Czarne chmury nad Andreą Anastasim. I to takie, że pada deszcz z gradem, wiatr piszczy w domach i kilka razy walnęło piorunami. Anastasi pokazał "charakterek" w pierwszym secie, obrażając po włosku rywala po jednej z niekorzystnych decyzji. Verva Warszawa przegrała czwarty ligowy mecz z rzędu. Tym razem w dość kiepskim stylu 0:3 z Aluronem CMC Wartą Zawiercie.
Bartosz Kwolek, Andrzej Wrona, Piotr Nowakowski, Damian Wojtaszek, Artur Szalpuk – nie są to nazwiska obce nawet siatkarskim "Januszom". Verva Warszawa ma na papierze skład, który śmiało może walczyć o mistrzostwo Polski. Rozgrywający Angel Trinidad de Haro nie potrafi jednak na razie wkomponować się w zespół. Siatkarze z Warszawy przegrali cztery razy z rzędu, a trener, który powinien dawać przykład – nie potrafi utrzymać nerwów.
Zdumiony tym był Mateusz Malinowski, atakujący drużyny gości: – Takie zachowanie nie przystoi tak uznanemu trenerowi. Wszyscy chcieliśmy pokazać, że siatkówka nie jest dla chamów. Można być niegrzecznym i stosować trashtalking, ale wyzywanie naszego zawodnika w taki sposób, po włosku… Za to powinny być konsekwencje – żalił się po meczu. Anastasi krzyczał do przyjmującego gości Piotra Orczyka – "Ty kutasogłowa pało. Spier***j, spier***j ty kretynie". Zobaczymy co na to komisja dyscyplinarna… bo momentami wielkiemu trenerowi po prostu wolno za wiele.
Zawiercie wygrało piąty mecz z rzędu, a czwarty w stosunku 3:0. Poprzedni sezon mieli dość przeciętny. Czyżby znów wracali do formy z sezonu 2018/19? Wtedy zostali czwartą drużyną Plusligi. Na zupełnie innym biegunie jest Verva. 1:3 z Treflem Gdańsk, 0:3 z Czarnymi Radom, później 2:3 znów z Treflem i teraz 0:3 z Zawierciem. – Nie będziemy wycierać sobie twarzy covidem. Każdy go chyba miał w zespole i przechodził kwarantannę. Tak naprawdę to my jesteśmy sami sobie winni. Zespół z Zawiercia ostatni mecz zagrał prawie miesiąc temu. Nie ma żadnego wytłumaczenia, że leje nas 3:0 – mówił Bartosz Kwolek w TVP Sport.
W siatkarskiej Pluslidze także koronawirus porozdawał karty. Niektóre drużyny mają po 10 rozegranych spotkań, a inne zaledwie 5. Na pewno jednak w Vervie dzieje się coś niedobrego. Pierwszego seta z Zawierciem przegrali do 18, drugiego do 20. Powalczyli dopiero w trzecim, ale na coś więcej już nie wystarczyło. A Andrea Anastasi nie dość, że musi się wstydzić za formę swoich podopiecznych, to powinien się wstydzić jeszcze za tak głupie zachowanie na parkiecie. Język włoski to nie suahili i ktoś tam go jednak zrozumiał…