Skip to main content

PGE Skra Bełchatów nie wykorzystała zaliczki, którą wypracowała w pierwszym meczu z Tours VB. W rewanżowym starciu bełchatowianie przegrali 1:3 i odpadli w półfinale Pucharu CEV.

Skra Bełchatów w ćwierćfinale w Pucharze CEV dwukrotnie pokonała rumuńską drużynę Arcada Galati – najpierw 3:2, a następnie 3:1, natomiast francuskie Tours VB bez większych problemów wyeliminowało ČEZ Karlovarsko. Najpierw wygrywając 3:0, a potem 3:1. Zdecydowanego faworyta w półfinałowych starciach nie można było wskazać. Tours VB obecnie jest liderem ligi francuskiej, a w europejskich pucharach z dalszej walki wyrzuciło m.in. Leo Shoes Modena. Skra w PlusLidze aktualnie jest na trzecim miejscu.

Pierwsze spotkanie bełchatowianie wygrali 3:2, więc jakiekolwiek zwycięstwo we Francji dawało im awans do finału. Francuzi mieli o wiele trudniejsze zadanie, bo jeżeli chcieli zgrać w finale, to potrzebna im była wygrana 3:0 lub 3:1. W przypadku wygranej 3:2, o awansie przesądzałby złoty set. W pierwszym meczu Skra mogła wygrać nawet 3:0, ale przegrana pierwsza partia po walce na przewagi trochę skomplikowała sytuację. Ostatecznie skończyło się wygraną, ale dopiero po tie-breaku. Kluczem do niej była zagrywka, którą bełchatowianie punktowali aż 16 razy. W ataku francuskiej drużyny wyróżniali się Luciano Palonsky, Kevin Tillie oraz Geraldo da Silva, którzy zdobyli łącznie 44 punkty. Wśród gospodarzy brylowali Robert Taht i Aleksandar Atanasijević, którzy zapisali na koncie odpowiednio: 23 punkty i 17 punktów.

Pomimo tego, że bełchatowianie lepiej weszli w drugie spotkanie, to w dalszej części pierwszego seta zaczęli popełniać proste błędy, które poskutkowały przegraną. W drugim secie do wyniku 14:14 gra była wyrównana. Problemy zaczęły się właśnie od tego momentu, bo Tours VB zdobyło siedem punktów, a Skra zaledwie trzy. Gospodarze poszli za ciosem i w całym spotkaniu prowadzili już 2:0. Bełchatów został postawiony pod ścianą. W trzecim i w czwartym secie musiał wygrać. Niestety tylko w trzeciej partii „błysnął” i jeszcze wlał nadzieję w serca polskich kibiców. Początek czwartego seta wskazywał na to, że Skra wróciła na odpowiednie tory (5:9). No i wszystko, co dobre, szybko się skończyło. Bełchatowianie mieli olbrzymie problemy w przyjęciu, nie potrafili skończyć kontrataków, co wykorzystywali gospodarze. Od stanu 21:17 spokojnie kontrolowali już przebieg meczu. Francuski zespół do zwycięstwa poprowadził Geraldo Graciano Da Silva Filho, który zdobył aż 25 punktów. W ekipie z Bełchatowa siła ataku rozkładała się równiej – 15 punktów miał Dick Kooy, 14 Mateusz Bieniek, zaś 12 Aleksandar Atanasijević.

– Na pewno nieprzyjemny dla nas mecz, ale Francuzi zagrali fenomenalnie w obronie. Mieliśmy problem ze skończeniem ataków, bo naprawdę świetnie bronili. Ta publiczność ich poniosła. My niestety nie sprostaliśmy zadaniu – powiedział po spotkaniu Grzegorz Łomacz. Niestety bełchatowianie nie poprawią swojego wyniku z 2014 r. Wtedy także odpadli w półfinale Pucharu CEV. Wówczas musieli w nim uznać wyższość rosyjskiej Guberniji Niżny Nowogród. Poza Tours VB, w finale zagra Monza, której rewanż z Zenitem Kazań został odwołany z powodu wykluczenia rosyjskich klubów z europejskich pucharów. W związku z tym wygrana 3:1 Zenitu nie miała żadnego znaczenia.

Pierwszy mecz:
PGE Skra Bełchatów –  Tours VB 3:2 (24:26, 25:22, 25:20, 22:25, 15:13)

Rewanż:
Tours VB – PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:21, 25:20, 21:25, 25:20)

Related Articles