Niestety, podopieczni Nikoli Grbicia nie obronią tytułu. W półfinale Ligi Narodów po pięciosetowej batalii musieli uznać wyższość reprezentacji Francji. Polacy oczywiście mają jeszcze szansę na podium. O brązowy medal zawalczą ze … Słowenią.
Trener Nikola Grbić dokonał zmian w meczowej 14 i wyglądało to nieco inaczej niż w ćwierćfinałowym spotkaniu. Do składu wrócił Łukasz Kaczmarek. Nie odbyło się to jednak kosztem żadnego z pozostałych atakujących (Bartosz Kurek, Bartłomiej Bołądź). Zmniejszyła się natomiast liczba przyjmujących, w składzie zabrakło Aleksandra Śliwki. Pozostałe pozycje pozostały bez zmian. Na rozegraniu zagrali Marcin Janusz i Grzegorz Łomacz, zaś na środku Jakub Kochanowski, Norbert Huber oraz Mateusz Bieniek. Parę libero stworzyli Paweł Zatorski i Jakub Popiwczak. Poza składem meczowym oprócz Aleksandra Śliwki pozostali środkowy Karol Kłos i rozgrywający Marcin Komenda.
Polska – Francja 2:3 (25:22, 22:25, 23:25, 25:20, 16:18)
Początek meczu był wyrównany. Jako pierwsi na dwupunktowe prowadzenie wyszli Biało-Czerwoni (6:4). Przy zagrywkach Trevora Clevenota Francuzi doprowadzili do remisu (11:11). Po grze punkt za punkt gospodarze w decydujący fragment seta wchodzili prowadząc 20:17. Francuzi walczyli do końca, jednak przez własne błędy stracili szansę na kontakt punktowy. Po ataku w siatkę Patry’ego to Polacy triumfowali do 22. Drugi set od pierwszych akcji toczył się pod dyktando Polaków. Dobrze funkcjonował polski blok, dzięki czemu mieli czteropunktowy zapas (7:3). Po serii zepsutych zagrywek z obu stron było 12:7 dla Polski. Podopieczni Nikoli Grbicia cały czas kontrolowali grę. Gdy celną zagrywkę dołożył Fornal, było już 17:12 i o czas poprosił trener Andrea Gianni. Był to strzał w “10” ze strony włoskiego szkoleniowca. Trójkolorowi ruszyli do odrabiania strat i w efekcie wygrali seta do 22.
Na początku trzeciej partii obydwie drużyny psuły zagrywki. Po wyrównanym starcie Francuzi odskoczyli na dwa “oczka” (11:13). Polacy szybko zniwelowali straty i po kontrataku Bołądzia było 14:14. Tym samym odpowiedzieli podopieczni Andrei Gianniego. Po serii trzech punktów z rzędu było 14:17. W decydującym momencie zagrywkę wzmocnił Huber. Jego as i błąd Louatiego dały remis (22:22). Niestety od tej pory Polacy zdobyli jeden punkt, a Francuzi trzy. Punkt na wagę zwycięstwa dał atakiem z szóstej strefy Clevenot. Do połowy czwartego seta trwała wyrównana walka. Z czasem Francuzi popełniali coraz więcej błędów, co skutecznie wykorzystali Biało-Czerwoni (16:13). Wydawało się, że gospodarze mają wszystko pod kontrolą, bowiem prowadzili 19:14. Dwa ataki zakończył Louati i trener Nikola Grbić poprosił o czas. Nie chciał powtórki z końca drugiego seta. Na szczęście Polacy dowieźli prowadzenie do końca i doprowadzili do tie-breaka.
Lepiej w niego weszli Trójkolorowi (2:4). Szybko jednak gospodarze wyrównali (4:4), a nawet wyszli na prowadzenie (6:5). Bloki na Kaczmarku i Bednorzu wyrównały wynik (12:12). Po kontrataku Bednorza Polska miała piłkę meczową. Faure, przełamując blok, doprowadził do gry na przewagi. As Brizarda dał “meczową” Francuzom, jednak również oni nie wykorzystali pierwszej szansy (16:16). Drugiej już nie wypuścili z rąk. Po kontrataku Faure to podopieczni trenera Gianniego cieszyli się z awansu do finału. – Byłoby psychicznie łatwiej kontynuować mecz, gdybyśmy drugiego seta dowieźli do końca. Łatwo się mówi. Francuzi mieli fantastyczny moment, my nie popełniliśmy aż tak wielu głupich błędów. Rywale zaczęli świetnie bronić i wykorzystywać kontry. Grając na najwyższym poziomie, trzeba się liczyć z tym, że traci się przewagę. My ją straciliśmy w drugiej partii, jak i w tie-breaku. Trzeba pogratulować przeciwnikom, potrafili w najważniejszych momentach wznieść się wyżej niż my – podsumował mecz środkowy Jakub Kochanowski.
Obydwie drużyny nie ustrzegły się błędów. Polacy oddali rywalom 29 punktów. Z kolei Francuzi popełnili aż 43 niewymuszone błędy. Aż szkoda, że gospodarze nie potrafili tego skutecznie wykorzystać. “Trójkolorowi” posłali więcej asów serwisowych (5), ale także częściej psuli (30). Z kolei Biało-Czerwoni zapunktowali zagrywką trzykrotnie (2 Huber, 1 Fornal), a pomylili się 26 razy. W grze blokiem nieco lepiej wypadli podopieczni Nikoli Grbicia (P: 14, F:10). W polskiej ekipie najwięcej punktów zdobyło trio: Norbert Huber, Bartłomiej Bołądź (13) oraz Tomasz Fornal (12). Środkowy zdobył 18 “oczek” (14 atak, 2 blok, 2 serw) i atakował ze skutecznością na poziomie 67%.
Polacy odpadli z walki o złoto, ale to dla nich nie koniec rywalizacji. Nadal mogą wywalczyć medal. O brąz zawalczą ze Słowenią, która w półfinale uległa 0:3 … Japonii. Mecz o trzecie odbędzie się dzisiaj o 17:00. Słowenia to reprezentacja, która wybitnie nie leży naszej kadrze. Zapowiada się zatem ciekawe widowisko.