Skip to main content

Historia kobiecej siatkówki pisze się… właśnie teraz! Jest potencjał na coś wielkiego. Polki pokonały Niemki 3:1 i awansowały do najlepszej czwórki Ligi Narodów. Takiego rezultatu w tych rozgrywkach nie osiągnęły jeszcze nigdy.

Mecz Polska – Niemcy zainaugurował ćwierćfinały w Lidze Narodów. Faza finałowa rozgrywana jest w amerykańskim Arlington. Niestety, na razie turniej nie cieszy się dużym zainteresowaniem. College Park Center może pomieścić 7000 fanów. Ćwierćfinał Polek z trybun oglądało raptem 1290 kibiców. Pustki na trybunach były zatem widoczne gołym okiem. Lepsza frekwencja była podczas drugiego ćwierćfinałowego spotkania, w którym gospodynie pokonały 3:1 Japonki. Do kompletu i tak sporo zabrakło, bo na żywo oglądało go 4904 kibiców. Mecze rozgrywane były kolejno o 16:00 i 19:30 (lokalnego czasu), więc może to jest przyczyna niskiej frekwencji?

Jak już wcześniej informowaliśmy, FIVB w rundzie finałowej postanowiła przetestować dwie nowości. Pierwszą z nich są mikrofony, z których mogą skorzystać arbitrzy w trakcie spornych sytuacji. Dzięki temu mogą swoje decyzje wytłumaczyć telewidzom oraz kibicom obecnym w hali. Drugą nowością jest zielona kartka. Jest to nagroda fair-play, bowiem otrzyma ją siatkarka, która przyzna się do popełnienia błędu (dotknięcia piłki w bloku, dotknięcia siatki, przekroczenia linii itp.). Federacja, żeby zachęcić zawodniczki do przyznawania się, postanowiła przyznać nagrodę finansową! Zespół, który na koniec Ligi Narodów będzie miał na koncie najwięcej zielonych kartek, dostanie 30 tysięcy dolarów.

Polska – Niemcy 3:1 (25:12, 21:25, 25:21, 26:24)
Polki, jako zwyciężczynie rundy zasadniczej, w ćwierćfinale zagrały z ósmymi Niemkami. Zarówno kibice jak i zawodniczki nastawieni byli na ostrą walkę. Trzy ostatnie starcia (LN 2022, MŚ 222, LN 2023) zakończyły się dopiero w tie-breakach. Ćwierćfinał zdecydowanie lepiej rozpoczęły podopieczne Stefano Lavariniego. Niemki grały nerwowo, popełniały mnóstwo błędów, dlatego ich strata tylko rosła. Po kontrze Oliviię Różański różnica wynosiła pięć ,,oczek” (14:9). Niemcy zostały zmiażdżone, bo inaczej nie można nazwać przegranej do 12. De-kla-sa-cja. Drugą partię zaczęły już lepiej. Po wykorzystaniu kontrataku przez Hannę Orthmann, prowadziły trzema punktami (4:7). Niemoc w ataku dopadła nasze siatkarki. Chwila nieuwagi i zrobiło się aż siedem punktów straty. Do problemów w ataku nasze reprezentantki dołożyły jeszcze te w defensywie. Po asie serwisowym Liny Alsmeier było 11:19. Wynik w tej partii został trochę podratowany. Stefano Lavarini wprowadził Joannę Pacek. Efekt był widoczny właściwie od razu, gdy przy dużej pomocy 27-latki Polki doprowadziły do wyniku 19:20 ze stanu 13:20. Ostatecznie przegrały seta do 21, ale come back prawie się udał. To był dobry prognostyk na następne partie.

Na początku trzeciego seta ekipy szły łeb w łeb. Dopiero po wykorzystaniu kontry przez Olivię Różański oraz błędzie rozegrania Pii Kästner, Polki wyszyły na trzypunktowe prowadzenie (8:5). Grały dużo lepiej niż w poprzedniej odsłonie, bliżej było do poziomu z pierwszego seta. W decydującym fragmencie miały względny komfort punktowy (20:15). W niemieckich szeregach zaczęła wkradać się nerwowość, co było przyczyną prostych błędów. Po dotknięciu siatki nasze reprezentantki miały aż sześć setboli. Dwa z nich Niemki obroniły, ale więcej nie były w stanie. Ekipa Vitala Heynena nie zamierzała się poddawać. Wywierała presję zagrywką, wykorzystywała kontry i dzięki temu już na starcie czwartego seta wypracowała przewagę. Polkom udało się wyrównać (6:6) i od tego momentu trwała wyrównana walka. Wynik oscylował wokół remisu. Jako pierwsze trzypunktowe prowadzenie wypracowały Biało-Czerwone. Taka przewaga utrzymywała się przez dłuższy czas, ale wszystko zostało roztrwonione w jednym ustawieniu, gdy zablokowana została Martyna Łukasik, a asa serwisowego posłała Camilla Weitzel (23:23). No więc gra na przewagi. W najważniejszym momencie zadziałał w naszych szeregach blok. Dwie ,,czapy” w wykonaniu Joanny Pacak zakończyły to spotkanie i dały Biało-Czerwonym upragniony półfinał.

W polskiej reprezentacji najwięcej punktów zdobyło trio: Olivia Różański (18), Magdalena Stysiak (18) oraz Martyna Łukasik (18). Ich skuteczność w ataku wynosiła kolejno: 46%, 45% oraz 52%. Nie można nie wspomnieć jeszcze raz o Joannie Pacak, która dała świetną zmianę w drugim secie. Polska środkowa postawiła sześć skutecznych bloków, co stanowiło 60% wszystkich takich punktów wśród Biało-Czerwonych. Dobrze mieć takiego asa w rękawie. Głównym czynnikiem, który sprawił, że Polki pokonały Niemki, była mniejsza liczba niewymuszonych błędów (P:14, N:21) oraz blok (P:10, N:5). Biało-Czerwone powinny nieco popracować nad zagrywką, bo posłały tylko dwa asy serwisowe (bilans -5), a Niemki o cztery więcej (bilans -3).

Awans do półfinału to historyczny wynik polskiej reprezentacji. Jak dotąd Polki najwyżej były na piątym miejscu (2019 r.). W 2018 r. była to dziewiąta pozycja, a ostatnie lata to słabizna wykonaniu Biało-Czerwonych (2020 r. – 11. miejsce, 2022 r. – 13. miejsce). W półfinale Polki powalczą z reprezentacją Chin. Azjatycka ekipa w ćwierćfinale pokonała 3:1 Brazylię. Obydwie drużyny spotkały się w fazie grupowej tegorocznej edycji Ligi Narodów. Wtedy Polki po raz pierwszy od pięciu lat pokonały Chinki. Dodatkowym smaczkiem była wygrana bez straty seta, co ostatnio udało się Biało-Czerwonym w 2010 r. Jak będzie w półfinale? Przekonamy się 15 lipca, chociaż… w sumie już 16. Początek spotkania został zaplanowany na godzinę 23:00 naszej strefy czasowej.

Related Articles