej zimnej krwi zachowały Biało-Czerwone. Trzecia partia także nie należała do najłatwiejszych, chociaż wydawało się, że będzie ona przypominała tą premierową. Polki szybko zbudowały sobie przewagę i utrzymywały ją na poziomie trzech-czterech punktów. W połowie seta Francuzki wrzuciły wyższy bieg i wyrównały (16:16). Co więcej, wyszły nawet na prowadzenie (17:18).
W ważnym momencie zaczął funkcjonować polski blok i nasze siatkarki triumfowały do 22. W całym spotkaniu obydwa zespoły zapunktowały blokiem po siedem razy. Znacznie lepiej w polu zagrywki spisała się reprezentacja Polski. Posłała pięć asów serwisowych, a pomyliła się tylko dziewięciokrotnie (bilans -4). Z kolei Francja zapunktowała zagrywką tylko raz, a zepsuła ich aż 11 (bilans -10). Ogólnie Trójkolorowe popełniły więcej niewymuszonych błędów (22) niż Biało-Czerwone (16). Memoriał jest dla Stefano Lavariniego okazją do rotowania składem. Tym razem najlepiej poradziły sobie: Martyna Czyrniańska (14), Malwina Smarzek (10) oraz Martyna Łukasik (10).
Polska – Serbia 1:3 (25:17, 21:25, 15:25, 19:25)
Ten mecz można podsumować trzema słowami: Tijana Bosković show. Chociaż zaczęło się dla niej obiecująco (przeciwnie dla nas!), bo od wysokiej wygranej Polek do 17. Niestety były to miłe złego początki. Potem Serbki całkowicie przejęły inicjatywę. Wyglądało to tak jakby Biało-Czerwone zapomniały, jak się gra w siatkówkę. Serbkom z łatwością przychodziło zdobywanie punktów. Polki natomiast musiały się mocno nagimnastykować, żeby coś ugrać. Jeszcze drugi set był w miarę wyrównany, ale trzecia i czwarta odsłona to była deklasacja. Podopieczne Stafano Lavariniego przegrały do 15 i 19. – Po świetnym pierwszym secie wydaje mi się, że przestałyśmy grać. Myślałyśmy, że się samo wygra, a musimy pamiętać, że nie jesteśmy takimi zespołami, jak Serbia. Musimy utrzymywać koncentrację. Serbki były do ugryzienia, co pokazałyśmy w pierwszym secie. Trzeba było kontynuować tę grę i zapewne wynik byłby inny. Później też się nakręciły i grały coraz lepiej, a Tijana Bosković to w pewnym momencie miałam wrażenie, że jest sama na boisku – powiedziała kapitan reprezentacji Polski – Jonna Wołosz.
Skoro o Tijanie Bosković mowa… to zdobyła w całym spotkaniu aż 25 punktów. Sama wygrała jednego seta. Skończyła 20 z 39 ataków, co dało jej skuteczność na poziomie 51%. Do tego dołożyła jeden punktowy blok i cztery asy serwisowe. Serbka była nie do zatrzymania. W polskiej ekipie najwięcej punktów zdobyła Malwina Smarzek i było ich 14. Przepaść między najlepszą punktującą z Polski, a tą z Serbii. Ogólnie, jeśli spojrzymy na pomeczowe statystyki, to takiej przepaści nie było. Obydwie ekipy posłały po pięć asów serwisowych i obydwie pomyliły się po dziewięć razy. Serbia postawiła 12 punktowych bloków, a Polska 11. Różnica była w skuteczności przyjęcia piłki (P: 45%, S: 51%) i zdecydowanie w ataku (P: 39%, S: 48%), czyli w jednych z najważniejszych aspektów. To Bosković wypracowała tak wysoki procent.