Polacy siatkarze meczem z Bułgarią rozpoczęli zmagania w mistrzostwach świata. Nie dali przeciwnikowi żadnych szans i pewnie wygrali bez straty seta. Pierwsza partia była koncertem gry i totalną deklasacją. Z bardzo dobrej strony pokazał się Kamil Semeniuk.
Po raz ostatni Biało-Czerwoni zagrali z reprezentacją Bułgarii w czerwcu. Podczas meczu Ligi Narodów nie pozwolili przeciwnikom ugrać ani jednego seta. Przed spotkaniem wypadł jeden z najbardziej doświadczonych bułgarskich zawodników, Todor Skrimow. Przyjmujący cierpi na naderwany mięsień brzucha. W pierwszym meczu na mundialu Nikola Grbić nie zaskoczył i wystawił do gry najczęściej grającą pod jego wodzą “szóstkę”. Za przyjęcie odpowiadali Kamil Semeniuk z Aleksandrem Śliwką, w ataku zaczął Bartosz Kurek, piłki dogrywał Marcin Janusz, na środku grali Mateusz Bieniek z Jakubem Kochanowskim, a na libero Paweł Zatorski.
Polska – Bułgaria 3:0 (25:12, 25:20, 25:20)
Dwa punktowe bloki Polaków otworzyły spotkanie, natomiast kontra Aleksandra Śliwki dała Biało-Czerwonym prowadzenie 4:1. Polacy szybko zapewnili sobie komfortową, czteropunktową przewagę (6:2). Z czasem różnica stawała się coraz bardziej wyraźna (12:5). Bułgaria była tylko tłem w tej partii.
Miała ogromne problemy, żeby poradzić sobie z polskim blokiem (19:8). Do tego Polacy byli skuteczni w kontrach. Szybko do piłki setowej doprowadził atak ze środka Jakuba Kochanowskiego, a zepsuty po drugiej stronie serwis zakończył tę odsłonę. Deklasacja – Polska wygrała 25:12. Aż 89% w przyjęciu zagrywki, tylko jeden błąd własny i sześć bloków punktowych. To był kosmiczny poziom gry naszej reprezentacji. Poszło szybko, łatwo i przyjemnie.
Drugi set już nie poszedł tak łatwo. Rywale otrząsnęli się po fatalnym występie w pierwszej partii. Tym razem początek był wyrównany (4:4). Żadna z drużyn nie zamierzała się oszczędzać, zza linii 9. metra zapunktował Kurek (10:8), ale potem Biało-Czerwoni zaczęli popełniać błędy. Przestrzelił między innymi dwa razy z rzędu Kurek. Po czterech akcjach przegranych z rzędu Grbić wziął czas. Bułgarzy mieli dwupunktowe prowadzenie (10:12). I zaraz po tym to my odpaliliśmy serię czteropunktową z asem serwisowym Semeniuka na 14:12. Pomyłki w zagrywce czy w ataku zdarzały się także przeciwnikom, dlatego przestoje Polaków nie zostały wykorzystane. Skuteczny atak Aleksandra Śliwki na skrzydle dał naszej reprezentacji trzy „oczka” przewagi (17:14). Potężna zagrywka kapitana Kurka powiększyła dystans (21:17). Polacy kontrolowali do końca przebieg tej partii. Do setbola doprowadził Kochanowski i po autowym ataku Sokołowa było 2:0.
Kolejną odsłoną Polacy rozpoczęli z wysokiego „c” (3:0; 9:5). Niestety przy zagrywkach Swetosława Gotsewa Bułgarzy nie tylko odrobili straty, ale wyszli na minimalne prowadzenie (9:10). Złą passę przerwał dopiero Mateusz Bieniek. Chwilę potem czterema asami serwisowymi z rzędu (!) popisał się Kamil Semeniuk i Polska znów była na prowadzeniu (14:10). Semeniuk upatrzył sobie jeden punkt i dokładnie tam celował. Bułgaria nie zamierzała odpuścić i wyrównała stan rywalizacji (15:15). W tej chwili był najważniejszy moment w tym secie. Polacy dobrze zagrali blokiem, a w polu zagrywki spisał się Kurek (22:18). Już tylko katastrofa mogła zabrać Polsce zwycięstwo w tym spotkaniu. Mateusz Bieniek atakiem ze środka dał pierwszą piłkę meczową i to on chwilę później zakończył mecz. W polskiej ekipie najlepiej spisało się trio: Semeniuk (16), Kurek (13) oraz Bieniek (11). Przyjmujący Sir Safety Perugia atakował z 65% skutecznością.
Kolejny mecz Biało-Czerwoni rozgrają 28.08. (niedziela) o 20:30. Ich przeciwnikiem będzie Meksyk, który w pierwszym spotkaniu nie postawił się Stanom Zjednoczonym i przegrał 0:3 (18:25; 20:25; 12:25). Polacy także nie powinni mieć większych problemów w starciu z Meksykanami. Jakikolwiek problem z wygraną w danym secie będzie już niespodzianką.