Skip to main content

Za nami faza grupowa tegorocznej edycji Ligi Narodów. Poznaliśmy osiem zespołów, które zagrają w play-offach. Pozytywną niespodzianką jest… reprezentacja Polski, która wyprzedziła między innymi Stany Zjednoczone czy Turcję i wygrała grupę. To oznacza, że podopieczne Stefano Lavariniego w ćwierćfinale zagrają z ósmą drużyną po pierwszej rundzie.

W fazie grupowej brało udział 16 reprezentacji narodowych podzielonych na dwie kategorie: uczestników stałych i drużyn pretendujących. Stali uczestnicy mają zapewniony udział w rozgrywkach w kolejnych latach, niezależnie od osiągniętego wyniku, natomiast pretendenci są zagrożeni spadkiem. Do tej pierwszej kategorii należą: Brazylia, Chiny, Holandia, Japonia, Korea Południowa, Niemcy, Serbia, Stany Zjednoczone, Tajlandia, Turcja oraz Włochy. Natomiast w tej drugiej znajdują się: Dominikana, Polska, Kanada, Bułgaria oraz Chorwacja. O tym, że są to kuriozalne zasady, przekonacie się w dalszej części tekstu.

Największą sensacją fazy grupowej tegorocznej edycji Ligi Narodów był występ Polski. Dlatego, że w ubiegłym sezonie tak kolorowo nie było. Biało-Czerwone zakończyły zmagania na 13. miejscu, wygrywając zaledwie cztery mecze z 12. Wyprzedziły tylko: Bułgarię, Belgię i Koreę Południową. Był to najgorszy występ w historii. We wcześniejszych latach kończyły rozgrywki na 11. miejscu (2020 r.), piątym (2019 r.) oraz dziewiątym (2018 r.). W tym roku podopieczne Stefano Lavariniego od początku spisywały się świetnie. Na 12 spotkań aż 10 wygrały. Z dorobkiem 29 punktów zakończyły pierwszy etap jako liderki. Niespodziewanie przegrały tylko 0:3 z reprezentacją Holandii i po bardzo zaciętej walce uległy w tie-breaku reprezentacji USA, czyli mistrzyniom olimpijskim.

Na drugim miejscu uplasowały się właśnie Amerykanki, które będą gospodyniami turnieju finałowego. Stany, podobnie jak Polska, triumfowały dziesięciokrotnie, ale zdobyły o jeden punkt mniej. Podium uzupełniła Turcja, która miała tyle samo „oczek” co Polska, czyli 29. Oznacza to, że punktowo była lepsza od USA, ale przegrała o jedno spotkanie więcej, dlatego znalazła się na trzecim miejscu. Cóż, takie zasady, że pierwszeństwo ma liczba wygranych meczów. Można wygrać 12 spotkań po 3:2 i z 24 punktami wyprzedzić ekipę, która 11-krotnie wygra po 3:0 i raz przegra 2:3, więc posiada 34 punkty. To oczywiście skrajnie abstrakcyjny przypadek, ale w teorii możliwy. Na czwartej pozycji fazę grupową ukończyły Chiny, a na piątej Brazylia. Miały taki sam bilans (W: 8, P: 4, 24 pkt.), dlatego o miejscu zadecydowały „małe punkty”. W TOP 8 znalazły się także: Włoszki (W: 8, P: 4, 21 pkt.), Japonki (W:7, P:5, 21 pkt.) oraz Niemki (W:7, P:5, 20 pkt.). W najlepszej ósemce zabrakło aktualnych mistrzyń świata. Serbki rozgrywki zakończyły na dziewiątej pozycji z dorobkiem 19 punktów. To wielka niespodzianka in minus.

Biało-Czerwone świetnie zaprezentowały się nie tylko drużynowo, ale również indywidualnie. Najwięcej punktów wśród wszystkich zdobyła Magdalena Stysiak – 242. Wyprzedziła w klasyfikacji Chinkę Yingying Li (240) oraz Dominikankę Ceneidę Gonzalez Lopez (239). Polka zajmuje także trzecią lokatę (206) wśród najlepiej atakujących, za wspomnianą już Chinką (214) i Alexą Gray z Kanady (208). W statystykach wyróżnia się również Agnieszka Korneluk, która prowadzi w rankingu najlepiej blokujących zawodniczek Ligi Narodów. Zablokowała rywalki 43 razy i w tej klasyfikacji wyprzedza Bułgarkę Mirę Todorową (39) oraz Dominikankę Jineiry Martinez (35). Polska środkowa jest również najwyżej z naszej reprezentacji w rankingu najlepiej zagrywających. Korneluk z 10 asami serwisowymi zajmuje 15. miejsce.

Pod nieobecność w kadrze podstawowej rozgrywającej, Joanny Wołosz, zastępuje ją Katarzyna Wenerska, która jednak trochę odstaje jakością i skutecznością swoich wystaw. Kilka siatkarek przebiło w tym aspekcie 20%, w tym Pia Kastner z Niemiec czy Linyu Diao z Chi, a Polka tej bariery nie przekroczyła. Najwięcej udanych wystaw ma Kanadyjka Brie King (266), ale trochę niższą skuteczność i więcej popełnionych błędów. Wenerskiej idzie, powiedzmy, poprawnie, ale nic nadzwyczajnego. Wysoko, bo na szóstym miejscu w rankingu najlepiej broniących jest także Maria Stenzel. Polska libero popisała się 135 obronami. W tej statystyce prowadzi z Bułgarka Mila Paszkulewa (176), a tuż za nią są Chorwatka Izabela Stimac (160) oraz Niemka Anna Pogany (158). W TOP 10 najlepszych przyjmujących znajduje się Martyna Łukasik. Polka uplasowała się na dziewiątej pozycji (65). W tym rankingu liderką jest Tajka Chatchu-On Moksri (82), a na podium znalazły się również wspomniane już Stimac (81) i Li (76).

Turniej finałowy Ligi Narodów rozpocznie się 12 lipca w amerykańskim Arlington. Tak prezentują się ćwierćfinałowe pary: Polska – Niemcy, USA – Japonia, Turcja – Włochy oraz Chiny – Brazylia. Polki, jako zwyciężczynie rundy zasadniczej, zagrają z ósmymi Niemkami, które na pewno są w ich zasięgu. Należy jednak pamiętać, że w fazie grupowej Polki wygrały dopiero po tie-breaku. Podobnie było w ubiegłorocznych mistrzostwach świata oraz Lidze Narodów.

Jeszcze kilka zdań o dole tabeli i o absurdach Ligi Narodów. Drugi rok z rzędu najsłabszą drużyną była Korea Południowa. Po raz kolejny nie wygrała ani jednego z 12 spotkań. Dzięki śmiesznej formule z uczestnikami stałymi i pretendentami, Koreanki, jak gdyby nigdy nic, zagrają w Lidze Narodów w przyszłym sezonie. Przez dwie kolejne edycje były najgorszym zespołem, ale nie spadną. Absurdalne zasady, prawda? Najsłabszą drużyną wśród pretendentów była Chorwacja, która z dwoma zwycięstwami zajęła 15. miejsce. Ma jednak jeszcze szanse na utrzymanie w Lidze Narodów. Powalczy o to w Challenger Cup.

 

Related Articles