Skip to main content

Miał być hit, a wyszedł… kit. Oficjalna strona Bułgarskiej Federacji Piłki Siatkowej poinformowała, że Matej Kazijski odmówił przyjęcia powołania do reprezentacji na zbliżające się mecze. Doświadczony zawodnik miał pomóc kadrze w mistrzostwach Europy oraz kwalifikacjach na igrzyska olimpijskie.

Mówisz: reprezentacja Bułgarii w siatkówkę i myślisz: Matej Kazijski. Chociaż… paradoks tej myśli jest taki, że tak naprawdę nie gra w kadrze od połowy 2012 r. Nadal jednak jest czynnym zawodnikiem. I to jakim! We wrześniu skończy 39 lat, a całkiem nieźle poczyna sobie w lidze włoskiej. Niedawno zmienił klub na Allianz Milano. To ten zespół, który zakończył fazę zasadniczą ligi włoskiej na ósmej pozycji, a potem absolutnie sensacyjnie rozprawił się w play-offach z Sir Safety Perugia. To nie wszystko, bo postraszył też w półfinale Lube, prowadząc nawet 2:1 w serii do trzech zwycięstw. Szukając nowego wyzwania dołączy do ciekawie zbrojącej się ekipy, w której od kilku lat gra choćby Yuki Ishikawa, najlepszy japoński siatkarz. Bułgar poczyna sobie na poletku klubowym doskonale. Nie zmienia klubu jako senior grający tak zwane ogony. Dopiero co z Itasem został mistrzem Włoch. Żeby tego było mało, to… w trzech gładko wygranych finałach zgarniał tytuł MVP. W takim wieku był więc absolutną gwiazdą najsilniejszej ligi świata.

Zatem w tak doskonałej formie mógłby śmiało pomóc reprezentacji Bułgarii, w której to zadebiutował w 2005 roku, ale… 11 czerwca 2012 roku zrezygnował z bronienia barw swojego kraju. Decyzja na pewno nie była łatwa, bo odszedł tuż przed igrzyskami olimpijskimi w Londynie, na które Bułgarzy przecież awansowali. Jeden z najlepszych siatkarzy ostatnich lat popadł w konflikt z Bułgarskim Związkiem Piłki Siatkowej. Kazijski uważał, że federacja źle zarządzała środkami finansowymi i nie wywiązywała się z zobowiązań wobec trenerów i zawodników. Od tamtej pory nie założył bułgarskiej koszulki. Co najwyżej w domu, żeby pokibicować… Nie będzie w tym roku sensacyjnego powrotu po 11 latach. Wypada powiedzieć – cóż, szkoda…

Wcześniej z reprezentacją zdobył trzy brązowe medale (mistrzostwa świata 2006 r., mistrzostwa Europy 2009 r. oraz Puchar Świata 2007 r.). Pamiętamy złote czasy bułgarskiej siatkówki. Zawsze byli dla nas groźnym przeciwnikiem. To z tą reprezentacją zmierzyliśmy się w półfinale mistrzostw świata 2006. Cztery lata później nas Bułgarzy zmiażdżyli. Trener Daniel Castellani podał się do dymisji po tamtym fatalnym rezultacie, gdy Polska przegrała w Ankonie z Bułgarią aż 0:3. Bułgarzy byli w każdym aspekcie lepsi. Załatwił nas oczywiście Matej Kazijski na spółkę z Władimirem Nikołowem. Kazijski strzelał wtedy z zagrywki jak z procy. Zasadził trzy asy i wielokrotnie sprawiał nam gigantyczne kłopoty w przyjęciu. Prime Kazijskiego trwa, trwa i trwa. Cały czas nie schodzi z parkietu. W ostatnich latach bułgarska kadra przeżywa jednak trudne chwile. Na ostatnich mistrzostwach świata nie wyszła nawet z grupy, przegrywając nie tylko z Polakami i Amerykanami, ale także… z Meksykanami.

Trener Plamen Konstantinov miał pomysł, żeby do kadry ściągnąć doświadczonych graczy, którzy pomogą w mistrzostwach Europy oraz kwalifikacjach olimpijskich. Do zespołu powracają bracia Georgi oraz Walentin Bratojew, przyjmujący Teodor Aleksiew, były siatkarz wielu polskich klubów Nikołaj Penczew oraz Teodor Salparow. Matej Kazijski został także zgłoszony do szerokiej kadry, która liczyła aż 30 zawodników. Decyzję o powrocie do kadry miał podjąć po zakończeniu sezonu we włoskiej lidze. Bułgarscy kibice długo musieli czekać na decyzje Kazijskiego. W końcu się doczekali. 13 lipca na oficjalnej stronie federacji pojawił się komunikat ws. Kazijskiego. „Matej Kazijski ponownie odrzucił zaproszenie do gry w reprezentacji Bułgarii. Trener Płamen Konstantinov kilkukrotnie rozmawiał z zawodnikiem, próbując przekonać go do powrotu do reprezentacji i pomocy jej w mistrzostwach Europy oraz eliminacjach olimpijskich” – brzmiało oświadczenie.

Kazijski podczas końcowych rozmów miał zasugerować, że obawia się o zmęczenie i swoją formę przed nadchodzącym sezonem klubowym. Jak już wcześniej wspominaliśmy pod koniec maja przeniósł się z Itasu Trentino do Allianz Milano, więc będzie to dla niego debiutancki sezon. Chociaż tak doświadczony zawodnik na pewno nie ma „bakcyla”. Matej Kazijski to jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii siatkówki. Tytuł mistrzowski zdobył w pięciu różnych krajach (Rosja, Turcja, Katar, Japonia, czterokrotnie Włochy). Dodatkowo trzykrotnie triumfował w Lidze Mistrzów, a czterokrotnie w Klubowych Mistrzostwach Świata. Z kolei lista jego indywidualnych osiągnięć liczy ok. 30 pozycji. W swoim życiorysie ma także klub z PlusLigi, ale na pewno nie wspomina tego z sentymentem. Przez kilka miesięcy bronił barw Stoczni Szczecin. Jak wiemy, historia tego klubu dobrze się nie skończyła…

Related Articles