Skip to main content

Po nieudanym meczu z Serbią reprezentacja Polski szybko wróciła do wygrywania. Rozprawiła się z gospodyniami z Belgii. Pomimo niesprzyjającej hali, Polki sobie doskonale poradziły i wygrały bez straty seta. Dzięki temu zapewniły sobie awans do 1/8 finału.

Mecze reprezentacji Belgii na mistrzostwach Europy cieszą się olbrzymim zainteresowaniem wśród kibiców. Hala może pomieścić 5000 osób, a średnia frekwencja z czterech meczów wyniosła 4 130. Najwięcej fanów zasiadło na trybunach na meczu Belgia – Polska (4 534). Na szczęście, jak się później okazało, nie przeszkodziło to Polkom w wygraniu spotkania za trzy punkty. Reprezentacja Belgii na tym turnieju nie może liczyć na swojego doświadczonego trenera Gerta Vande Broeka, bowiem został zawieszony na 12 miesięcy przez Radę Dyscyplinarną. Stało się to na skutek oskarżeń byłych zawodniczek o psychiczne znęcanie się nad nimi. Więcej o tym skandalu pisaliśmy w tym tekście (https://pl.unibet-55.com/blog/siatkowka/selekcjoner-znecal-sie-nad-podopiecznymi/). Na ławce trenerskiej gospodyń zasiadł Kris Vansnick. Do tej pory obydwie drużyny mierzyły się ze sobą 16-krotnie i każda wygrała po osiem spotkań. Polska ostatni raz triumfowała w 2019 r. Nadszedł więc czas, żeby poprawić statystyki. Oto podsumowanie tego przyjemnego dla nas meczu.

Belgia – Polska 0:3 (22:25, 23:25, 21:25)
Polki od początku spotkania starały się narzucić własny styl gry. W porównaniu do poprzedniego meczu, tu potrafiły wykorzystać kontrataki. W pewnym momencie prowadziły nawet siedmioma punktami (6:13). W decydujący fragment seta wchodziły z czteropunktowym prowadzeniem (16:20). Niestety, ale błędami własnymi wpędziły się w duże kłopoty. W aut uderzyła Magdalena Stysiak i przewaga stopniała do „oczka” (19:20). W końcówce dobrze funkcjonował polski blok. Podopieczne Stefano Lavariniego przetrwały napór Belgijek i Magdalena Jurczyk skutecznym atakiem zakończyła inauguracyjną partię (22:25).

Drugi set był zdecydowanie bardziej wyrównany. Po efektownym bloku Agnieszki Korneluk Polki wyszły na trzypunktowe prowadzenie (9:12). Taki stan utrzymywał się przez dłuższy czas. Nawet przewaga ta wzrosła do czterech „oczek”. Niestety, ale punktowa seria gospodyń pozwoliła im odrobić straty i po asie Celine Van Gestel było 19:19. Wydawało się, że Polki wróciły na dobre tory, bowiem po zagrywce Korneluk na tablicy mieliśmy wynik 20:23. Nasze siatkarki miały jednak problem ze skończeniem ataków i pozwoliły gospodyniom znów doprowadzić do remisu 23:23. Rzutem na taśmę Polki uciekły spod topora. Piłkę setową wywalczyła Stysiak, a w ostatniej akcji Monika Gałkowska wykorzystała zagubienie rywalek (23:25).

W trzeciej odsłonie przez dłuższy czas żadna z drużyn nie potrafiła zbudować przewagi wyższej niż dwa „oczka”. Trwała zacięta walka o każdy punkt. Raz prowadziła jedna, a raz druga reprezentacja. W końcu przy stanie 15:15 Biało-Czerwone zdobyły trzy punkty z rzędu i przejęły inicjatywę. Spokojnie kontrolowały mecz. Wszystko zmierzało do jakże przyjemnego i szybkiego końca, bo prowadziły nawet sześcioma punktami (16:22). Co prawda Belgijki rzuciły się jeszcze do odrabiania strat, ale jedynie udało im się zbliżyć na trzy „oczka”. Pomimo ambitnej walki, w końcówce autowa zagrywka Van Avermaet zakończyła mecz (21:25).

To, co najbardziej martwi, to niewymuszone błędy popełniane przez Polki. Biało-Czerwone w całym spotkaniu oddały rywalkom aż 24 punkty. Gdyby po drugiej stronie siatki stała silniejsza reprezentacja niż Belgia, to Polska byłaby w trudnej sytuacji. Podopieczne Stefano Lavariniego miały szczęście, że gospodynie nie potrafiły wykorzystać podarowanych punktów. Z kolei Belgijki pomyliły się 18-krotnie, ale na szczęście Polki miały inne argumenty. Przede wszystkim zagrały dużo lepiej blokiem (P: 7, B: 2). Również skuteczność w ataku była na wyższym poziomie (P: 46%, B: 39%). Polki bardziej ryzykowały w polu zagrywki, co nie do końca im się opłaciło. Posłały tylko cztery asy serwisowe, przy 12 pomyłkach (bilans -8). Natomiast gospodynie zapunktowały trzykrotnie, a popełniły osiem błędów (bilans -5). W polskiej ekipie bardzo dobry mecz zagrała Agnieszka Korneluk (wcześniej Kąkolewska), która zdobyła 12 punktów. Skończyła 7/10 (70% skuteczności w ataku), cztery razy zablokowała rywalki i posłała jednego asa serwisowego. Jak widać, polska środkowa nie schodzi poniżej pewnego poziomu.

Dzięki wygranej z Belgią Biało-Czerwone zapewniły sobie awans do następnej rundy. Na zakończenie fazy grupowej zagrają z reprezentacją Ukrainy (24.08. o 17:00). Do tej pory obydwie drużyny mierzyły się ze sobą pięciokrotnie. Wszystkie spotkania padły łupem naszej reprezentacji. Zatem faworyt czwartkowego starcia jest zdecydowany.

Related Articles