Sensacja stała się faktem. Grupa Azoty Chemik Police nie zdobędzie czwartego z rzędu mistrzostwa Polski. W ćwierćfinale odpadł z Grotem Budowlanymi Łódź. To pierwsza taka sytuacja, odkąd Chemik gra w najwyższej lidze.
Chemik Police w dziewięciu ostatnich sezonach zdobywał tytuł mistrzowski… aż osiem razy! Przyzwyczailiśmy się do tego, że inni próbują, ale i tak Chemik na końcu cieszy się z mistrzostwa. Nie tym razem! Znów szansę otrzyma inny zespoł. Policzanki w całej rundzie zasadniczej grały bardzo nierówno. Co prawda znalazły się w TOP 3, ale do liderującego ŁKS-u straciły aż 12 punktów. Przegrały pięć spotkań, a największym zaskoczeniem była porażka 1:3 w trzeciej kolejce z UNI Opole. Oprócz tego, uległy 1:3 ŁKS-owi, 1:3 i 0:3 Developresowi oraz 2:3 BKS BOSTIK-owi Bielsko-Biała. Udowodniły natomiast, że na najważniejsze mecze potrafią się spiąć. W finale Pucharu Polski pokonały ŁKS, a zrobiły to w wielkim stylu, podnosząc się od stanu 0:2 i wyrywając to trofeum. Podwójnej korony jednak nie będzie.
Ćwierćfinałowy pojedynek Grupy Azoty Chemika Police z Grotem Budowlanymi Łódź był najbardziej emocjonujący, bowiem do rozstrzygnięcia awansu potrzebne były aż trzy spotkania. W pozostałych parach skończyło się na dwumeczach. Je opisujemy pokrótce tutaj. Chemik był zdecydowanym faworytem ćwierćfinału. Obydwie ekipy w tym sezonie spotkały się ze sobą trzykrotnie. W każdym spotkaniu górą była drużyna Radosława Wodzińskiego. W Tauron Lidze dwukrotnie po 3:0, a w Pucharze Polski 3:1. Statystyki przemawiały wyraźnie na korzyść broniących tytułu policzanek. Jak jednak wiemy, statystyki nie grają… “Chemiczki” przekonały się o tym na własnej skórze.
Grupa Azoty Chemik Police – Grot Budowlani Łódź 1:3 (25:21, 25:27, 22:25, 15:25) MVP Ewelina Polak
Co prawda w mecz lepiej weszły łodzianki (1:3), ale to gospodynie wygrały pierwszego seta. Ta partia zdecydowanie nie poszła po myśli Budowlanych, bowiem siatkarki tego klubu popełniły aż osiem błędów, oddając za darmo przeciwnikowi punkty. Dla porównania, policzanki pomyliły się tylko dwukrotnie. Drugiego seta Chemik rozpoczął już z wysokiego “c”, od siedmiopunktowego prowadzenia (8:1). Budowlani podnieśli się jednak i doprowadzili do remisu (13:13), ale Chemik znowu odjechał (19:16). Łodzianki poczuły, że rywalki są do “ukąszenia”, wyrównały (20:20), a triumfowały w grze na przewagi. Tym razem to “Chemiczki” nie popisały się, popełniając aż osiem błędów. Łodzianki poszły za ciosem, od samego początku dyktowały warunki gry. Prowadziły aż ośmioma punktami (11:19). Wydawało się, że nic nie jest w stanie im zagrozić. A jednak… roztrwoniły całą przewagę. W jednym ustawieniu podopieczne trenera Biernata straciły osiem punktów i niespodziewanie był remis 19:19. Końcówka była nerwowa, ale zwycięsko wyszły z niej przyjezdne. Czwarta partia była gwoździem do trumny Chemika. Zdobył zaledwie 15 punktów, a popełnił sześć błędów. Mistrzynie Polski przegrały przed własną publicznością i koniecznie musiały wygrać na wyjeździe, żeby jeszcze marzyć o obronie tytułu.
