Kolejną porażkę w sezonie poniosły mistrzynie Polski. W hicie 15. kolejki uległy ŁKS-owi Commercecon Łódź 1:3. Tym samym strata Chemika do liderek z Rzeszowa wzrosła do trzech punktów.
Mecz w Łodzi miał być hitem kolejki Tauron Ligi. W pierwszej rundzie ŁKS Commercecon Łódź niespodziewanie łatwo pokonał mistrzynie Polski, więc te teraz bardzo chciały się zrewanżować. Przed spotkaniem oba zespoły dzieliło dziesięć punktów w tabeli. Łodzianki do tej pory wygrały osiem spotkań i pięć przegrały. Ostatnio dały się ograć w poprzedniej kolejce Developresovi Bella Dolina Rzeszów. Chemiczki przegrały w tym sezonie trzy mecze, więc to one były faworytkami niedzielnego starcia. Zresztą Chemik niemal zawsze jest w polskiej lidze stawiany za faworyta.
Spotkanie z wysokiego „c” zaczęły mistrzynie Polski, błyskawicznie wypracowały sobie znaczącą przewagę (2:7). Dobre przyjęcie i szybka gra w ataku utrudniała obronę łódzkiej drużynie i przewaga wzrosła do siedmiu punktów (5:12). W szeregach Chemika wszystkie elementy funkcjonowały tak, jak powinny. Zupełnie inaczej było w ŁKS-ie, który nie miał pomysłu na grę. Policzanki do końca kontrolowały przebieg inauguracyjnej partii. Nie pozwoliły zbliżyć się łodziankom na więcej niż pięć „oczek”. Atakiem po skosie kropkę nad „i” postawiła Jovana Brakocevic-Canzian. Podrażniona drużyna ŁKS-u efektowanie zaczęła kolejnego seta, bo od czteropunktowego prowadzenia (4:0). Chemik grał dobrze, ale zaczął popełniać coraz więcej błędów w przyjęciu, ustawieniu bloku, a przede wszystkim był nieskuteczny (18:12). W decydującym momencie sprawy w swoje ręce wzięła ponownie Jovana Brakocević-Canzian i dzięki jej atakom udało się Chemikowi odrobić kilka punktów (20:17). Było to jednak za mało, żeby zagrozić prowadzącemu ŁKS-owi, który seta zakończył wynikiem 25:20.
Set numer trzy okazał się najbardziej wyrównany i najciekawszy. Blok Martyny Kowalewskiej dał Chemikowi trzy punkty przewagi (6:9), kilkupunktową różnicę utrzymywały przez dłuższy czas (16:20). ŁKS miał problemy ze skończeniem akcji, ale pomału odrabiał straty. Przy zagrywce Joanny Pacak doprowadził do remisu 20:20 i rozpoczęła się walka punkt za punkt. As Brakocevic-Canzian dał mistrzyniom Polski piłkę setową (23:24), ale pogrążyły ich błędy własne. Za to łodzianki zachowały więcej zimnej krwi i to one wygrały seta na przewagi. Kolejna odsłona rozpoczęła się podobnie, jak premierowa, policzanki prowadziły już sześcioma punktami (2:8). Ponownie grały jak z nut, wszystko im wychodziło. Tie-break był coraz bardziej realny, jednak łodzianki stopniowo zmniejszały stratę. As serwisowy Veronicy Jones-Perry wlał w serca kibiców ŁKS-u nadzieję (15:15). Do stanu 19:19 trwała zacięta walka punkt za punkt, a wtedy Chemik zaczął mieć problemy w ataku. Jovana Brakocević-Canzian otrzymywała sporo piłek, ale nie potrafiła ich skończyć. Atak Kamili Witkowskiej i as serwisowy Joanny Pacak dał drużynie z Łodzi dwupunktową przewagę 21:19. Policzanki jeszcze walczyły (23:22), ale to łodzianki atakowały z większą precyzją. Trzy punkty zostały w łódzkiej Arenie.
Dla łodzianek to już drugie zwycięstwo z Chemikiem w tym sezonie, bowiem były one górą również w spotkaniu pierwszej rundy – wtedy także wygrały w czterech setach 1:3 (22:25; 18:25; 25:15; 21:25). Znalazły patent na pokonanie mistrzyń Polski. Po porażce w Łodzi Chemik nadal jest drugi w tabeli Tauron Ligi, z tą różnicą, że teraz traci trzy punkty do Developresu Rzeszów. Przed polickim zespołem czwartkowy mecz w Lidze Mistrzyń z ZOK Ub z Serbii.
ŁKS Commercecon Łódź – Grupa Azoty Chemik Police 3:1 (20:25, 25:20, 27:25, 25:22) MVP Kamila Witkowska