Belgia była bardzo blisko utrzymania swojego miejsca w Lidze Narodów, ale w decydującym starciu przegrała 1:3 z Chorwacją. To drużyna z Półwyspu Bałkańskiego wygrała Challenger Cup i zapewniła sobie udział w przyszłorocznej edycji Ligi Narodów. Do zwycięstwa poprowadził ją Ferhat Akbaş, były szkoleniowiec Chemika Police (2019-2021).
Króciutko o zasadach – w Lidze Narodów corocznie bierze udział 16 reprezentacji podzielonych na dwie kategorie: stałych uczestników oraz drużyn pretendujących. Do tej pierwszej grupy należą: Brazylia, Chiny, Holandia, Japonia, Korea Południowa, Niemcy, Rosja, Serbia, Stany Zjednoczone, Tajlandia, Turcja oraz Włochy. Natomiast w skład zespołów pretendentów wchodzą: Argentyna, Belgia, Bułgaria, Dominikana, Kanada oraz Polska. Stali uczestnicy mają zapewniony udział w rozgrywkach w kolejnym roku i to niezależnie od osiągniętego wyniku. Z kolei pretendenci są zagrożeni spadkiem. W tym roku najsłabiej z tej grupy wypadła Belgia. Po raz pierwszy w historii drużyna, która spadła z elity, dostała szansę obronienia swojego miejsca w Lidze Narodów. Po to właśnie został utworzony Challenger Cup, żeby wyłonić ekipę, która w przyszłym sezonie powalczy w Lidze Narodów.
W Challenger Cup, który odbył się w Chorwacji, rywalizowało osiem zespołów. Oprócz Belgii i gospodyń były to reprezentacje: Kazachstanu, Portoryko, Kamerunu, Czech, Kolumbii oraz Francji. Do finału awansowały dwie najlepsze, czyli Belgia i Chorwacja. Belgijki w ćwierćfinale ograły Czeszki bez straty seta, z kolei w półfinale pokonały 3:1 Kolumbijki. Natomiast ich rywalki w pierwszym meczu wygrały 3:0 z reprezentacją Kazachstanu, a w półfinale zwyciężyły 3:1 z Portorykankami. Zatem w finale stanęły naprzeciwko siebie drużyny, które awansowały tam w bardzo pewnym stylu i straciły zaledwie po jednym secie.
Pomimo tego, że to Belgijki rozpoczęły lepiej i prowadziły trzema punktami (11:14), to pierwszego seta ostatecznie wygrały Chorwatki (25:20). Jednak tego, czego nie udało się dokonać Belgii w pierwszym secie, zrobiła w drugim. Przez całą partię, od początku do końca, kontrolowała grę i wydawało się, że opanowała nerwy i odzyskała kontrolę nad całym spotkaniem. Pierwszy krok, czyli doprowadzenie do remisu, został wykonany perfekcyjnie. Belgijki wygrały do 21 i wydawało się, że nabiorą wiatru w żagle. Nie poszły jednak za ciosem i oddały przeciwniczkom inicjatywę. Podopieczne Akbasa od początku trzeciej odsłony utrzymywały kilkupunktową przewagę. Belgijki dwoiły się i troiły, ale nie dały rady doprowadzić do remisu. Chorwatki wygrały różnicą trzech „oczek” (25:22). Czwarty set był najbardziej wyrównany, chociaż Chorwacja co jakiś czas odskakiwała na dwa, czy trzy punkty, to Belgia szybko wyrównała. W decydującą fazę Chorwatki znowu weszły z trzypunktowym prowadzeniem i tym razem Belgijki nie zdołały odrobić strat. Gospodynie pewnie wygrały 25:21 i tym samym dzięki zwycięstwu 3:1 awansowały do Ligi Narodów. Do awansu poprowadziła je Samanta Fabris, która zdobyła 31 “oczek”. Ciekawostka: Chorwatka gra w Eczacibasi Stambuł, czyli zespole, w którym na ławce trenerskiej zasiada Ferhat Akbaş. Klub może być dumny z takich reprezentantów!
Chorwatki po raz pierwszy zagrają w Lidze Narodów. Także po raz pierwszy, odkąd powstały rozgrywki, zabraknie w nich Belgijek. Chorwatki zdecydowanie nie należą do elity siatkarskiej. Nie zawsze jednak tak było. W latach 90. trzykrotnie były wicemistrzyniami Europy. Na igrzyskach olimpijskich wystąpiły raz, w 2000 r. w Sydney zajęły 7. pozycję. Aktualnie zajmują 25. miejsce w rankingu FIVB. Jesteśmy ciekawi jak poradzą sobie w starciach z najlepszymi drużynami na świecie. Jednego możemy być pewni, że dopóki Akbaş będzie trenerem, to Chorwatki mogą wiele namieszać w starciach z faworytkami.