Już za chwilę kolejne emocje związane z reprezentacją polskich siatkarzy. 1 września rozpoczną się mistrzostwa Europy organizowane w Polsce, Czechach, Estonii i Finlandii. Czy po nieudanych igrzyskach olimpijskich w Tokio tym razem Polacy zdobędą medal? Tego dowiemy się w ciągu najbliższych trzech tygodni.
W fazie grupowej Mistrzostw Europy wezmą udział 24 zespoły, które zostały podzielone na cztery grupy. Do fazy pucharowej awansuje 16 z nich. W niej zwycięzcy grup zagrają z drużynami, które zajęły czwarte miejsce, więc na emocje trzeba będzie poczekać do 1/4 finału. Faworytami na pewno są mistrzowie i wicemistrzowie olimpijscy (Francja oraz Rosja), a także Polska oraz Włochy, które odpadły na etapie ćwierćfinału. Do tego grona dołącza Serbia, która będzie broniła tytułu mistrzowskiego zdobytego przed dwoma laty.
Polacy trafili do grupy A i swój pierwszy mecz rozegrają 2 września z Portugalią. Potem z Serbią 4 września, Grecją 5 września, Belgią 6 września oraz Ukrainą 9 września. Cała faza grupowa drużyny Vitala Heynena została zaplanowana w Krakowie, natomiast dalsze etapy odbędą się w Gdańsku i Katowicach. Skoro o naszym trenerze mowa. 29 sierpnia zamieścił na twitterze dwuznaczny wpis: "Nasz ostatni trening w Spale. Dzięki za ostatnie cztery lata, w trakcie których byliście niesamowitym miejscem do treningu, jedzenia, grillowania i spacerowania”. Niby zwykłe podziękowanie, ale biorąc pod uwagę, że kontrakt wygasa z końcem października tego roku i nie zostanie automatycznie przedłużony, to wpis Heynena brzmi jak pożegnanie. Jednak on sam podkreślał, że nie skupia się na kontrakcie, tylko na tym, żeby przygotować jak najlepiej swoich podopiecznych na nadchodzące Euro.
W porównaniu do igrzysk z Tokio nie ma wielu zmian w składzie reprezentacji Polski. Na Euro nie zobaczymy Łukasza Kaczmarka, ale za to powołani zastali Damian Wojtaszek oraz Tomasz Fornal. Polacy i Serbowie to faworyci grupy. Jednak ci drudzy nie powinni nam zagrozić, ale jeden, a maksymalnie dwa sety mogą nam urwać. W jednej grupie znaleźli się mistrzowie oraz brązowi medaliści ME z 2019 r. Pozostałe mecze Polski to powinno być raczej szybkie 3:0. Do dalszej fazy prawdopodobnie awansują jeszcze Belgowie oraz Ukraińcy. Portugalia i Grecja dwa lata temu były jednymi z najgorszych zespołów. W tym roku raczej się to nie zmieni.
Grupę B, która swoje mecze rozegra w Ostrawie, tworzą: Czechy, Włochy, Słowenia, Białoruś oraz Czarnogóra. Faworytami grupy są Włosi, ale nie można zapomnieć o Słoweńcach, którzy przecież dwa lata temu zostali wicemistrzami Europy i pokonali naszą reprezentację, tym samym powtórzyli swój sukces z 2016 roku. Włosi ostatni medal na mistrzostwach Starego Kontynentu zdobyli w 2013 r. Może to właśnie dobry rok na zaktualizowanie osiągnięć? Pewniakiem do wyjścia z grupy powinna być także Bułgaria. Chociaż to już nie ta sama Bułgaria, która mogła równać się z najlepszymi. Pozostałe zespoły są na równym, słabym poziomie, więc między sobą rozegrają walkę o czwarte miejsce dające awans.
Grupa C oprócz Rosji i Holandii jest na wyrównanym, kiepskim poziomie. Przed publicznością w Tampere zagrają jeszcze: Finlandia, Turcja, Hiszpania i Macedonia Północna. Fani raczej nie będą mieli okazji zobaczyć ciekawych pojedynków. Dwa pierwsze miejsca już są zarezerwowane dla Rosji i Holandii. Pozostałe mecze to będzie „zacięta” walka słabego ze słabszym. Rosja na poprzednich mistrzostwach zajęła 5. miejsce, więc teraz na pewno celuje wyżej. Na pewno chcieliby się spotkać z Francją i chociaż częściowo zrewanżować za przegraną w tegorocznych IO.
W grupie D znaleźli się aktualni mistrzowie olimpijscy. Francuzi zagrają w Tallinnie z Estonią, Łotwą, Niemcami, Słowacją oraz Chorwacją. Poprzednie mistrzostwa nie było dla Francji do końca udane. W meczu o trzecie miejsce przegrali z Polską. W tym sezonie Francuzi są w gazie. Na pewno zdobyte niedawno złoto na igrzyskach daje im dodatkową motywację. Oprócz Francji pewni wyjścia z grupy mogą być Niemcy, którzy cztery lata temu cieszyli się ze srebrnego krążka. Jednak dwa lata temu było już tylko 8. miejsce. Tym razem będzie trudniej powtórzyć sukces z 2017 r. Pozostałym drużynom zostaje tylko walka o trzecie i czwarte miejsce w grupie.
Finał Euro odbędzie się 19 września w Katowicach.