Po raz pierwszy w historii polscy siatkarze wygrali Ligę Narodów. W emocjonującym finale pokonali 3:1 reprezentację Stanów Zjednoczonych. MVP turnieju został wybrany Paweł Zatorski.
Przypomnijmy, że Liga Narodów powstała w 2018 r. w miejsce Ligi Światowej. Do tej pory Polacy trzykrotnie stawali na podium, ale brakowało im tego najcenniejszego koloru medalu (2019 r. i 2022 r. brąz, 2021 r. srebro). Z kolei w Lidze Światowej reprezentacja Polski występowała nieprzerwanie od 1998 do 2017 r. Zdobyła dwa medale: brązowy w 2011 r. oraz złoty w 2012 r. Podobnie jak w tegorocznym finale Ligi Narodów, w 2012 r. Polska także walczyła z Amerykanami. Matthew Anderson jako jedyny zawodnik zagrał w obydwu finałach. Z kolei Bartosz Kurek i David Smith zagrali w jednym finale, a w drugim byli po prostu w kadrze meczowej. Polak w 2012 r. grał, a Amerykanin siedział na ławce, zaś w tegorocznym finale to Smith grał, a Kurek stał w kwadracie dla rezerwowych. Przejdźmy zatem do historycznego dla nas finału Ligi Narodów.
Polska – USA 3:1 (25:23, 24:26, 25:18, 25:18)
W mecz lepiej weszli nasi (6:3), ale Amerykanie szybko doprowadzili do remisu (6:6). Gra była wyrównana, aż do momentu gdy Wilfredo Leon posłał dwa potężne asy serwisowe (15:12). Potem sprytną zagrywką w samiuteńki narożnik trafił Marcin Janusz i cały czas utrzymywało się trzypunktowe prowadzenie (18:15). “Jankesi” jeszcze walczyli, ale jedyne na co ich było stać, to zbliżenie się na jedno “oczko” (20:19). Po akcji Łukasza Kaczmarka Polacy mieli piłki setowe, dwie z nich obronili rywale (24:23), ale sami oddali tę partię zepsutą zagrywką DeFalco. Do połowy drugiej wydawało się, że Polacy mają wszystko pod kontrolą. Pięciopunktowe prowadzenie napawało optymizmem (16:11). Trener John Speraw poprosił o czas i nagle… Amerykanie zaczęli grać jak w transie. Praktycznie wszystko bronili. Przez to boisko opuścił Leon, który nie mógł zakończyć ataku. Dzięki temu najpierw zdołali zmniejszyć straty do dwóch punktów (16:14). Po skutecznym zagraniu Aarona Russela na potrójnym bloku na tablicy pojawił się wynik 18:18. Przede wszystkim goście zaczęli lepiej serwować i skutecznie grali akcja za akcję, pilnując malutkiej, jednopunktowej przewagi. Aż do momentu, gdy zatrzymany blokiem został Tomasz Fornal, który dał kiepską zmianę za Leona.
Kolejne dwa sety to już popis Biało-Czerwonych. Rozegrał się Fornal, Śliwka, a cały czas Janusz mógł liczyć na Kaczmarka. Miał komfort przy rozegraniu. Polacy od początku do końca kontrolowali przebieg gry. W trzeciej partii przy stanie 19:13 trener Speraw wymienił praktycznie cały skład (pięć zmian). Tę odsłonę spisał już na straty, dlatego chciał dać odpocząć podstawowym zawodnikom przed następnym setem. Zabieg ten jednak nie pomógł. Czwarta odsłona zaczęła się jeszcze gorzej niż poprzednia. Amerykanie ani razu nie objęli prowadzenia. Biało-Czerwoni dwukrotnie triumfowali do 18 i mogli cieszyć się z historycznego złotego medalu.
Z powodu problemów mięśniowych w finale nie mógł zagrać Bartosz Kurek. Godnie zastąpił go Łukasza Kaczmarek, który w finale skradł show. Zapunktował aż 25 razy, czyli praktycznie sam wygrał seta. Atakujący ZAKSY skończył 23/35 ataków, co dało mu skuteczność na świetnym 65% poziomie. Do tego dorzucił po jednym asie i bloku. Dobrze mieć takiego “czarnego konia”. Ogólnie dużo lepiej Biało-Czerwoni spisali się w polu zagrywki. Posłali siedem asów, przy 14 błędach (bilans -7), a Amerykanie mieli tylko trzy asy, przy 13 błędach (bilans -10). Pozostałe statystyki były bardzo zbliżone.
W meczu o trzecie miejsce Japonia pokonała po tie-breaku Włochów. Drużyna z “Kraju Kwitnącej Wiśni” zasługuje na oddzielny tekst. Jak to zwykle bywa, po finałach rozgrywek została wybrana drużyna marzeń. MVP turnieju został wybrany Paweł Zatorski, co jest niemałą niespodzianką. Dopiero po raz pierwszy w historii libero został MVP Ligi Narodów. W o wiele dłuższej historii Ligi Światowej, taki przypadek zdarzył się tylko raz. W 2009 roku MVP wybrany został brazylijski libero – Sergio. Zatorski oczywiście został także wybrany najlepszym libero. Tak przedstawia się reszta “dream teamu” Ligi Narodów 2023: rozgrywający: Micah Christenson (USA), przyjmujący: Aleksander Śliwka, Yuki Ishikawa (Japonia), atakujący: Łukasz Kaczmarek, środkowi: Jakub Kochanowski, David Smith (USA). Oprócz srebra Amerykanom przypadła także nagroda fair play za największą liczbę zielonych kartek. Oznacza to, że najczęściej przyznawali się do błędów tj. dotknięcie siatki oraz dotknięcie piłki w bloku. Przypomnijmy, że u kobiet taką nagordę otrzymały… Amerykanki. Wrodzona uczciwość?