Bartosz Łosiak i Michał Bryl to pierwsza polska para w historii, która wywalczyła medal mistrzostw świata w siatkówce plażowej. W meczu o brąz bez większych problemów pokonali Amerykanów Crabba i Brunnera.
Po raz drugi w historii mistrzostwa świata w siatkówce plażowej były rozgrywane w Ameryce Południowej. 20 lat temu w Brazylii, a teraz w Meksyku. Do rywalizacji o mistrzowskie tytuły przystąpiło 48 par mężczyzn i tyle samo par kobiet. Rywalizowali na czterech obiektach zlokalizowanych w trzech meksykańskich miastach: Tlaxcali, Huamantli i Apizaco. Zwycięzcy mundialu, oprócz rzecz jasna złotych medali, wywalczyli także kwalifikację do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. Polskę w tym roku reprezentowała jedna para kobieca (Jagoda Gruszczyńska/Aleksandra Wachowicz) oraz dwie męskie (Bartosz Łosiak/Michał Bryl oraz Piotr Kantor/Jakub Zdybek). Najlepiej zaprezentował się duet Łosiak/Bryl. Pozostałe pary odpadły na etapie 1/16 finału.
Łosiak i Bryl fazę grupową przeszli jak burza. Zainaugurowali ją meczem z Francuzami Remim Bassereau i Julienem Lyneelem. Drugi z „Trójkolorowych” dobrze znany jest z rywalizacji w siatkówce halowej. Miał nawet swój epizod w Plus Lidze (2015/16 – Asseco Resovia Rzeszów, 2018/19-2019/20 – Jastrzębski Węgiel). Przyjmujący był przez wiele lat podporą reprezentacji Francji. Wywalczył z nią mistrzostwo Europy (2015), dwukrotnie wygrał Ligę Światową (2015, 2017), zdobył też srebro tych rozgrywek (2016). Ma też w swej kolekcji dwa medale Ligi Narodów – srebro (2018) i brąz (2021). W ostatnich latach Lyneel miał kłopoty zdrowotne, prześladowały go urazy. Właśnie z powodu kontuzji nie zagrał w igrzyskach olimpijskich w Tokio, na których Francuzi wywalczyli złoto. W ubiegłym sezonie zakończył karierę w siatkówce halowej i przeniósł się na piasek. Razem ze swoim kolegą nie postawili Polakom wysoko poprzeczki i przegrali 0:2 (do 18 i 14). W kolejnych dwóch spotkaniach fazy grupowej Biało-Czerwoni podejmowali rodzinne duety. Najpierw pokonali 2:0 (do 16 i 19) argentyńskich braci Nicolasa i Tomasa Capogrosso, a kuzyni reprezentujący Chile – Marco i Esteban Grimalt postawili wyżej poprzeczkę. Pierwszą partię Polacy przegrali do 19, ale w dwóch kolejnych zrehabilitowali się, wygrywając do 18 i tie-breaka 15:12.
Z kompletem zwycięstw Biało-Czerwoni awansowali do kolejnej rundy z pierwszego miejsca. W 1/16 finału mistrzostw świata zmierzyli się z norweską parą Hendrik Mol i Mathias Berntsen. Gra wyrównana była jedynie na początku premierowej odsłony. W połowie seta zafunkcjonował polski blok i to Biało-Czerwoni wygrali do 18. W kolejnym prowadzili już od samego początku i pewnie pokonali rywali do 16. W 1/8 finału Polacy zmierzyli się z Niemcami – Nilsem Ehlersem i Clemensem Wicklerem, którzy do tego momentu nie ponieśli ani jednej porażki. Okazało się jednak, że było to zaskakująco łatwe spotkanie. Biało-Czerwoni wykorzystali swoje atuty, czyli blok oraz zagrywkę. Dzięki temu znów wygrali 2:0 (do 18 i 16). W ćwierćfinale Bartosz Łosiak i Michał Bryl stanęli naprzeciwko amerykańskiego duetu – Miles Partain i Andy Benesh, który z mistrzostw świata wcześniej wyeliminował Jakuba Zdybka i Piotra Kantora. Polacy mogli zrewanżować się siatkarzom z USA za porażkę kolegów. Zadanie wyglądało na trudne, bowiem Amerykanie rozstawieni byli z numerem trzy. Na Polakach nie zrobiło to najmniejszego wrażenia i po kolejnej już wygranej 2:0 (do 19 i 16) awansowali do półfinału mistrzostw świata.
W półfinale czekało niełatwe zadanie, bo przeciwnikami byli mistrzowie Europy ze Szwecji – David Ahman i Jonatan Hellvig.Półfinał mistrzostw świata był dla obydwu par historycznym momentem, gdyż zarówno Polacy jak i Szwedzi dotarli do najlepszej czwórki po raz pierwszy w historii swoich krajów. Inauguracyjna partia była fatalna w wykonaniu Łosiaka i Bryla. Presja? Zdobyli zaledwie 11 punktów, a popełnili aż 10 niewymuszonych błędów. Na szczęście wrócili jeszcze do gry. Po walce na przewagi wygrali 22:20 i doprowadzili do tie-breaka. Niestety lepiej zaczęli go rywale, bo od prowadzenia aż czterema punktami. Polacy doprowadzili jeszcze do remisu (9:9), a nawet wyszli na prowadzenie (11:9). W decydującym momencie więcej zimnej krwi zachowali mistrzowie Europy. Po skutecznym uderzeniu Hellviga, a następnie niesamowitym ataku z drugiej piłki Ahmana, to Szwedzi cieszyli się z awansu do wielkiego finału (16:18). Mecz o brąz był najlepszym podsumowaniem turnieju. Pierwszy set tylko do połowy rywalizacji był wyrównany. Od stanu 7:7 stroną dominującą byli Biało-Czerwoni, którzy pewnie wygrali 21:17. Druga partia była dużo bardziej wyrównana. Przy stanie 17:17 Polska para poprosiła o przerwę na żądanie. Okazało się to strzałem w „10”. Biało-Czerwoni zdobyli dwa „oczka” z rzędu i byli bliżej historycznego medalu. Po kolejnej akcji mieli trzy piłki meczowe. Za pierwszym razem rywale się obronili, ale potem nie mieli szans przy ataku Bryla po skosie (21:18).
– Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Zagraliśmy od początku do samego końca, do tego ostatniego meczu, bardzo dobrą siatkówkę – powiedział po wywalczeniu brązowego medalu plażowych mistrzostw świata Bartosz Łosiak. Na uwagę zasługuje fakt, że nasz brązowy duet tydzień przed startem mistrzostw powrócił do wspólnej rywalizacji po blisko trzymiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją Michała Bryla. Obydwaj reprezentowali wysoką formę, ale to Michał Bryl był drugim najlepszym punktującym turnieju. Zdobył w Meksyku 186 punktów – więcej zapunktował tylko świeżo upieczony mistrz świata – David Schweiner (202). Do tej pory największym wspólnym sukcesem tego polskiego duetu była czwarta pozycja w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy i wygrana w prestiżowym turnieju Beach Pro Tour Elite w Hamburgu.