To miał być sezon, w którym Perugia zdominuje nie tylko Włochy, ale i Europę. Długo wszystko szło zgodnie z planem. Na początku wygrała Superpuchar Włoch oraz Klubowe Mistrzostwo Świata. Maszyna zacięła się na końcu, w półfinale Pucharu Włoch, zakończonym niespodziewaną porażką 0:3 z Gas Sales Bluenergy Piacenza. Potem, w ciągu niespełna dwóch tygodni, Perugia odpadła z Champions League oraz z walki o mistrzostwo Włoch.
Ostatni raz (i jak na razie jedyny) Perugia wywalczyła mistrzostwo Włoch w 2018 r. Od tamtej pory bezskutecznie próbuje wrócić na szczyt. Należy do czołówki najbogatszych klubów na świecie. Nic dziwnego, że właściciel Gino Sirci co roku wydaje mnóstwo pieniędzy na transfery, ale jedyne, na co było Perugię stać, to wicemistrzostwa (2019, 2020, 2022). Po ubiegłorocznej porażce z Cucine Lube Civitanova (1:3 w rywalizacji do trzech zwycięstw) Sirci po raz kolejny wyłożył “grube” pieniądze na transfery. Pozbył się zawodników, którzy za bardzo obciążali klubowy budżet, czyli m.in. Matthew Andersona. Amerykanin spędził sezon w Perugii, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i za dużo trzeba było wyłożyć na jego utrzymanie. Został sprzedany, a za niego Włosi kupili Kamila Semeniuka. Nie obyło się także bez zmiany na ławce trenerskiej i Nikolę Grbicia zastąpił Andrea Anastasi. Każdy trener chciałby mieć taką ekipę: Simone Giannelli, Wilfredo Leon, Jesús Herrera Jaime, Sebastián Solé, Flávio Gualberto, Ołeh Płotnycki, Kamil Rychlicki, czy też Kamil Semeniuk. Paka stworzona do wygrywania!
Sir Safety Perugia sezon rozpoczęła od triumfu w Superpucharze Włoch. W decydującym meczu pokonała 3:2 Cucine Lube Civitanova. Najwięcej punktów dla Perugii zdobył Kamil Semeniuk. Były zawodnik ZAKSY ogółem zdobył 20 „oczek” (15 atakiem, 4 asy serwisowe, 1 blok). Nie zawiódł też Wilfredo Leon, on wywalczył z kolei 19 punktów. W połowie grudnia 2022 r. Perugia wzięła udział w Klubowych Mistrzostwach Świata. Została zaproszona w miejsce triumfatora Ligi Mistrzów, czyli ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. W finale KMŚ zmierzyły się dwa włoskie kluby i Perugia pokonała 3:1 (20:25, 25:23, 27:25, 25:19) Itas Trentino. W całym turnieju siatkarze z Perugii stracili zaledwie dwa sety. Był to pierwszy triumf „Block Devils” w tych rozgrywkach. MVP całej imprezy został wybrany rozgrywający Simone Giannelli. W tej chwili to najlepszy rozgrywający świata. Nagroda MVP turnieju to jego trzecie ważne indywidualne wyróżnienie w ostatnich dwóch latach. W 2021 roku zdobył nagrodę najlepszego zawodnika mistrzostw Europy, a w 2022 został najlepszym zawodnikiem mistrzostw świata. W dream teamie nie zabrakło Wilfredo Leona, który został wybrany jednym z dwóch najlepszych przyjmujących. Wszystko wyglądało obiecująco.
Wszędzie, w każdym meczu, jakiekolwiek by to nie były rozgrywki, to Perugia szła jak burza. Przez 33 mecze z rzędu była niepokonana (20 meczów w SuperLega, Superpuchar Włoch, KMŚ, Champions League). Licznik zaciął się w najgorszym możliwym momencie. Na samym końcu drogi, a właściwie dróg… W półfinale Pucharu Włoch Perugia przegrała 0:3 z Gas Sales Bluenergy Piacenza i nie obroniła trofeum. To był pierwszy cios, ale w końcu to nie tak ważne trofeum, są ważniejsze. Zatem jeszcze po nim się podniosła. Dokończyła rundę zasadniczą w lidze jako niepokonana drużyna. Wygrała wszystkie 22 spotkania, z czego tylko jedno (z Itasem Trentino) zakończyło się zwycięstwem w tie-breaku. Nad wiceliderem z Trentino miała aż 21 punktów przewagi. Miazga i dominacja. Kandydat do mistrzostwa numer jeden, zdecydowanie. W Champions League także kontynuowała bezbłędną passę. Fazę grupową skończyła z kompletem punktów i tylko czterema straconymi setami w sześciu spotkaniach. W ćwierćfinale pokonała 3:1 oraz 3:2 Berlin Recycling Volleys.
Walczyła oczywiście o mistrzostwo Włoch i triumf w Lidze Mistrzów. W ćwierćfinale trafiła na najsłabszą drużynę, bo na zajmujące ósme miejsce Milano. W pierwszym starciu bez problemu pokonała przeciwnika 3:0. W drugim, niespodziewanie po tie-breaku triumfowali rywale z Mediolanu. Rywalizacja wróciła do Perugii i tam znowu triumfowali gospodarze (3:1). W całej ćwierćfinałowej rywalizacji prowadzili 2:1 i brakowało im “tylko” jednego spotkania, by awansować do półfinału. No i nadszedł najgorszy czas dla włoskiej ekipy, bo poniosła aż cztery porażki z rzędu. Najpierw w Lidze Mistrzów musiała przełknąć gorycz porażki w półfinałowym starciu z ZAKSĄ (3:1). No i grała tam zaskakująco cienko. Potem w Mediolanie przegrała po tie-breaku z miejscowym Power Volley. Było więc sensacyjnie 2:2 i blisko odpadnięcia z dwóch jakże ważnych rozgrywek. Najpierw u siebie Perugia podejmowała ZAKSĘ. Nie zrobiła praktycznie nic, żeby wywalczyć awans do finału. Ponownie przegrała 1:3 i pożegnała się z marzeniami o historycznym triumfie w Lidze Mistrzów. Przyszła także pora na decydujący ćwierćfinał z Milano. Przed własną publicznością Perugia dostała baty 1:3 i nie zostanie mistrzem. Ostatni raz taka sytuacja, kiedy Sir Safety Perugia odpadła na etapie ćwierćfinału, miała miejsce dziesięć lat temu, w 2013 roku. Wtedy była jednak beniaminkiem Serie A, dopiero budowała swoją pozycję. Teraz stała się już faworytem. W tym roku kompletnie zawiodła i to praktycznie na każdym froncie.
Po tak nieudanym sezonie na pewno Gino Sirci będzie chciał zrobić “remont” w drużynie. Chociaż, czy to na pewno jest dobra droga? Pewny swojego miejsca na ławce trenerskiej nie może być także Andrea Anastasi. Perugia tylko w ciągu ostatnich czterech sezonów miała aż trzech szkoleniowców. We włoskich i polskich mediach przewija się także nazwisko Wilfredo Leona. Spekuluje się, że Włoch będzie chciał się go pozbyć ze względów ekonomicznych. – Może być tak, że Gino Sirci będzie szukał klubu, który będzie mógł zapłacić kontrakt Leona. A kontrakt Leona to około sześciu milionów złotych. Tak dla porównania: to jest cały budżet klubu ze środka tabeli PlusLigi – powiedział w rozmowie z “Polsatem Sport” Jakub Bednaruk.