Liga Narodów w siatkówce trwa i trwa. Polacy rozegrali już wszystkie mecze w fazie grupowej, a było ich aż 15. Na koniec przegrali 2:3 z Francją i awansowali do dalszej fazy z drugiego miejsca. W półfinale nasi siatkarze zmierzą się z zupełnie nieleżącą im reprezentacją Słowenii.
W fazie play-off gramy na krzyż, czyli pierwsze z czwartym, a drugie z trzecim i tym sposobem w półfinałach Brazylia zagra z Francją, a Polska ze świetnie spisującą się na tym turnieju Słowenią. Ze Słowenią, która jest dla nas rywalem przeklętym. Pokonali naszą reprezentację na mistrzostwach Europy w 2019 roku i wygrali też w tych samych rozgrywkach w 2017 roku, dwukrotnie zrobili to za trzy punkty – 3:0 i 3:1. Również w Lidze Narodów 2021 okazali się od Polaków lepsi. Była to jedna z naszych trzech porażek – lekcja siatkówki z Brazylią, trochę niespodziewana porażka ze Słowenią, a także ten ostatni mecz – z Francją. Podopieczni Heynena dawno już nie grali tak długiego spotkania.
Francuzi przerwali bardzo dobrą passę naszych reprezentantów, wygrywając ostatecznie 3:2. Polacy od sromotnej klęski z Brazylią wygrali pięć kolejnych spotkań, a co bardziej imponujące – wszystkie po 3:0. Na rozkładzie mieli Kanadę, Japonię, Niemców, Argentynę oraz Iran. Tylko ci pierwsi sprawili jakiekolwiek problemy, przegrywając co prawda 0:3, ale w dwóch setach w samych końcówkach. Reszta to dolna część tabeli tegorocznej Ligi Narodów. Polska wygrała 12 spotkań, a przegrała trzy. Wszystkie 12 zwycięstw to wyniki po 3:0 lub 3:1, czyli za trzy punkty. Dodatkowy punkt to jeszcze dwa sety z przegranego spotkania z Francją. 37 punktów pozwoliło nam na drugie miejsce.
Niemal przez cały pierwszy set to Francuzi prowadzili, a Polacy wyrównywali. Przy stanie 15:15 na zagrywkę wszedł Jean Patry i szło mu całkiem nieźle. Pozwoliło to na objęcie trzypunktowego prowadzenia, które siatkarze z Francji utrzymali do końca seta. Wilfredo Leon próbował odrabiać straty, ale trudno to zrobić, kiedy koledzy aż osiem razy mylą się przy zagrywce. W drugim secie to my od stanu 11:11 zdobyliśmy cztery punkty z rzędu, głównie dzięki dobremu blokowi i było to kluczowe dla losów seta. Świetnie grał też Michał Kubiak, Polacy dużo ryzykowali ciągle w polu serwisowym, ale tym razem już skuteczniej. Wyszliśmy więc na 1:1.
Na samym początku trzeciego seta zgaszony po dwóch blokach został Ngapeth. Prawie przez cały trzeci set to Polacy prowadzili dwoma-trzema punktami i choć dali się dogonić, to do nich należała sama końcówka. Kubiak skończył ważną piłkę przy stanie 22:20, a później jeszcze raz przy 23:21. Tę partię wygraliśmy do 22. W czwartej nie mieliśmy już wiele do powiedzenia, bo od stanu 10:9 Francja zdobyła cztery punkty z rzędu, a później cały czas prowadziła 4-6 punktami. Polacy popełniali indywidualne błędy i przegrali ostatecznie do 20. Końcówka meczu to spięcie Kubiaka z Ngapethem, ale ostatecznie to Francuz mógł się cieszyć ze zwycięstwa swojej reprezentacji. Było to dla nich niezwykle ważne, bo gdyby przegrali, to nie awansowaliby dalej.