Tegoroczna edycja Ligi Narodów to już historia. Tym razem najlepsi okazali się Francuzi. W wielkim finale pokonali 3:1 reprezentację Japonii. To drugi triumfów “Trójkolorowych” w tych rozgrywkach. MVP turnieju został wybrany rozgrywający – Antoine Brizard.
O ile Francja w finale nie była niespodzianką, to Japonia już tak. Drużyna “Kraju Kwitnącej Wiśni” rywalizowała po raz pierwszy w finale turnieju interkontynentalnego od 1977 roku. Wówczas zajęła 2. miejsce w Pucharze Świata, przegrywając tylko z reprezentacją ZSRR. W ubiegłym roku w meczu o trzecie miejsce pokonała nie byle kogo, bo aktualnych mistrzów świata, czyli Włochów. Wydawało się, że tego sukcesu szybko nie uda im się pobić. A tutaj niespodzianka! Japończycy w półfinale pokonali zawsze groźną Słowenię i zagrali w wielkim finale. Nie o nich jednak jest ten tekst, ale o gospodarzach nadchodzących igrzysk olimpijskich.
Dla Francuzów był to już trzeci finał i po raz drugi zakończyli go zwycięstwem. Wcześniej zdobyli także srebro (2018) oraz brąz (2021). Liga Narodów, jako osobna nazwa, cały czas buduje swój prestiż i renomę. Jest spadkobiercą czegoś, co przez lata urosło w siatkówce do dużej rangi. Cały czas trzeba przypominać kibicom, że to turniej w miejsce Ligi Światowej. Tamta nazwa funkcjonowała przez wiele lat. Liga Narodów pod tym szyldem rozgrywana jest od 2018 r. W 2020 r., ze względu na pandemię koronawirusa COVID-19, rozgrywki zostały odwołane. Do tej pory najwięcej triumfów mają: Rosjanie (2018, 2019) oraz właśnie Francuzi (2022, 2024). Pozostali zwycięzcy to: Brazylijczycy (2021) i Polacy (2023).
Po fazie grupowej większość kibiców nie upatrywała we Francuzach głównych faworytów do końcowego triumfu. Wygrali tylko osiem z 12 spotkań i z 23 punktami na koncie zajęli dopiero szóste miejsce. W rundzie zasadniczej przegrali: ze Słowenią (1:3), z Kubą (2:3), z Niemcami (1:3) oraz z Japonią (2:3). Jak się potem okazało, w najważniejszym momencie złapali wiatr w żagle. W fazie pucharowej pokonali poważne drużyny. W ćwierćfinale rywalizowali z Włochami. Po pięciosetowej batalii awansowali dalej. Podobna sytuacja była w półfinale. Jak dobrze pamiętamy, Trójkolorowi o finał bili się ile sił z Biało-Czerwonymi. Dopiero tie-break wyłonił drużynę, która powalczyła o złoty medal. W finale Francuzi także musieli się napocić. Grali bowiem z Japonią, z którą przecież przegrali w fazie grupowej. Najważniejszy mecz tegorocznej edycji Ligi Narodów także był wyrównany. Mimo że podopieczni Andrei Gianiego wygrali 3:1, to nie mieli łatwo. Każdego seta wygrali minimalną przewagą. Z kolei sami w drugim zostali rozgromieni do 18. Bardzo dobry mecz rozegrał Jean Patry, który na swoje konto zapisał 24 punkty i atakował ze skutecznością 59%.
W drużynie marzeń znalazło się trzech francuskich siatkarzy. Najlepszym atakującym został wybrany Jean Patry, a rozgrywającym Antoine Brizard. Jednym z dwóch najlepszych środkowych wybrano Nicolasa Le Goffa. Dodatkowo francuski rozgrywający został okrzyknięty mianem MVP tegorocznej edycji Ligi Narodów. Trójkolorowi dzięki temu sukcesowi zanotowali skok w rankingu FIVB. Wygrywając trzy mecze w fazie pucharowej uzyskali niemal 30 punktów do rankingu, co pozwoliło im przesunąć się z siódmej na czwartą lokatę. Obecnie mają nieco ponad 17 “oczek” straty do drugich w zestawieniu Japończyków. Znacznie mniej dzieli ich od trzecich Włochów, bo tracą do nich zaledwie nieco ponad 1 punkt.
Do igrzysk olimpijskich zostało trochę ponad trzy tygodnie. Francuzi przed własną publicznością będą bronili tytułu. Liga Narodów była jednym z głównych etapów przygotowań do najważniejszej imprezy czterolecia. Udowodnili w niej, że ich forma zwyżkuje. Na igrzyskach Francja będzie rywalizowała w grupie A ze Słowenią, Kanadą oraz Serbią. Jak na razie trener francuskiej reprezentacji nie popada w hurraoptymizm: – Przed nami jest jeszcze dużo pracy. Nie dołożyliśmy sobie dodatkowej presji. Wróciliśmy na swoje i miejsce i odzyskaliśmy swój rytm gry, powróciliśmy do swojego stylu gry sprzed trzech lat. Mamy wysoką jakość gry, wiemy też, że są lepsze drużyny od nas. Potrzebujemy ośmiu, dziewięciu zawodników, którzy będą stanowili o naszej sile i jakości gry – powiedział w rozmowie z redakcją Polsatu Sport Andrea Giani.