Skip to main content
bet streaming Unibet

Znamy czterech półfinalistów Ligi Mistrzów. Znalazła się tam zarówno Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, jak i Jastrzębski Węgiel. Stawkę uzupełniają Halkbank Ankara oraz Sir Safety Perugia. Zanim jednak będziemy rozkoszować się walką o finały, to krótko podsumujmy jak wyglądały rewanże polskich ekip.

W pierwszym spotkaniu Jastrzębski Węgiel rozgromił rywala 3:0 W żadnym secie VfB Friedrichshafen nie przekroczył granicy 20 punktów. Właściwie to się nawet do niej za bardzo nie zbliżył. Niemiecka drużyna została rozniesiona do 17, 16 oraz 13. W meczu rewanżowym wystarczyło postawić kropkę nad „i”, tym bardziej, że jastrzębianie grali przed własną publicznością. Z kolei ZAKSĘ czekało o wiele trudniejsze zadanie. W pierwszym meczu wygrała 3:2 i tak naprawdę nie była to wielka zaliczka z Itasem Trentino. Zapowiadało się emocjonujące starcie.

Jastrzębski Węgiel – VfB Friedrichshafen 3:0 (25:14, 25:20, 25:16) MVP: Benjamin Toniutti
Co tu dużo pisać? Chyba każdy spodziewał się, że ten mecz będzie tak wyglądał. Przynajmniej jednego seta tym razem Niemcy przegrali „tylko” do 20. Jastrzębski Węgiel lepszego przeciwnika w ćwierćfinale Ligi Mistrzów nie mógł sobie wymarzyć. Zawodnicy wicemistrza Polski studzili emocje i podchodzili do rewanżu z chłodną głową, ale co mieli mówić? Przecież nie wypada publicznie lekceważyć przeciwnika. Niemiecka drużyna jedynie w drugim secie zaprezentowała „jakiś poziom”. Prowadziła nawet trzema „oczkami” (9:12), ale jastrzębianie byli zdecydowanie lepszą ekipą. Wynik tylko to potwierdza, bowiem wygrali do 14, 20 i 16. Deklasacja. Dwumecz zakończył się zwycięstwem Jastrzębskiego 6:0. Jednostronny ćwierćfinał.

Jastrzębski Węgiel w każdym elemencie był lepszy od swojego przeciwnika. Blokiem zapunktował aż 10 razy, a VfB zaledwie dwa. Wicemistrzowie Polski także lepiej spisali się polu serwisowym. Posłali pięć asów, przy 13 błędach (bilans -8), a ich rywale pomylili się dziesięciokrotnie (bilans -10). W jastrzębskiej drużynie najlepiej punktowało trio: Fornal, Clevenot oraz Boyer, które zdobyło łącznie 27 „oczek”.

Itas Trentino – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (25:19, 23:25, 27:29, 25:21, 15:12), złoty set: 9:15 MVP: Łukasz Kaczmarek
Wow, obejrzeliśmy aż sześć setów! Te mecze to już klasyka. Spotkanie było emocjonujące i zacięte, a świadczyć może o tym to, że dopiero w końcówkach aż czterech setów rozstrzygała się wygrana. Po trzech partiach to ZAKSA była bliżej zwycięstwa, bowiem prowadziła 2:1. Itas jednak nie powiedział ostatniego słowa, podniósł się i doprowadził do tie-breaka, którego wygrał z trzypunktową przewagą. A więc „złoty set”… Na szczęście decydującą partię lepiej rozpoczęli mistrzowie Polski. Szybko objęli trzypunktowe prowadzenie (0:3). Oczywiście Itas nie zamierzał odpuszczać i w pewnym momencie zniwelował straty niemal do zera (3:4, 6:7). Po zmianie stron miejscowi grali coraz bardziej niedokładnie. Itas nie potrafił poradzić sobie z blokiem kędzierzynian. Potencjalnie aż sześć piłek miała ZAKSA, by awansować do półfinału (8:14). Pierwszą z nich jeszcze drużyna z Trydentu obroniła, ale w kolejnej akcji nie miała już szans. Spotkanie zakończył Łukasz Kaczmarek, który był zdecydowanym liderem w swoim zespole.

Oba zespoły popełniły porównywalną liczbę błędów (I:30, Z:34), na podobnym poziomie spisały się w ataku (I:68, Z:64), ale atutem ZAKSY był blok, którym zatrzymywali rywali 19 razy. Z kolei ona zablokowana została dwunastokrotnie. Lepiej w polu zagrywki poradzili sobie gospodarze, bo posłali 10 asów serwisowych, przy 19 błędach (-9). Natomiast ZAKSA skończyła z bilansem -17 (8 asów, 25 błędów). Podobnie jak w poprzednim meczu, w tym także liderem kędzierzynian był Łukasz Kaczmarek, który wywalczył 27 „oczka”. Oczywiście miał wsparcie u swoich kolegów: Bartosza Bednorza (20), Aleksandra Śliwki (16), Davida Smitha (12) oraz Norberta Hubera (12). Po drugiej stronie siatki wyróżniali się Matej Kazijski i Alessandro Michieletto, którzy zdobyli łącznie 51 punktów.

Kolejny rok z rzędu dwie polskie drużyny znalazły się w najlepszej europejskiej czwórce. Jastrzębski i ZAKSA zapisały się w historii polskiej siatkówki, bo nigdy wcześniej przez dwa sezony z rzędu Polska nie miała dwóch klubów w półfinałach Champions League! Rok temu mieliśmy pewność, że któraś znajdzie się w finale, bo trafiły na siebie w półfinale. Podobna sytuacja miała miejsce w sezonie 2014/2015, kiedy to Polskę w półfinale reprezentowały ekipy Asseco Resovii Rzeszów oraz PGE Skry Bełchatów. Teraz sprawa jest zupełnie inna. Każdy ma swój półfinał z innym rywalem i może stać się rzecz naprawdę niesamowita – polski finał!

O finał Jastrzębski Węgiel powalczy z Halkbankiem Ankara, a Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z Sir Safety Perugia. O ile na tym etapie można mówić o łatwiejszym przeciwniku, to wydaje się, że na takiego właśnie trafił Jastrzębski Węgiel. Halkbank Ankara w pierwszym ćwierćfinałowym meczu pokonał 3:1 Cucine Lube Civitanova, ale w rewanżu przegrał takim samym wynikiem. Zatem o awansie zadecydował „złoty set”, którego Halkbank wygrał do 12. Zdecydowanie zespól z Ankary jest w zasięgu wicemistrzów Polski. Z kolei ZAKSA trafiła na kolejny włoski zespół, który od początku uznawany był za jednego z głównych faworytów do końcowego triumfu. Sir Safety Perugia w pierwszym ćwierćfinale pokonała 3:1 Berlin Recycling Volleys. W rewanżu berlińczycy postawili wyżej poprzeczkę i ekipa Wilfredo Leona wygrała dopiero po tie-breaku. Tym razem MVP ubiegłorocznej edycji Ligi Mistrzów, Kamil Semeniuk, stanie po przeciwnej stronie siatki. ZAKSA jednak co roku udowadnia, że nie ma osób niezastąpionych. Pierwsze mecze półfinałowe odbędą się 28 marca, a rewanże tydzień później – 4 kwietnia.

Related Articles