Skip to main content

W 1/8 finału mistrzostw Europy Polska rozgromiła Finlandię 3:0 (25:16; 25:16; 25:14). Zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone. O strefę medalową biało-czerwoni powalczą z Rosją, a to są mecze, które zawsze mają wielki ładunek emocjonalny.

Dotychczas Polska rozegrała z Finlandią 14 spotkań, sześć z nich padło łupem Skandynawów. Ostatnia wygrana Finów miała miejsce w meczu towarzyskim w 2014 r. Natomiast w 2012 r. w Lidze Światowej Polska sensacyjnie ulegała tym rywalom 2:3. Jednak to wszystko dawne dzieje. Liczy się to, co jest teraz, a aktualnie Finowie nie są przeciwnikami, którzy mogą sprawić nam jakiekolwiek problemy. Największym ich osiągnięciem było drugie miejsce w Lidze Europejskiej. Aktualnie Finlandia zajmuje 27. miejsce w siatkarskim rankingu FIVB. Ostatnie lata to pewne wygrane naszych siatkarzy. Tym razem było jeszcze łatwiej niż podczas ostatniego pojedynku dwa lata temu podczas memoriału Wagnera.

Jesteśmy jedną z najsilniejszych reprezentacji na świecie, nie mamy co się obawiać żadnej drużyny, która gra w mistrzostwach Europy. Cały czas jesteśmy dużym faworytem do wygrania turnieju – powiedział przed meczem Tomasz Fornal. Polska rozpoczęła mecz w składzie: Nowakowski, Kurek, Leon, Drzyzga, Kubiak, Kochanowski, Wojtaszek (libero) oraz Zatorski (libero). Pierwszy punkt w meczu zdobyli Finowie, a konkretnie Mikko Esko zaserwował asa i było 0:1. To było pierwsze i ostatnie prowadzenie naszych przeciwników w tym secie. Dobrze wszedł w mecz Wilfredo Leon, posłał silną zagrywkę i Polska objęła czteropunktowe prowadzenie (7:3). Tak samo było z Michałem Kubiakiem. Najpierw świetny atak z drugiej linii (15:10),  a potem kolejny i było 18:12. Finowie nie istnieli na boisku, a Polacy grali jak chcieli. Seta zakończył Łukasz Kaczmarek, szybko i bezboleśnie zrobiło się 1:0.

Początek drugiej partii był bardziej wyrównany niż miało to miejsce w pierwszej. Finowie przez kilkanaście akcji utrzymywali kontakt (4:4, 6:6, 7:8), pomagali im nasi kilka razy psując zagrywki. Dopiero od stanu 7:8 Polacy zagrali swój koncert. Sześć punktów z rzędu i między innymi dwa asy Kubiaka czy udany potrójny blok i zrobiło się już 13:8. Później znów przydarzyła nam się taka seria kilku udanych akcji z rzędu i ponownie – dzięki asom serwisowym – tym razem Bieńka udało się wypracować ogromną przewagę (22:13). Nie dało się już absolutnie tego zepsuć i wynik na 2:0 w setach podwyższył Jakub Kochanowski, Polacy ponownie zwyciężyli 25:16.

Takie prowadzenie mogło rozluźnić naszych zawodników, ale ci jednak byli od początku kolejnej partii bardzo skupieni, żeby szybko zakończyć ten mecz. Od początku wypracowali solidną przewagę i tylko ją konsekwentnie powiększali. Znów świetnie funkcjonowała zagrywka, tym razem punktował z niej Wifredo Leon, swoje robił też blok i przez całą partię grało się naszym dość łatwo i pewnie. W końcówce Heynen wpuścił zmienników, a ci jeszcze tylko dobili już słaniających się Finów i powiększali przewagę, aż skończyło się na 25:14. W ćwierćfinale rywalem będą Rosjanie, czyli aktualni wicemistrzowie olimpijscy. Zaliczyli lekki falstart, bo pierwszy mecz w fazie grupowej przegrali z Turcją 1:3. Potem było już jednak lepiej. Mecz ze Sborną 14 września.

Related Articles