Skip to main content

Szybkie 3:0 i absolutnie żadnych problemów – tak wyglądał pierwszy mecz reprezentacji Polski w siatkówce w Lidze Narodów. Nasi zawodnicy z łatwością rozprawili się z Włochami, wygrywając do 19, do 20 i do 18.

Liga Narodów powstała w 2018 roku, ale nie jako osobny twór. To po prostu przemianowanie istniejącego już turnieju, który wcześniej nazywał się Ligą Światową i ją Polacy wygrali zaledwie raz – w 2012 roku. Więcej w swojej historii mają więc tryumfów na wiele bardziej prestiżowych mistrzostwach świata. Nasz kraj często organizował Ligę Światową, ale Polacy w finale grali właśnie tylko w 2012 roku, kiedy Grzegorz Swędrowski wykrzyczał legendarne "przestrzelił Stanley". Pod nową nazwą rozgrywki odbyły się dotychczas dwa razy – w 2018 i 2019 roku i dwukrotnie wygrali Rosjanie. W 2020 była przerwa pandemiczna.

Tegoroczna edycja siatkarskiej Ligi Narodów odbywa się w Rimini. Siatkarze grają w tzw. bańce, wzorem NBA. 16 reprezentacji zamiast rozgrywać mini-turnieje w różnych miejscach, jak w poprzednich edycjach rezyduje w jednym mieście. Każda z reprezentacji spędzi więc w Rimini ponad miesiąc, bo wszystkich czeka aż 15 meczów, bowiem gra się w formacie każdy z każdym. Dalej awansują cztery reprezentacje, które zmierzą się w półfinałach. Vital Heynen ma więc mnóstwo spotkań, żeby odpowiednio rotować składem i przygotować kadrę na Igrzyska Olimpijskie.

Polacy w pierwszym meczu nie dali Włochom najmniejszych szans, jednak ci wyszli składem rezerwowym, a więc i u nas odpoczywał na przykład Wilfredo Leon, a zagrali Muzaj czy Fornal. Pierwszy set to efektowna gra Polaków i zwycięstwo w ogóle nie było tutaj zagrożone. Nasi reprezentanci w każdym elemencie byli od przeciwników lepsi. Bednorz, Bieniek czy Muzaj punktowali zagrywką i w pewnym momencie zrobiło się już 24:16. Biało-Czerwoni zakończyli seta blokiem Karola Kłosa, przypieczętowując dobrą grę.

Drugi set był najbardziej wyrównany ze wszystkich, bo remisowy wynik utrzymywał się do stanu 19:19, jednak od tego momentu Włosi zdobyli tylko jeden punkt, bo zaczęli popełniać błędy i się denerwować, a blok naszych reprezentantów nie zawodził, podobnie jak i zagrywka w wykonaniu Muzaja i Bieńka. Trzeci set to też właściwie prowadzenie Polaków od początku do końca. Chwilę po tym, jak było 10:9 zrobiło się już 17:11 i nasi reprezentanci utrzymali tę przewagę do końca, pokonując w bardzo łatwy i przekonujący sposób swoją pierwszą przeszkodę. Zaczynamy więc Ligę Narodów w bardzo dobrym stylu.

Related Articles