To, że Polki zagrają w turnieju finałowym Ligi Narodów było wiadome od zakończenia drugiej kolejki rundy zasadniczej. Nie było jednak znane ich miejsce. Niestety w ostatnim turnieju fazy grupowej przegrały aż dwa spotkania i skończyły na trzeciej lokacie.
Biało-Czerwone w dwóch pierwszych turniejach Ligi Narodów szły jak burza. Wygrały komplet meczów, czyli 8/8, a rywalki wcale nie należały do tych najłatwiejszych (Włochy, Francja, Holandia, Japonia, Serbia, Korea Południowa, Niemcy, USA). Niestety w trzecim turnieju rozgrywanym w Hongkongu Polki złapały zadyszkę i przegrały dwa spotkania. Porażka z Brazylijkami nie dziwi, bo są w rewelacyjnej formie. Z kolei klęska z Chinkami to spore zaskoczenie.
Brazylia – Polska 3:1 (22:25, 25:17, 25:17, 25:16)
Ten mecz zupełnie nie wyszedł “Biało-Czerwonym”. Reprezentacja Brazylii okazała się tą, która pozbawiła ekipę trenera Lavariniego miana „niepokonanej”. Chociaż nic nie zapowiadało tak sromotnej klęski. Tym bardziej, że Polki wygrały inauguracyjną partię do 22. Potem wszystko się posypało. Rywalki były zdecydowanie lepszą ekipą. Podopieczne Stefano Lavariniego praktycznie w każdym elemencie wypadały blado w porównaniu do przeciwniczek. Przegrane sety do 17, 17 i 16 mówią same za siebie. “Biało-Czerwone” jedynie blokiem zagrały lepiej (B:7, P:9). Jeśli chodzi o grę w polu serwisowym, to Brazylijki posłały sześć asów serwisowych, a pomyliły się tylko pięć razy (bilans +1). Z kolei Polki zapunktowały zagrywką trzykrotnie, a zepsuły dziewięć razy (bilans -6). Nasze reprezentantki oddały rywalkom aż 25 punktów za darmo. Grę polskiej ekipy ciągnęły dwie zawodniczki: Magdalena Stysiak (18) oraz Martyna Czyrniańska (12). Reszta, niestety, nie dojechała na ten mecz. Porażka z “Canarinhos” kosztowała Polki utratę pierwszego miejsca w tabeli VNL.
Dominikana – Polska 0:3 (31:33, 20:25, 16:25)
“Biało-Czerwone” wróciły na zwycięską ścieżkę. W pierwszym secie miały bardzo trudną przeprawę. Dominikanki to taki średniak z 10. miejsca, a jednak postawiły bardzo wysoko poprzeczkę i partia zakończyła się grą na przewagi. Więcej zimnej krwi zachowały nasze siatkarki i to one triumfowały do 31. Kolejne odsłony to już była praktycznie gra do jednej bramki. Podopieczne Stefano Lavariniego kontrolowały przebieg spotkania i wygrały pewnie do 20 oraz 16. Nadal martwi dużo błędów własnych (18), na szczęście Dominikanki nie potrafiły tego wykorzystać. Mimo tego, że Polki posłały więcej asów serwisowych (4), to także częściej się myliły (12). Z kolei Dominikana zapunktowała zagrywką tylko raz, ale zepsuła dziewięć. Wychodzi więc na to, że bilans obu drużyn to -8. Oczywiście nie zawiodła Magdalena Stysiak. Zapunktowała aż 24 razy, więc sama prawie wygrała seta. Skończyła 20 z 39 ataków, do tego dorzuciła trzy punktowe bloki oraz asa serwisowego. Co ciekawe, Polki postawiły sześć bloków, więc 50% należało do Stysiak. Bez niej mecz wyglądałby słabo. Druga najlepiej punktująca zawodniczka z polskiej ekipy – Martyna Łukasik, zdobyła tylko 11 punktów. Duża przepaść między Stysiak a resztą siatkarek.
Polska – Tajlandia 3:0 (25:15, 25:23, 25:17)
To było szybkie spotkanie, bo trwało zaledwie godzinę i sześć minut. Tajki tylko momentami potrafiły nawiązać rywalizację z Polkami. Kluczem do wygranej była przede wszystkim bardzo dobra gra blokiem. “Biało-Czerwone” zapunktowały tym elementem aż dziewięć razy, a Tajki zero (!). Niestety znowu podopieczne Stefano Lavariniego były słabsze w polu zagrywki. Posłały tylko dwa asy serwisowe, a pomyliły się aż dziesięć (bilans -8). Z kolei Tajki zapunktowały zagrywką trzykrotnie i tyle samo zepsuły (bilans 0). Błędy własne to prawdziwa zmora “Biało-Czerwonych”. Nic więc dziwnego, że lepsze ekipy potrafią to wykorzystać. Tym razem najlepiej punktowały: Martyna Czyrniańska (18) oraz Malwina Smarzek (12). Magdalena Stysiak zdobyła siedem punktów, ale na szczęście był to przeciwnik, który nie stworzył zagrożenia.
Chiny – Polska 3:0 (25:23, 25:15, 25:19)
Podobnie jak w spotkaniu z Brazylią, z Chinami także Polki zawiodły. Tu jednak zdecydowanie bardziej. Wyglądało to tak jakby była to zupełnie inna reprezentacja niż ta z pierwszego i drugiego turnieju. Drugi set to jakaś abstrakcja. Magdalena Stysiak zdobyła ogólnie tylko trzy punkty. Nie było żadnej zawodniczki, która byłaby w stanie pociągnąć drużynę. O ile jeszcze inauguracyjna partia była zacięta, to druga i trzecia to był siatkarski nokaut. Nie przyzwyczaiły nas podopieczne Stefano Lavariniego, że dostają takie baty. Tym razem popełniły mniej błędów niż rywalki, ale niestety w innych elementach zawiodły. Chinki postawiły osiem punktowych bloków, a Polki pięć. Gospodynie posłały siedem asów serwisowych, a Polki sześć. Najwięcej punktów w polskiej ekipie zdobyła Martyna Łukasik (9). Z kolei Malwina Smarzek i Olivia Różański zapunktowały siedmiokrotnie. Zdecydowanie brakowało liderki w polskiej reprezentacji. Porażka oznacza, że Polki zakończyły turniej na 3. miejscu w tabeli.
Tak przedstawiają się ćwierćfinałowe pary turnieju finałowego Ligi Narodów siatkarek:
Tajlandia – Brazylia
Polska – Turcja
Chiny – Japonia
Włochy – USA
Ćwierćfinały zaplanowano na 20 i 21 czerwca. Polki zagrają w piątek o 15:30.