Skip to main content

Siatkarki Grupy Azoty Chemika Police po raz 11. w historii klubu wywalczyły mistrzostwo Polski. W rywalizacji do trzech zwycięstw pokonały 3:0 PGE Rysice Rzeszów. Pomimo kłopotów finansowych trapiących klub, Chemik dzielnie walczył do końca. Złoto zawieszone na szyi wiele wynagradza. Wiadomo jednak, że sporo zawodniczek pożegna się z mistrzowską drużyną.

To dla Grupy Azoty Chemika Police naprawdę dziwny sezon. Z jednej strony utrata głównego sponsora i problemy finansowe. Z drugiej złoty medal mistrzostw Polski. To kpina, że najlepszy żeński zespół nie może liczyć na wsparcie sponsorów. Po roku przerwy Chemik zagrał w finale Tauron Ligi. Jego przeciwnikiem był zespół z Rzeszowa. Dla Rysic to z kolei piąty finał z rzędu. W ciągu ostatnich pięciu lat aż czterokrotnie w o złoto rywalizował Chemik z Rysicami. Rysice ani razu nie wygrały! Tę niechlubną statystykę podtrzymały także po tegorocznych finałach. Chemik Police po raz 11. został mistrzem Polski. W pierwszych dwóch meczach finałowych był zdecydowanie lepszy od przeciwniczek. Dopiero w trzecim spotkaniu walki nie brakowało, było nawet blisko tie-breaka.

Grupa Azoty Chemik Police – Rysice Rzeszów 3:0 (25:20, 25:21, 25:21) MVP Iga Wasilewska
W pierwszym finałowym starciu Rysice miały przyjęcie na bardzo dobrym poziomie (54%), lepszym nawet niż Chemik (44%). Co z tego, skoro nie potrafiły zamienić tego w skuteczne ataki… Zdecydowanie skuteczniejsze były policzanki. Spotkanie zakończyły z 50% skuteczności, natomiast Rysice z 44%. Zachodniopomorska drużyna także dobrze grała w polu zagrywki. Posłała pięć asów serwisowych, a pomyliła się tylko trzykrotnie (bilans +2). Rzeszowianki zapunktowały zagrywką raz, a popełniły aż osiem błędów (bilans -7). Podopiecznych Stephana Antigi zgubiły przede wszystkim pomyłki, których było aż 15. Chemiczki oddały rywalkom tylko dziewięć „oczek”. Atak Polic rozkładał się między trzy zawodniczki: Inneh-Varga (16), Iga Wasilewska (12) oraz Agnieszka Korneluk (11). Wasilewska skończyła mecz ze skutecznością na poziomie 70%. Do tego dorzuciła asa serwisowego i cztery punktowe bloki (1/3 bloków Chemika, to dzieło Igi). Rysice nie postawiły poprzeczki za wysoko. Nie wyglądały jak drużyna, która po czterech wicemistrzostwach w końcu pragnie zdobyć to złoto.

PGE Rysice Rzeszów – Grupa Azoty Chemik Police 0:3 (23:25, 19:25, 22:25) MVP Natalia Mędrzyk
Drugie starcie było już bardziej wyrównane. Znowu jednak Rysice zostały pogrążone przez własne błędy, bo popełniły ich aż 16. Przy sześciu błędach Chemika, wygląda ta statystyka fatalnie. Wystarczy policzyć – Chemik zdobył w spotkaniu 11 punktów więcej, zatem liczba ta jest skutkiem właśnie tych błędów. Ponownie słabą stroną rzeszowianek była zagrywka. Posłały tylko jednego asa, a pomyliły się aż dziesięciokrotnie. Chemik zagrał stabilnie – dwa asy i tyle samo błędów. Tym razem obok Elizabet Inneh-Vargi za zdobywanie punktów odpowiedzialna była Natalia Mędrzyk. Obydwie zawodniczki zdobyły po 15 „oczek”. Polka na 21 ataków skończyła 12, co dało jej 57% skuteczności. Do tego posłała asa serwisowego i postawiła dwa bloki. Chemikowi dosyć łatwo szło w finałowych starciach. Wiele się nie napociły. Do złota brakowało jednej wygranej. Pozytyw był dodatkowo taki, że policzanki wracały do gry przed własną publicznością.

Grupa Azoty Chemik Police – PGE Rysice Rzeszów 3:1 (20:25, 25:18, 25:16, 25:23) MVP: Elizabet Inneh-Varga
Trzecie finałowe starcie w końcu przyniosło upragnione emocje. Już na starcie zaskoczenie, bo Rysice wygrały pierwszą partię. I to dosyć gładko, bo do 20. Był to pierwszy set przegrany przez Chemika w tegorocznej rywalizacji o złoto. Podrażnione „Chemiczki” od razu ruszyły do kontrataku. Rysice opuściły gardę i nie obroniły się przed ciosami. Podopieczne Marco Fenoglio wygrały pewnie do 18 i 16. Tylko set dzielił je od tytułu mistrzowskiego. Rysice nie zamierzały jednak odpuszczać. W połowie seta wyszły na trzypunktowe prowadzenie (15:18). Końcówka jednak należała do miejscowych, które wygrały najmniejszą możliwą różnicą punktową. Zachowały więcej zimnej krwi. Rysice mogą tylko mieć do siebie pretensje. Znowu błędy, zepsute zagrywki, słabiutka skuteczność w ataku. Bez tego mistrzostwa się nie wygra. W ostatnim finale została doceniona Elizabet Inneh-Varga, która wywalczyła 23 punktów. Prawie sama wygrała seta. Spotkanie zakończyła ze skutecznością w ataku na poziomie 49% (23/46).

Chemik wrócił na najwyższy stopień podium, jednak dla niego może to być początek końca. Mistrzowi może łatwiej przyjdzie znaleźć sponsora. Jak jednak wiemy na przykładzie Muszynianki i Atomu, wielkie firmy upadają… w każdym razie ten być może ostatni taniec wyszedł pięknie.

Related Articles