Grot Budowlani Łódź – Grupa Azoty Chemik Police 1:3 (22:25, 25:18, 15:25, 17:25) MVP Martyna Czyrniańska
No i to się rzeczywiście udało. Grupa Azoty Chemik uciekł katu spod topora i znów przeniósł rywalizację na własną halę. Ten mecz można w skrócie nazwać “Martyna Czyrniańska show”. Co ta dziewczyna wyprawiała w ataku i przyjęciu, to głowa mała. Uratowała tyłek Chemikowi. W całym spotkaniu zdobyła aż 31 punktów. Skończyła 23 z 34 ataków, co dało jej niesamowitą skuteczność 68%. Do tego dorzuciła siedem punktowych bloków i jednego asa serwisowego. Na koniec spotkania miała 41% pozytywnego przyjęcia. Zdecydowanie MVP spotkania. Ręce same składały się do oklasków. Tak grająca Czyrniańska pomogła Chemikowi zostać w grze o awans do półfinałów. Policzanki pozwoliły łodziankom urwać tylko jednego seta. Drugą partię gospodynie wygrały pewnie do 18. Z kolei w pozostałych odsłonach zdecydowanie lepiej spisywały się przyjezdne, szczególnie w trzecim i czwartym. Wygrały do 15 oraz 17 i pokazały, że jeszcze nie warto ich skreślać.
Grupa Azoty Chemik Police – Grot Budowlani Łódź 1:3 (20:25, 25:23, 23:25, 27:29) MVP Melis Durul
Ćwierćfinałowa karuzela znowu przeniosła się do Netto Areny w Szczecinie. Chemik miał atut w postaci własnej hali, ale przecież już raz go nie wykorzystał. W mecz lepiej weszły łodzianki, bo od prowadzenia pięcioma punktami (3:8). Tak naprawdę, na tym etapie to żadna przewaga. Tak też było w tym przypadku. “Chemiczki” szybko doprowadziły do remisu (9:9). Budowlani zdobyli cztery punkty z rzędu i na tablicy był wynik 14:18. Tego już policzanki nie były w stanie wyrównać. Budowlani wygrali z bezpieczną pięciopunktową przewagą. Podrażnione mistrzynie Polski lepiej rozpoczęły drugą partię. Zagrywki Fabioli zaczęły przynosić skutek. Nie pomagały również błędy własne drużyny z Łodzi. W decydujący fragment seta miejscowe wchodziły prowadząc 20:17. Dzięki kąśliwym zagrywkom Lisiak Budowlani ruszyli się jeszcze w pościg. Doprowadzili do remisu 23:23. Wydawało się, że potrzebna będzie gra na przewagi, ale pewna dłoń Fabioli pozwoliła Chemikowi wyrównać wynik na 1:1. Trzecia partia miała podobny przebieg jak poprzednia, z tą różnicą, że role się odwróciły. Łodzianki praktycznie prowadziły całą odsłonę, by w decydującym momencie pozwolić policzankom wyrównać (21:21). Gospodynie wyszły nawet na dwupunktowe prowadzenie (23:21) i miały wielką szansę na prowadzenie 2:1. To był kluczowy moment całej ćwierćfinałowej rywalizacji. Budowlani wyrównali (23:23), a potem as serwisowy Kazały dał im piłkę setową. Wykorzystała ją Fedusio i to przyjezdne sensacyjnie prowadziły.
Trzeciego seta Chemik przegrał na własne życzenie, bo popełnił aż 12 błędów, a ich rywalki o siedem mniej. Policzanki lepiej otworzyły czwartą partię. Dopiero skuteczne obicie bloku przez Kazałę doprowadziło do remisu (6:6). Fragment walki punkt za punkt przerwał skuteczny kontratak Fedusio i przez dłuższy fragment seta to Chemik musiał gonić wynik. Gospodynie mogły liczyć na pewne uderzenia Jovany Brakocević-Canzian i to jej wysiłki w polu zagrywki doprowadziły do gry na przewagi. Grająca dobry mecz Lisiak wyrzuciła piłkę meczową w aut, a chwilę później Aleksandra Kazała wpadła w siatkę, dając piłkę setową gospodyniom… działo się. Wtedy nieoceniona okazała się Monika Fedusio, która wzięła na siebie ciężar gry w ofensywie. To jej uderzenie zaprowadziło jej drużynę do półfinału (27:29). Mimo tego, że łodzianki popełniły aż 11 błędów (Chemik sześć), to one triumfowały w ostatniej partii. Sensacja stała się faktem. Chemik nie obroni tytułu i nawet nie znajdzie się w najlepszej czwórce!
Odkąd Chemik Police awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej (2013/2014), to zdominował ligę. Nigdy jeszcze nie zdarzyło się, że nie zagrał w półfinale mistrzostw Polski. Oprócz sezonu 2018/2019, gdzie zajął czwarte miejsce, to w pozostałych zdobywał złoty medal (2014, 2015, 2016, 2017, 2018, 2020, 2021, 2022). Bezapelacyjnie jest to jeden z takich sezonów, o którym będzie mówiło się latami.