Skip to main content

Lata 2011-2016 to okres tzw. „ligi zamkniętej”. Czasami więc w ogóle nie było beniaminków, a czasami mieliśmy ich w PlusLidze dlatego, że ligę sukcesywnie powiększano – najpierw do 12 drużyn, później do 14, a jeszcze potem do 16. Najciekawszym i najlepszym beniaminkiem z całego tu zestawu było Cuprum Lubin z sezonu 2014/15. Lubinianie umieli postraszyć potęgi!

Poprzedni tekst skończyliśmy na sezonie 2010/2011, w którym Skra sięgnęła po siódme mistrzostwo Polski z rzędu. Nie było mocnych na bełchatowian, ale każda seria kiedyś się kończy. Niesamowitą passę przerwała im Assseco Resovia Rzeszów. A jak radzili sobie w tym czasie beniaminkowie? Żaden nie pokonał wyniku Skry Bełchatów z 2002 r. (trzecie miejsce) ani nawet się do niego nie zbliżył. Oto droga beniaminków w latach 2011-2016.

Trzecią część zaczynamy od sezonu 2011/2012. To, co nowe, kiepsko się przyjęło, zatem naszła szybka refleksja i przed rozpoczęciem rozgrywek najlepsza liga wróciła do starego systemu. Czyli wiadomo – najpierw runda zasadnicza, a potem play-offy dla TOP8. Poprzedni pomysł z podziałem na grupy po prostu nie wypalił. Do PlusLigi po dwóch sezonach przerwy powrócił Lotos Trefl Gdańsk. Za pierwszym razem się skompromitował. A jak było tym razem? Uwaga, bardzo ważna sprawa dla beniaminków! Zarząd PZPS podjął decyzję o „zamknięciu ligi”. Zgodnie z nią żadna drużyna grająca w PlusLidze nie spadała automatycznie do I ligi po zakończeniu sezonu, o ile oczywiście spełniała warunki. Gdański klub wzmocnił drużynę nowym rozgrywającym. Grzegorz Łomacz trafił do Trefla z Jastrzębskiego Węgla, ale niewiele pomógł. Okazało się, że najlepiej na zamknięciu ligi skorzystał… właśnie Trefl Gdańsk, bo znowu po rundzie zasadniczej był ostatni, ale na koniec zajął dziewiątą pozycję, bo w rywalizacji do trzech zwycięstw pokonał 3:1 Indykpol AZS Olsztyn. Mistrzem Polski została Asseco Resovia Rzeszów, która w finałach fazy play-off pokonała PGE Skrę Bełchatów. Tym samym przerwała dominację bełchatowian.

W sezonie 2012/2013 beniaminka nie było, bo przecież nikt z PlusLigi nie spadł, zatem i nikt nie wszedł. Mogłoby się tak stać tylko wówczas, gdyby liga została powiększona. Dla formalności – mistrzostwo obroniła Asseco Resovia Rzeszów, która w finale pokonała ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Niespodziewanie PGE Skra Bełchatów zajęła piąte miejsce. Oprócz mistrza i wicemistrza Polski wyprzedził ją także Jastrzębski Węgiel oraz Delecta Bydgoszcz. Tym razem to ostatni Wkręt-met AZS Częstochowa skorzystał na zasadach zamkniętej ligi.

Coś było jednak nie tak. PlusLiga to przecież nie NBA, żeby te same drużyny co sezon grały o mistrzostwo. W czerwcu 2013 roku Rada Nadzorcza PLPS SA stwierdziła, że czegoś brakuje… Może przede wszystkim emocji? Nikt nie spada, nikt nie awansuje, to i nie ma o co grać. I na dole tabeli jakoś tak za spokojnie. Zarząd jednak podjął decyzję o… zwiększeniu liczby drużyn do dwunastu. Zasadnicze kryteria przystąpienia do profesjonalnej ligi spełniły dwa najlepsze kluby I ligi: Czarni Radom i BBTS Bielsko-Biała. Radomianie jako beniaminek poradzili sobie dobrze, bowiem w rundzie zasadniczej wygrali 11 z 22 spotkań i zajęli szóste miejsce. W ćwierćfinale play-off trafili na Jastrzębski Węgiel i wszystkie trzy spotkania przegrali 0:3. W meczu o siódme miejsce pokonali 2:0 Effector Kielce i na tej pozycji zakończyli rozgrywki. W tamtej drużynie grał chociażby młody, 19-letni Bartłomiej Bołądź, który aktualnie broni barw Trefla Gdańsk i rozgrywa jeden z najlepszych sezonów. Reprezentant Polski już pięciokrotnie odbierał statuetkę dla najlepszego zawodnika spotkania. Za to beniaminek z Bielska-Białej zaprezentował się dramatycznie. W pierwszej rundzie wygrał zaledwie trzy spotkania i zamykał tabelę. W fazie play-out przegrał dwa spotkania z Lotosem Trefl Gdańsk i rozgrywki zakończył na ostatnim miejscu. Ale przecież nikt nie spadał. Po raz ósmy mistrzem Polski została PGE Skra Bełchatów. Bo słabym poprzednim sezonie bełchatowianie wrócili z przytupem.

