Już tylko godziny dzielą nas od wielkiego finału Champions League. Po raz czwarty z rzędu zagra w nim polska drużyna. W tamtym sezonie Jastrzębski Węgiel musiał uznać wyższość Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. W tegorocznej walce o złoto jastrzębianie zmierzą się z Itasem Trentino. Czy uda im się osiągnąć historyczny sukces?
Jastrzębski Węgiel od wielu lat jest uznaną firmą na mapie siatkarskiej Polski. W końcu nadszedł czas, że swoją dobrą grę przeniósł z krajowych na europejskie parkiety. Ostatnie lata w Lidze Mistrzów należały jednak do innego polskiego klubu. ZAKSA trzy sezony z rzędu triumfowała w Champions League. Ubiegłoroczny finał był wyjątkowy. Po raz pierwszy w historii zmierzyły się w nim dwa polskie zespoły. Finał stał na najwyższym poziomie. ZAKSA jak stary wyjadacz pokonała Jastrzębskiego po tie-breaku. Ten sezon nie ułożył się po myśli kędzierzynian, ale nie o tym jest ten tekst.
Jastrzębski Węgiel stoi przed historyczną chwilą. Może przedłużyć dominację polskich klubów w Lidze Mistrzów. A co najważniejsze, może wywalczyć pierwszy złoty medal Champions League w historii klubu. Wydaje się, że w tym roku może być łatwiej niż w poprzednim. Itas ma za sobą fatalną końcówkę sezonu we włoskiej SuperLedze. Rozgrywki zakończył dopiero na czwartym miejscu. Chociaż… runda zasadnicza wyglądała obiecująco. W dwudziestu dwóch starciach ekipa z Trydentu przegrała tylko trzy i zakończyła pierwszą rundę jako lider. Wszystko zatrzymało się na półfinale, w którym Itas poległ w rywalizacji z Vero Volley Monza. Z kolei Jastrzębski Węgiel, jak dobrze wiemy, obronił tytuł mistrza Polski. Z jednej strony Itas nie jest w formie, ale z drugiej to jest tylko jeden mecz. Może zadecydować dyspozycja dnia.
Mistrzowie Polski w tej edycji Champions League przegrali tylko dwa spotkania. Pierwsze w fazie grupowej, a drugie w ćwierćfinale. Trafili do grupy D, gdzie rywalizowali z: VK Jihostroj Ceske Budejovice (wicemistrz Czech), CV Guaguas Las Palmas (mistrz Hiszpanii) oraz SVG Luneburg (brązowy medalista Niemiec). W przedostatniej kolejce ponieśli porażkę z mistrzem Hiszpanii. To spore zaskoczenie. Na szczęście nie miało to znaczenia w kontekście awansu, ale było ważne przy rozstawieniu drużyn w dalszych rundach. Tak więc z 15 punktami mistrzowie Polski wygrali grupę i awansowali bezpośrednio do ćwierćfinału. W ćwierćfinale zmierzyli się z Gas Sales Daiko Piacenza. W pierwszym meczu musieli uznać wyższość rywali. Nie oddali jednak meczu bez walki. Gospodarze triumfowali dopiero po tie-breaku. W rewanżu także była walka na noże. Jastrzębski wygrał 3:0 przed własną publicznością, ale nie było to takie łatwe zwycięstwo, jak mogłoby się wydawać. Mistrzowie Polski awansowali do półfinału, w którym zmierzyli się z Ziraat Bankasi. Pierwszy mecz jastrzębianie zagrali przed własną publicznością i pewnie wygrali bez straty seta. W rewanżu było o wiele trudniej, jednak po dwóch setach wygranych na przewagi, mieli zapewniony awans do wielkiego finału. Ziraat jeszcze walczył, ale Jastrzębski wygrał całe spotkanie w tie-breaku.
Itas Trentino, podobnie jak polski zespół, wygrał grupę z jedną porażką na koncie. Drużyną, która pokonała Włochów, była… Asseco Resovia Rzeszów. W ostatniej kolejce po pięciosetowej batalii triumfowała polska ekipa. Oprócz tej jednej “wpadki” Itas pokonał w pierwszym meczu Resovią oraz po dwa razy francuskie Tours i słoweńskie ACH Ljubljana. W ćwierćfinale drużyna z Trydentu w ogóle się nie napociła. Dwukrotnie pokonała po 3:0 Berlin Recycling Volleys. W półfinale doszło do Derbów Włoch. Itas zmierzył się z Cucine Lube Civitanova. Łatwo nie było, ale wygrana 3:1 w pierwszym spotkaniu oraz dwa urwane sety w rewanżu wystarczyły by zagrać o złoty medal.
Trudno jednak wskazać jednoznacznie kto jest faworytem tego finału. Obydwie ekipy przygotowują się na ciężkie spotkanie. – Jesteśmy w dobrej dyspozycji. Pokazał to ostatni mecz mistrzostw Polski. Było ciężko, ale takie mecze, nawet jeśli coś boli, gra się na luzie, ale i w skupieniu. Bez myślenia o tym czy boli, czy nie. Jesteśmy gotowi, żeby ten puchar przywieźć do Jastrzębia-Zdroju – powiedział w rozmowie ze “Strefą Siatkówki” Rafał Szymura. Początek finału w niedzielę o godzinie 16:00.