Skip to main content

Podopieczni Nikoli Grbicia w trzecim turnieju Ligi Narodów zaprezentowali się rewelacyjnie. Wygrali wszystkie cztery spotkania. Pokonali: Włochy, Argentynę, Serbię oraz Kubę. Fazę grupową zakończyli na drugim miejscu.

Do Lublany Biało-Czerwoni polecieli jako trzecia drużyna Ligi Narodów, a wyjechali jako druga. W pierwszym i drugim turnieju zanotowali identyczne wyniki, czyli po trzy wygrane (USA, Kanada, Holandia, Bułgaria, Turcja, Japonia) i po jednej przegranej (Słowenia, Brazylia). Szkoleniowiec Nikola Grbić do Słowenii zabrał aż 17 zawodników, wśród których po raz pierwszy w tym sezonie kadrowym zagrali: Paweł Zatorski, Wilfredo Leon i Mateusz Bieniek. Polacy oczywiście jako gospodarz udział w turnieju finałowym mieli zapewniony, ale walczyli o rozstawienie. Jak zatem wyglądał ostatni weekend fazy grupowej w ich wykonaniu? Zapraszamy na krótkie podsumowanie.

Włochy – Polska 0:3 (22:25, 21:25, 22:25)
Włosi w Lidze Narodów musieli walczyć o olimpijską przepustkę. Ta sztuka im się już udała i trener Ferdinando de Giorgi postanowił dać odpocząć swoim liderom i w Lublanie zabrakło między innymi Alessandro Michieletto czy Simone Giannelliego. Zatem Biało-Czerwoni mieli łatwiejsze zadanie. Pierwszego seta można podsumować dwoma słowami: Leon show. Nasz reprezentant skończył 10 z 12 ataków, co dało mu 83% skuteczności. Kolejna partia rozpoczęła się od masy błędów naszej kadry, co dało Italii dwupunktowe prowadzenie (6:4). Ogólnie był to set, w którym obydwie drużyny popełniły bardzo dużo niewymuszonych błędów (W:12, P:9). W końcówce swoje nieprzeciętne możliwości na zagrywce pokazał Wilfredo Leon (17:21). Choć po włoskiej stronie nie zawodził Francesco Recine, to po ataku Bartosza Kurka set zakończył się wygraną do 21. Trzecia odsłona była bardzo wyrównana. Żadna z ekip nie mogła odskoczyć na prowadzenie wyższe niż dwa “oczka”. W decydujący fragment spotkania Biało-Czerwoni wchodzili minimalnie prowadząc (19:20). Podopieczni Nikoli Grbica zdominowali końcówkę. Mecz zakończył się punktem zdobytym przez Mateusza Bieńka. Co było kluczem do sukcesu? Dobra gra blokiem. Tym elementem Polacy zapunktowali osiem razy, a Włosi tylko dwukrotnie. Biało-Czerwoni bardzo słabo spisali się w polu zagrywki. Posłali dwa asy serwisowe, a pomylili się 22 razy (bilans -20). Z kolei Włosi wcale nie byli dużo lepsi. Zapunktowali zagrywką tylko raz, a zepsuli ich 17 (bilans -16). Trafił swój na swego. Gra polskiej drużyny opierała się na Wilfredo Leonie (18) i Bartoszu Kurku (15).

Argentyna – Polska 0:3 (19:25, 18:25, 22:25)
To było szybkie spotkanie. 1h 10 minut i po sprawie. Argentyńczycy tylko momentami potrafili nawiązać  rywalizację z Polakami. Każda partia wyglądała tak samo. Biało-Czerwoni na początku odskakiwali i potem kontrolowali grę. Kluczem do wygranej była przede wszystkim bardzo dobra skuteczność w przyjęciu (55%) i ataku (61%). Pierwsza akcja “siedziała” naszym reprezentantom. Argentyńczycy popełnili bardzo dużo błędów (24), a Polacy aż o 10 mniej. Gra blokiem była na bardzo zbliżonym poziomie (A:4, P:6). Podobnie jak serwisy (P: asy 4, błędy 11, A: asy 5, błędy 14). Tym razem najlepiej punktowali: Bartosz Bednorz (11), Łukasz Kaczmarek (8), Mateusz Bieniek (8) oraz Norbert Huber (8). Gładko, szybko i przyjemnie. Takie spotkania lubimy.

Serbia – Polska 2:3 (21:25, 25:21, 18:25, 25:22, 11:15)
To było najbardziej wyrównane spotkanie w trzecim turnieju. Zresztą sam wynik już to pokazuje. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Ostatecznie o wygranej musiał zadecydować tie-break. W niego lepiej weszli Serbowie. W dużej mierze pomógł im Kamil Semeniuk, bowiem po jego błędzie prowadzili 5:2. Szybko jednak się zrekompensował i doprowadził do remisu (5:5). Polacy zaczęli budować przewagę, wykorzystali błędy rywali, punktowali Aleksander Śliwka i Norbert Huber (9:13). Mecz atakiem zakończył autor 25 “oczek”, Bartłomiej Bołądź. Skoro już wywołaliśmy atakującego Projektu Warszawa do tablicy, to oczywiście był on najlepiej punktującym zawodnikiem naszej reprezentacji. Skończył 20 z 26 ataków, co dało mu skuteczność na poziomie 77%. Dodatkowo posłał aż pięć asów serwisowych, czyli połowę wszystkich, które zdobyła reprezentacja Polski. Dla porównania Serbowie tylko dwukrotnie zapunktowali zagrywką. Biało-Czerwoni oddali rywalom aż 38 punktów przez błędy. Nadal się zastanawiamy jak po takim czymś podopieczni Igora Kolakovicia nie wygrali tego spotkania. Sami pomylili się 26 razy. Za darmo dostali tyle punktów, a nie potrafili tego wykorzystać. Na nasze szczęście.

Polska – Kuba 3:0 (25:17, 25:20, 25:20)
Kolejny mecz z serii tych bez większej historii. Biało-Czerwoni wyszli na boisko, zrobili swoje i zakończyli Ligę Narodów na drugim miejscu w tabeli. Każda partia wyglądała identycznie. Kubańczycy próbowali postawić się rywalowi, ale już na początku im się to nie udawało. Polacy przyciskali już od pierwszych punktów. Zdobywali przewagę i utrzymywali ją do samego końca. Tym razem wyróżniło się trio: Tomasz Fornal (18), Wilfredo Leon (16) oraz Bartosz Kurek (11). Kubańczycy nieco lepiej spisali się w polu zagrywki, ale to był jedyny element na plus w ich wykonaniu. Posłali cztery asy serwisowe, a pomylili się 17 razy (bilans -13). Z kolei Polacy zapunktowali zagrywką trzykrotnie, a zepsuli 19 (bilans -16). Biało-Czerwoni po 66 minutach mogli cieszyć się ze zwycięstwa i czekać na ćwierćfinałowego rywala.

Tak przedstawiają się pary 1/4 finału Ligi Narodów siatkarzy:
Japonia – Kanada
Polska – Brazylia
Włochy – Francja
Słowenia – Argentyna

Ćwierćfinały zaplanowano na 27 i 28 czerwca. Polacy zagrają w czwartek o 20:00.

 

Related Articles