Skip to main content

Bez niespodzianek zakończyły się sobotnie półfinały Ligi Narodów Kobiet. Zgodnie z planem w finale zameldowały się Brazylijki i Włoszki. Niedzielny finał rozpocznie się o 17:30. Serbkom i Turczynkom pozostała walka „tylko” o brązowy medal.

Serbia – Brazylia 1:3 (25:14, 18:25, 24:26, 19:25)
Serbki w ćwierćfinale niespodziewanie pokonały po tie-breaku obrończynie tytułu i dominatorki turnieju, czyli Amerykanki. Z kolei Brazylijki bez większych problemów wyeliminowały Japonki. Faworytkami tego starcia były zdecydowanie Brazylijki, jednak Serbki we wcześniejszym meczu udowodniły, że nie można ich lekceważyć. Podobnie było w pierwszym półfinałowym secie, gdzie rozpoczęły od prowadzenia 4:2, a potem dzięki Mai Aleksić na przerwie technicznej prowadziły trzema punktami. Przeważały nad Brazylijkami w każdym elemencie, świetnie grały blokiem i popisywały się asami serwisowymi. Brazylijki były bezradne, ich strata powiększyła się do sześciu punktów (16:10). Później dostały jeszcze większe baty, bo zdobyły zaledwie 14 punktów.

Na początku drugiego seta Serbki poszły za ciosem, głównie dzięki błędom rywalek (6:3). Same zaczęły jednak się mylić, co umożliwiło Brazylijkom powrót do gry (10:12). Serbki stanęły, a zawodniczki z Ameryki Południowej powiększyły przewagę do siedmiu punktów (12:19). Ten set należał już do Brazylijek, które nie wypuściły z rąk okazji, by doprowadzić do remisu. W trzeciej partii Serbki ponownie miały lepszy start. Ana Bjelica rozpoczęła od udanych ataków i asa serwisowego, a rywalki wyrzucały piłkę na aut po własnych atakach, więc to Europejki zbudowały pięciopunktową przewagę (12:7). Dobra gra Bergmann, która kończyła w pewnym momencie atak za atakiem pozwoliła zniwelować stratę do zaledwie dwóch „oczek” (16:14). Wydawało się, że nie dadzą rady doprowadzić do remisu, jednak Bergmann wsparła później Ana Carolina da Silva. Obie grały w tym momencie jak w transie i udanymi atakami dały Brazylii prowadzenie 2:1. Pierwsza faza czwartej odsłony była bardzo wyrównana. Jako pierwsze na trzypunktowe prowadzenie wysunęły się Brazylijki (9:12). Bardzo dobrze grały blokiem, a przeciwniczki wyglądały na bezradne (13:18). Brazylia grała pewnie, raz nawet rozgrywająca Carneiro postanowiła sobie zaatakować z drugiej piłki, a w końcówce wystawiała głównie do Gabi i ta jej nie zawodziła. Najlepiej punktowało trio: Gabi, Kisy, Bergmann, które łącznie zdobyło 50 punktów.

Turcja – Włochy 0:3 (18:25, 26:28, 25:22)
W tym starciu faworytkami były aktualne mistrzynie Europy, czyli Włoszki. Wywiązały się z tego zadania, chociaż nie można powiedzieć, że przyszło im to tak bardzo łatwo, jak miałaby wskazywać tabela po fazie zasadniczej. Pierwszego seta lepiej rozpoczęły gospodynie, ale Włoszki szybko odrobiły stratę punktów po atakach Egonu, Danesi czy Bosetti. Przeważały nad przeciwniczkami w każdym elemencie. Zagrały koncertowo, a ich przewaga w połowie seta wynosiła pięć punktów (12:17). Turczynki kilka razy atakowały po autach, raz dotknęły siatki, nie siedziała im zagrywka, z której więcej było błędów niż pożytku… były wyraźnie gorsze i przegrały do 18.

Zdecydowanie więcej emocji przyniósł drugi set. Gra toczyła się punkt za punkt do samego końca. Jako pierwsze piłkę setową przy stanie 24:23 miały Turczynki, ale jej nie wykorzystały. Włoszki przejęły inicjatywę i wygrały na przewagi po dwóch ważnych atakach Egonu i jednym Cateriny Bosetti. Potem trzymały na dystans swoje rywalki. Chociaż… Turczynki walczyły i nie można im tego odmówić. Oglądając spotkanie, wydawało się, że cały mecz jest pod kontrolą Włoszek, a Turcja jednak potrafiła przynajmniej siedzieć na ogonie. W końcówce doszła nawet do stanu 20:21 i nie wszystko było jeszcze stracone. Turecka ekipa nie potrafiła jednak do końca przycisnąć i zdobyła zaledwie dwa punkty, a przeciwniczki cztery. Podobnie jak w ćwierćfinale, także i w tym meczu pierwsze skrzypce grał nie kto inny jak Paola Egonu, która zdobyła 26 punktów.

Finał zapowiada się na walkę dwóch wyrównanych ekip. Obydwie drużyny fazę grupową zakończyły z 29 punktami na koncie i bilansem 10-2. Reprezentacje te spotkały się już ze sobą w pierwszej rundzie rozgrywek. Wtedy triumfowały Włoszki, wygrywając 3:1. To Azzurri lepiej wyglądają na przestrzeni całego turnieju i na nie byśmy stawiali, ale tylko w stosunku 51-49. Punktowanie Brazylijek bardzo równomiernie rozkłada się na kilka zawodniczek, a to może też być ważny aspekt finałowego meczu.

Related Articles