W sezonie 2014/2015 znów doszło do powiększenia ligi, tym razem w PlusLidze rywalizowało 14 drużyn. Jeszcze dwa lata temu było ich 10, a w tym już o cztery więcej. Bardzo długo liga liczyła 10 klubów, ale jak już się rozpoczęło powiększanie, to sezon za sezonem. Do rozgrywek zostały dopuszczone Cuprum Lubin oraz MKS Banimex Będzin. Lubinianie w rundzie zasadniczej zaprezentowali się świetnie, byli jednym z barwniejszych beniaminków. Potrafili wygrać w Rzeszowie z mistrzem fazy zasadniczej i późniejszym mistrzem Polski, podnosząc się po trzecim i czwartym secie, w których dostali baty 25:15. Na zakończenie pojechali jeszcze do Kędzierzyna-Koźla i także tam wygrali po tie-breaku. W sumie wygrali 17 z 26 meczów i zajęli piąte miejsce. Jeśli już wygrywali, to często nagrodę MVP zgarniał tam dobrze znany rozgrywający Grzegorz Łomacz. To była całkiem mocna paczka znanych nazwisk, bo oprócz tego jeszcze: Łukasz Kadziewicz, Marcel Gromadowski, Paweł Rusek czy Dmytro Paszycki. W ćwierćfinale play-off trafili na Jastrzębski Węgiel i sensacyjnie w pierwszym meczu pokonali go 3:0. Kolejne dwa padły łupem jastrzębian, ale lubinianie łatwo skóry nie sprzedali. Ostatecznie rozgrywki zakończyli na siódmym miejscu. Trenerem lubinian był dobrze znany polskim kibicom Gheorghe Cretu. Z kolei drugi beniaminek zaprezentował się fatalnie. Będzinianie w pierwszej rundzie wygrali tylko cztery mecze i uplasowali się na samym dole tabeli. Nieco lepiej wypadli w barażach i w walce o 11. miejsce pokonali Effector Kielce. W tym sezonie trenerem MKS-u był Roberto Santilli, jednak tak szybko jak przyszedł do klubu, tak samo szybko z niego odszedł. Mistrzem Polski, po roku przerwy, została Asseco Resovia Rzeszów, która w finale pokonała Trefl Gdańsk. Gdańszczanie błyskawicznie z ekipy dołu tabeli zrobili zespół, który bił się o mistrza.

Głupio tak powiększać ligę trzeci sezon z rzędu, a nadal była ona „zamknięta, dlatego w sezonie 2015/2016 znów nie było beniaminków. Mistrzem Polski została ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która w finale pokonała Asseco Resovię Rzeszów. Było to pierwsze mistrzostwo pod nazwą „ZAKSA”, bo ostatnie w 2003 r. kędzierzynianie zdobyli jeszcze jako Mostostal. Najsłabiej wypadł MKS Banimex Będzin. Czekajcie, czy była mowa o tym, że głupio powiększać jeszcze ligę trzy sezony z rzędu? No ale przecież po roku przerwy można, co w tym złego? Wszystko po to, żeby godnie zadbać o nowych beniaminków! Rada Nadzorca PLPS zdecydowała o czasowym rozszerzeniu PlusLigi do 16 drużyn. W planach jednak było, żeby docelowo od sezonu 2018/2019 w najwyższej klasie rozgrywkowej grało 14 zespołów. Postanowiono również, że od sezonu 2016/2017 zostanie przywrócony system awansów i spadków. Hura, nareszcie!

W sezonie 2016/2017 do PlusLigi dołączyły GKS Katowice i Espadon Szczecin. Mieliśmy zatem 16 zespołów. Nowe drużyny śmiało mogły celować w coś więcej niż miejsce trzecie od końca. Lepszy okazał się GKS Katowice, który rundę zasadniczą zakończył na 10. miejscu z 13 wygranymi na koncie. Szczecinianie triumfowali w dziewięciu spotkaniach i byli dwie pozycje niżej. Późniejsze mecze przegrali, dlatego miejsca beniaminków w klasyfikacji końcowej były takie same jak po rundzie zasadniczej. Espadon w swoim składzie zestawił doświadczenie i młodość. Z jednej strony znaleźli się Dawid Murek, Michał Ruciak, Marcin Wika, a z drugiej Bartłomiej Kluth, Bartosz Cedzyński, Dominik Depowski. Wszystkim tym zarządzał Michał Mieszko Gogol, który swoją przygodę z siatkówką zaczynał jako statystyk. Z kolei na ławce trenerskiej GKS-u zasiadał wówczas Piotr Gruszka. 450-krotny reprezentant Polski do zespołu dołączył przed sezonem. Wcześniej (2014-2015) prowadził BBTS Bielsko-Biała i nie miał imponujących statystyk. Beniaminkowie się więc spokojnie utrzymali, ale miejsca 15-16 nareszcie miały o co grać. Najpierw Łuczniczka Bydgoszcz i AZS Częstochowa zmierzyły się o bezpieczeństwo, a przegrany (AZS) musiał bronić miejsca przed pierwszoligowcem i w rywalizacji do trzech zwycięstw przegrał z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie. Drugi raz z rzędu mistrzem Polski została ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, pokonując w finale PGE Skrę Bełchatów.

Kolejna część będzie już ostatnią z serii. Czekają na was beniaminkowie z najświeższych sezonów PlusLigi.

 

Related Articles