Jastrzębski Węgiel po raz pierwszy w historii awansował do finału Ligi Mistrzów. Wicemistrzowie Polski w pierwszym meczu wygrali 3:1. W rewanżu z wygranej po tie-breaku „cieszyli się” zawodnicy z Ankary. Było to jednak zwycięstwo na osłodę, bo jastrzębianom potrzebne były tylko dwie partie.
Podopieczni Marcelo Mendeza z Ankary wyjechali w bardzo radosnych nastrojach. Wypracowali tam solidną zaliczkę. Wygrali 3:1, a to oznaczało finał na wyciągnięcie ręki, bo potrzeba im było już tylko albo… aż dwóch setów. Nie można było jednak spocząć na laurach. Przed rewanżem Jastrzębski był w dużo bardziej komfortowej sytuacji niż Halkbank. Wicemistrzowie Polski potrzebowali dwóch setów, a do tego grali przed własną publicznością. Nie przyszło to jednak tak łatwo, bo po pierwszym znakomitym secie Jastrzębski Węgiel trochę się rozluźnił.
Jastrzębski Węgiel – Halkbank Ankara 2:3 (25:17, 18:25, 22:25, 25:16, 12:15) MVP Tomasz Fornal
W mecz lepiej weszli goście z Ankary (2:5). Polacy nie potrafili złapać swojego rytmu, jednak za sprawą ataków Tomasza Fornala doprowadzili do wyrównania. Potężne zagrywki uruchomił Jurij Gladyr i Jastrzębski wyszedł na dwupunktowe prowadzenie (9:7). O tego momentu gospodarze złapali wiatr w żagle i wyraźnie przyspieszyli. Po pomyłce Nimira Abdel-Aziza oraz bloku Gladyra było już 16:10. Po potrójnej czapie na Yigicie Gulmezoglu zrobiło się 21:13. Jastrzębianie grali bardzo dobrze blokiem. W tym secie pięciokrotnie zablokowali rywali, a przeciwnicy nie złapali ich ani razu. Wygrana w secie przyszła nadzwyczaj łatwo i trochę zgubiła jastrzębian. Drugi set rozpoczął się podobnie jak pierwszy. Po bloku Merta Maticia oraz asie serwisowym Dogukana Ulu goście prowadzili trzema punktami. Błąd Boyera i as Abdel-Aziza pozwolił Halkbankowi oskoczyć na pięć “oczek” (5:10). Różnica w porównaniu z pierwszym setem była taka, że goście do końca nie oddali prowadzenia. Trener Marcelo Mendez próbował rotować składem, wprowadzając Eemiego Tervaporttiego i Jana Hadravę, ale ci nie odmienili losów partii. Jastrzębianie popełnili aż 10 błędów w tej odsłonie. Nic więc dziwnego, że goście wygrali do 18.
Trzecią partię gospodarze rozpoczęli fatalnie, bo od sześciopunktowej straty (2:8). Wszystkie kłopoty zaczynały się od niedokładnego przyjęcia. Dodatkowo brakowało zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar gry. W końcu do głosu doszli Fornal i Boyer, dzięki którym na tablicy wyników pojawił się remis 18:18. Zły początek został odwrócony, ale ostatnie akcje były bardzo emocjonujące i nerwowe. W decydującym momencie tego seta zablokowany został Stephen Boyer i to siatkarze Halkbanku prowadzili 2:1. Czwarty set miał rozstrzygnąć – awans Jastrzębskiego Węgla albo też trochę niespodziewany “złoty set”. Od dobrych zagrywek zaczął Jurij Gladyr. Goście przyjmowali niedokładnie, popełniali błędy i szybko zrobiło się 4:1. W końcu mogliśmy oglądać energicznych jastrzębian, takich jak w pierwszej partii. Po ataku Jurija Gladyra było 10:5, a kiedy Tomasz Fornal dorzucił jeszcze punktowy blok – 12:6. Z każdym zdobytym punktem wicemistrzowie Polski coraz bardziej się nakręcali. Wiedzieli, że finał jest już na wyciągnięcie ręki. Po ataku z lewej flanki Fornala przewaga wynosiła już dziesięć “oczek”. Nie dało się tego wypuścić! Decydujący punkt na wagę awansu do meczu finałowego Ligi Mistrzów padł po zepsutej zagrywce Thomasa Jaeschke (25:16). W tym secie goście naciskani przez gospodarzy popełnili aż 10 błędów, a jastrzębianie tylko pięć.
Tie-break nie miał już żadnego znaczenia, ale cóż, takie zasady. Trener Mendez wprowadził na dotychczasowych rezerwowych. W początkowych akcjach nie potrafili sobie poradzić z blokiem rywali (1:4). Halkbank także nie ustrzegł się błędów, dzięki czemu miejscowi doprowadzili do wyrównania, a nawet wyszli na jednopunktowe prowadzenie (7:6). Jednak przy zmianie stron oczko więcej mieli siatkarze Halkbanku, a wynik podwyższył Nimir Abdel-Aziz (7:9). Od tej pory siatkarze z Ankary nie oddali już prowadzenia i wygrali całe spotkanie “na osłodę”. W końcówce seta było jeszcze trochę zamieszania. Czerwoną kartką ukarany został Thomas Jaeschke, który przez całe spotkanie dyskutował z sędziami, wielokrotnie podważając ich decyzje.
Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Tomasz Fornal, który zdobył 19 punktów. Skończył 14 ataków z 23 prób, co dało mu 61% skuteczności. Do tego dorzucił jeszcze pięć punktowych bloków. Grę w ataku Jastrzębskiego uzupełniło trio: Boyer, Gladyr oraz Clevenot, którzy łącznie zdobyli 43 punkty. Z kolei w drużynie przeciwników najwięcej punktów zdobyli Jaeschke (22) oraz Abdel-Aziz (16). Chociaż… patrząc po skuteczności, to Holender zagrał drugi kiepski półfinał. Skończył 15/41 ataków, co dało mu zaledwie 37% skuteczności. Dodatkowo posłał jednego asa serwisowego. Nie tego oczekuje się od lidera.
Nad jakim elementem Jastrzębski Węgiel powinien popracować przed finałem? Zdecydowanie nad dokładnością zagrywek. Co prawda asów serwisowych posłał tyle samo, co Halkbank Ankara (6), ale popełnił zdecydowanie więcej błędów, bo aż 25 (bilans -19). Z kolei Turcy zepsuli “tylko” 12 zagrywek (bilans -6). Fatalna statystyka wicemistrzów Polski. Obydwie ekipy blokiem zagrały na podobnym poziomie. Jastrzębianie zablokowali rywala dziewięciokrotnie, a sami zostali zablokowani osiem razy. Jastrzębski popełnił 35 błędów ogółem, a Halkbank 29. Mecz błędów. Tym samym była to pierwsza porażka Jastrzębskiego Węgla w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Ale jakie to ma teraz znaczenie? Liczy się, że jest finał!